- Tetsurou?! Czemu nadal cię tu nie ma?!Wysoki chłopak złapał się pod bok, rozżalony zachowaniem własnego przyjaciela. Od ponad 15 minut czekał na czarnowłosego, na przystanku, z którego mieli wyjechać, a chłopaka jak nie było, tak nie ma.
- Spokojnie, już jestem.
Bokuto odwrócił się w stronę dochodzącego go głosu. W jego stronę zbliżał się jego głupi i spóźnialski przyjaciel, Kuroo Tetsurou.
Nadal nadąsany chłopak, podbiegł do swojego przyjaciela i uderzył go w ramię. Czarnowłosy automatycznie złapał się za to miejsce i z wyrzutami spojrzał na Bokuto.
- Miałeś być 15 minut temu! Mów jak na spowiedzi, dlaczego ZNOWU się spóźniłeś?! - Chłopak zaczął dość głośno mówić i energicznie gestykulować rękoma, cudem nie uderzając nimi przechodzących obok osób.
- Byłem z Kenmą - na ustach Kuroo pojawił się cwany uśmieszek, natomiast szarowłosy przewrócił teatralnie oczyma.
- Mogłeś od razu załatwić mu bilet, to nie musiałbym odchodzić od zmysłów. - Mruknął, po czym machnął dłonią, a na jego ustach pojawił się pełen ekscytacji uśmiech. - Chodźmy zająć miejsca w autobusie!
- Prowadź, Sowo - zaśmiał się Tetsurou widząc ekscytację swojego przyjaciela, który nawet nie zareagował na użyte przez niego przezwisko.
Oboje podeszli do autobusu z zamiarem zajęcia miejsc. Bokuto już upatrzył dla nich dwa przednie siedzenia, dzięki czemu mógł spokojnie rozglądać się na wszystkie strony zza szyby pojazdu.
Gdy zajęli miejsca, zdało się słyszeć dość głośną wymianę zdań między dwoma osobami. W tym samym czasie gdy głosy się uciszyły, do środka wszedł wysoki brunet, który zamienił kilka słów z kierowcą.
Czarnowłosy kontrolnie spojrzał na swego przyjaciela, jednak widok jaki napotkał doprowadził go do równie zszokowanego wyrazu twarzy, jak ten Bokuto.
Mianowicie, chłopak wpatrywał się w przybyłego dopiero bruneta z lekko otwartymi ustami oraz szeroko rozwartymi oczyma. Nawet machanie dłonią przed jego twarzą nie pomogło Kuroo w odwróceniu jego uwagi od ciągle konwersującego z kierowcą pojazdu chłopaka.
W pewnym momencie wspomniany wcześniej brunet, czując na sobie czyjś wzrok, napotkał tęczówki szarowłosego. Zauważając jego dziwny wyraz twarzy zaśmiał się pod nosem i wrócił do rozmowy, nie wiedząc, że tym gestem spowodował przyspieszenie bicia serca u pewnego gościa, wybitnie przypominającego sowę.
- Tetsurou... - zaczął cicho chłopak w końcu częściowo wracając do realnego świata - .. chyba zaczniemy częściej jeździć do tej filharmonii - zakończył i wciąż rozmarzonym wzrokiem spojrzał na swojego przyjaciela, który widząc jego stan jedynie zaśmiał się cicho i ułożył wygodnie na siedzeniu.
- Wyglądem przypomina malutką sowę, która dopiero co uczy się latać... uroczo - pomyślał Akaashi i w końcu po otrzymaniu wszystkich instrukcji, obrócił się w stronę zebranych w autobusie osób, które już zdążyły zająć swoje miejsca.
- Dzień dobry, nazywam się Akaashi Keiji i jestem zastępcą koordynatora dzisiejszej wycieczki. - zaczął mówić, czując na sobie spojrzenia wszystkich zebranych, jednak to jedno spojrzenie nadzwyczajnie go zaintrygowało - Ze względu na chorobę głównego prowadzącego, dzisiaj to ja będę państwu towarzyszył, mam nadzieję, że miło spędzicie czas - zakończył zatrzymując swój wzrok na chłopcu podobnym do sowy i posłał mu miły uśmiech, na który wyżej wymieniony spłonął rumieńcem, ale mimo wszystko nie odwrócił swojego spojrzenia.
Może ten dzień nie będzie taki okropny, na jaki się zapowiadał?
~
hey hey hey!
strasznie krótki, ale napisany na szybko hehe
zresztą, kto nie kocha bokuaka?
~
do następnego!