tsukkiyama

56 2 6
                                    


- Tsukki!

- Zamknij się, Yamaguchi - odpowiedział blondyn, nie spoglądając nawet na piegowatego chłopaka, który pędził ku niemu.

Yamaguchi nagle zaczął zwalniać, aż w końcu zatrzymał się w miejscu, podążając wzrokiem za oddalającym się blokującym. Przełknął głośno ślinę i zacisnął pięści na końcu swojego mundurka. Znowu to samo.

- Yamaguchi! Yamaguchi! - wykrzykiwał co chwilę Hinata, który nagle zawisł na ramieniu Tadashiego. Zielonkawo włosy starał się narzucić na usta lekki uśmiech, jednak wyszedł z niego niezbyt wesoło wyglądający grymas. Rudowłosy zmarszczył brwi i odszedł na dwa kroki od wyższego chłopaka, uważnie mu się przyglądając.

- Yamaguchi, wszystko w porządku?

Tadashi znowu przełknął ślinę i starał się przybrać, tym razem już udany, przyjazny wyraz twarzy. Udając zakłopotanego, podrapał się w kark.

- Pewnie, pewnie. Wszystko dobrze, Hinata! - zaśmiał się krótko, starając się by nie wyszło sztucznie. - Czegoś ode mnie potrzebujesz?

- Ah no tak! - na ustach niższego chłopaka znów pojawił się szeroki uśmiech, który pozwolił na wzięcie głębszego oddechu Tadashiemu. - Trener Ukai prosił żebyśmy dzisiaj zjawili się pół godziny później, bo musi porozmawiać z dyrektorem, ale spokojnie! Mam super-świetny plan, dzięki któremu uda nam się wślizgnąć na salę wcześniej!

Rudowłosy zaśmiał się głośno, dzięki czemu i Yamaguchiemu udzieliła się część jego entuzjazmu.

- W takim razie widzimy się później?

- Pewnie! Do zobaczenia!

Gdy Hinata odszedł od chłopaka, ten spowrotem spojrzał w kierunku, w którym poszedł jego przyjaciel, jednak zniknął z pola jego widzenia prawdopodobnie udając się już do klasy.

Zielonkawo włosy westchnął ciężko, poprawiając torbę na swoim ramieniu i również ruszył ku swojej klasie.

~

- Tsukki! Tsukki!

- Zamknij się, Yamaguchi.

Blondyn sprawnie ominął niższego chłopaka, nakładając na swoje uszy słuchawki. Yamaguchi natomiast, dalej stał na środku korytarza, walcząc sam ze sobą czy podążyć tak jak zwykle za swoim przyjacielem.

Wewnętrznie był rozdarty między trzymaniem się tej relacji, a podążaniem własną, nieprzebytą jeszcze przez nikogo ścieżką. Miał dość bycia ignorowanym, co powtarzało się znacznie częściej od jakiegoś czasu.

- Yamaguchi?

Z klasy, przy której stał Yamaguchi, wyszedł Sugawara, który zaniepokojony krzykami młodszego chciał sprawdzić czy wszystko w porządku.

- Oh, Sugawara-senpai.. dzień dobry - zielonkawo włosy przywitał się niemrawo, oglądając się za blondynem, który coraz bardziej niknął w tłumie mimo swojego wysokiego wzrostu.

- Yamaguchi, dobrze się czujesz? Gdzie Tsukishima? - Szarowłosy wyglądał w obie strony korytarza, jednak na marne.

- Ja... nie wiem - westchnął cicho młodszy i odszedł w przeciwnym kierunku do tego, w którym podążył Kei.

Po części zaczął rozumieć, że to już nie ma sensu, a on po prostu się dusi.

A żeby odetchnąć pełną piersią, musi w końcu wydostać się na świeże powietrze...

~


- Yamaguchi

- Yamaguchi!!

W tym samym momencie dało się usłyszeć dwa głosy, które nawoływały tę samą osobę.

Wspomniany chłopak, odwrócił się w stronę dochodzących go głosów. Zobaczył przed sobą Tsukishime i Hinate, któremu przyglądał się podejrzliwie ten pierwszy.

- Zamknij się, Hina..

- Zamknij się, Tsukishima

Na sali nagle zapanowała kompletna cisza. Spojrzenia wszystkich już zgromadzonych osób były zwrócone ku trójce stojącej przy siatce.

Kei wpatrywał się w niewiele już niższego od siebie chłopaka z wypisanym szokiem na twarzy. Chciał porozmawiać z Tadashim o jego ostatnim ignorowaniu go, co zaczęło go poważnie wkurzać. Do tego, coraz częściej widywał go w towarzystwie tej Latającej Mandarynki i Króla, co wcześniej było bardzo rzadkie.

- Co powiedziałeś? - spytał blondyn, otrząsając się z pierwszego szoku. Yamaguchi spoglądał na niego znudzony, aż w końcu przewrócił oczami i ruszył w kierunku Hinaty.

- To co słyszałeś, nie lubię się powtarzać. - rzucił z przekąsem w stronę wyższego i przekierował całą swoją uwagę na rudowłosego skrzata, który wyglądał na równie zdziwionego co przedtem Kei. - Po co mnie wołałeś, Hinata? - zapytał już lżejszym tonem, posyłając niższemu delikatny uśmiech.

Na ten widok Tsukishima nie wytrzymał i wyszedł z sali bez słowa. Hinata natomiast podążał za nim wzrokiem, jak zresztą pozostała część zebranych na sali osób, i przełknął dość głośno ślinę, mając nadzieję na pozbycie się rosnącej guli w gardle.

- J-ja chciałem z-zapytać, czy masz ochotę p-pójść na lody po tr-reningu - zapytał jąkając się co chwilę. Yamaguchi uśmiechnęłam się miło i przytaknął z chęcią.

Yamaguchi Tadashi, który przedtem ślepo podążał za swoim przyjacielem, teraz na nowo poznawał co tak naprawdę oznacza to słowo.

Bo w końcu, ile można wytrzymać z zapartym tchem, bez możliwości odetchnięcia pełną piersią..

~

hey hey hey!

ta historia siedziała mi w głowie dobry tydzień, także stwierdziłam, że muszę w końcu wylać swoje myśli do moich notatek

bez happy endu, bo jak ktoś mądry powiedział: "Happy endy są przereklamowane"

chociaż może jest tu drobny happy end?

sama nie wiem, wy sami musicie zdecydować

~

do następnego!

« One Shoty »Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz