Druga Ofiara

791 69 58
                                    

🍭🍭🍭

Obudziłem się jeszcze zanim Hisoka otworzył swoje piękne, lśniące oczka. Spał spokojnie, nie zdając sobie sprawy z bliskości jakiej nieświadomie doznawał. Obejmował mnie, nie wiedząc o tym. Nie mogłem pozwolić, aby się o tym przekonał, ponieważ nigdy więcej nie wpuściłby mnie do swojego łóżka. Bardzo niechętnie wymknąłem się spomiędzy ramion starszego. Wróciłem na swoją stronę, wciskając głowę w poduszkę, aby zaciągnąć się zapachem jego perfum. Moje serce biło szybko. Dawno nie czułem równie silnego podekscytowania. Spędziłem kilka długich chwil na wtulaniu się w pościel. Nagle usłyszałem cichy pomruk, a potem uginanie się materaca obok. Odwróciłem się prędko w tym kierunku, krzyżując spojrzenia z zaspanym wzrokiem Morowa. Uśmiechnąłem się do niego z wielkimi rumieńcami. Ogień podniecenia rozpalał każdą część mojego ciała. Patrzenie na niego dawało mi wiele szczęścia.

- Co cię tak cieszy z samego rana?

- Ty oczywiście - odpowiedziałem szczerze, zagryzając wargę.

- Ugh, rozumiem - wymamrotał pod nosem. - Kawa? Herbata?

- Herbata i 7 łyżek cukru? Oh! I truskawki!

- Powinienem zrobić ci słodyczowy odwyk...

Poszliśmy do kuchni. Usiadłem przy stoliku. Podparty na dłoniach obserwowałem, jak przede mną wylądował kubek herbaty, a ten z kawą po drugiej stronie stołu. Hisoka usiadł na krześle, upił ostrożny łyk ze swojego naczynia i wbił we mnie swoje spojrzenie. Znałem je bardzo dobrze. Idealnie! Oznaczało to, że ten dzień powinien być o wiele ciekawszy niż podejrzewałem. Cokolwiek miałem wykonać, mógł być pewny, że zgodzę się natychmiast.

- Illumi, chciałbym abyś coś dla mnie zrobił. Nie powinno sprawić ci to większego problemu. Oczywiście pójdę tam z tobą...

- Znów mnie potrzebujesz? Ohh, kocham ci pomagać~

- Mógłbyś traktować tę sprawę profesjonalnie? Płacę ci za to - upomniał, wywracając oczami.

- Kogo mam usunąć?

🍭🍭🍭

Stanęliśmy przed budynkiem, w którym mieszkał mężczyzna podcinający skrzydła interesom mojej złotookiej bestii. Nie mogłem pozwolić, aby byle jaki szmaciarz mieszał jego imię z błotem.
Skakałem wokół starszego z podekscytowaniem, wymieniając metody, którymi pozbawię życia mój nowy cel. Wydłubię oczy szponami, wyrwę żuchwę, zaplotę warkocz z jego wnętrzności, przestawię kości!

- Illumi, zachowaj powagę na misji. Ja zajmę się ochroną, ty pędź prosto do celu.

- Ahh! Tak jest szefie! Zabiję go dla ciebie!

Po tych słowach ruszyłem do przodu bez ostrzeżenia. Rzucałem igłami we wszystko co się ruszało, nie interesując się tym, czy to wielki goryl z karabinem czy niewinna staruszka pijąca herbatkę. Biegłem prosto na trzecie piętro do głównego gabinetu szefa całego cyrku amatorskich błaznów. Omijałem pociski i unikałem rąk. Wszedłem do windy lecz nie spodziewałem się, że w połowie drogi ją odetną od prądu. Byłem zmuszony wywarzyć klapę sufitową i wejść po linie na odpowiednie piętro, aby z kopniaka załatawić drzwi. Musiałem się tak bujnąć kilka razy lecz na szczęście skutecznie. Na miejscu czekał na mnie Hisoka, który wybierając schody pojawił się na miejscu szybciej i załatwił większość ochrony swoimi asami.

- Oh, Hisoka~!

- Nie podniecaj się teraz! Drzwi na końcu korytarza!

Posłuchałem jego rozkazu. Pobiegłem do drzwi, wykopując je, od razu uchylając się przed pociskiem wystrzelonym z broni w ręku głównego błazna. Zaśmiałem się głośno i rzuciłem w niego igłami. Jedna z nich trafiła go w ramię. Odbiłem się od fotela, startując w jego kierunku.

- Niespodzianka!

Kopnąłem mężczyznę prosto w twarz, a ten upadł ogarnięty strachem. Usiadłem na jego piersi okrakiem, przebijając jego ręce i nogi szpilami do podłogi, słuchając zrozpaczonych wrzasków śmiałem się niczym prawdziwy psychopata z jego cierpienia.

- Krzycz głośniej! Oh, głośniej! - jęczałem, wbijając paznokcie w jego gardło.

Opluł się krwią, cierpiąc jak nigdy dotąd. Robiłem to dla Hisoki. Musiałem zrobić to tak jak żaden inny zabójca. Zaoferować mu tyle bólu, aby umarł z wykończenia.

Minęło kilka minut nim pozbawiłem go życia i ostatniej kropli krwi. Zdążyłem odciąć mu dłonie i głowę. Uniosłem ją powoli, przyglądając się martwym oczom pozbawionym blasku.

- Oh, Hisoka będzie ze mnie dumny - stęknąłem w niebowzięty. - Martwy wyglądasz nawet ładniej niż jakbyś oddychał - zwróciłem się do głowy.

Pocałowałem martwe usta, smakując wyciśniętej przeze mnie krwi. Nie byłem nekrofilem lecz smak wymierzonej przeze mnie sprawiedliwości był tak słodki jak żaden cukierek na świecie.
Do pomieszczenia weszła moja czerwonowłosa piękność. Rzuciłem łeb na ziemię, jednak nim zdążyłem się na niego rzucić, zatrzymał mnie zdegustowany.

- Jesteś cały we krwi. Najpierw się umyjesz, potem pozwolę ci mnie przytulić.

- Pozwolisz mi?!

- To nagroda.

- Doceniasz mnie! - krzyknąłem szczęśliwy i przytuliłem go.

Ubrudziłem go krwią lecz ten nie zdenerwował się na mnie, tylko westchnął zrezygnowany. Pewnie przeczuwał, że nie zdołam się powstrzymać.
Zostawiliśmy budynek przepełniony martwymi ciałami. Hisoka dokonujący zemsty był taaaki niesamowity! To twarde spojrzenie! Napięte mięśnie! Trudno było się nie rozpłynąć! Tak słodki! Tak gorący! Taki mój!
To nie tak, że kochałem go tylko za wygląd. Podniecał mnie całym sobą. Jego charakter, niedostępność, chęć zaduszenia mnie nie raz. Byłem gotowy umrzeć z jego ręki. Znałem go odkąd skończyłem 16 lat. Od tamtej pory zakochałem się w nim bezgranicznie. Pragnąłem go przez 8 lat. Mimo wrogości do uczuć, jakie do niego żywiłem, nie kazał mi od siebie odejść na stałe. Dbał o mnie i troszczył się, gdy spędzałem z nim czas. Z roku na rok mój główny cel był coraz bliżej. Mój piękny, złotooki książę był na wyciągnięcie ręki. Nie mogłem go zawieść, nie mogłem go sobie odpuścić po tylu trudach. Ojciec w kółko powtarzał, że powinienem skupić się na pracy i rozwijaniu swoich umiejętności. Nie słuchałem go. Nie mogłem przecież słuchać tego nudziarza, w głowie mając obraz Hisoki jedzącego babeczkę obserwującego jak kreatura z horroru miażdży żywcem głównych bohaterów. Mężczyzna idealny.

🍭🍭🍭

Wróciliśmy do domu i zmyliśmy z siebie ślady krwi. Ta akcja zajęła nam pół dnia i mogliśmy odpocząć dopiero koło 18:00. Cieszyłem się z dobrze wykonanej pracy.
Usiadłem na kanapie tuż przy Hisoce, który kilka razy zwrócił mi uwagę na fakt, że nie trzymał mnie i bez problemu mogłem wrócić do domu dopóki godzina była wczesna. Ignorowałem to, przełączając w kółko kanały, aby znaleźć coś ciekawego. Powtórzył to samo trzeci raz, a wtedy odrzuciłem pilota i wskoczyłem na jego kolana, dobierając się do szyi wyższego.

- I...Illumi! Wystarczy tego! Na zbyt wiele sobie pozwalasz!

- Nie musisz mi płacić, jeśli przestaniesz się drzeć.

- To ja już wolę zapłacić!

- Wezmę 4 razy więcej niż zazwyczaj.

- Całuj, masz 5 minut.

🍭🍭🍭

LolliPop || Hisoka x Illumi PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz