Dziewiąta Ofiara

339 42 7
                                    

🍭🍭🍭

Walka trwała kilka minut. Chrollo uparcie starał się mnie unieruchomić. Jego metody były zastanawiające, bo starał się nie zostawiać ran na moim ciele. Jego ciosy były bezpieczne i skupiały się na splątaniu kończyn. Nie chciał mnie uszkodzić? Taki z niego dżentelemen? A może zauważył, że nawet jako Specjalista nie ma ze mną żadnych szans?!
Rozerwać, zmiażdżyć, spalić, dźgać, bić, kopać, patrzeć jak się wykrwawia na tej brudnej, betonowej podłodze. Pragnąłem wydłubać mu oczy, tak jak on próbował uczynić to mi. Niech pozna ten ból! Niech krzyczy!

Nagle zniknął mi z oczu i znalazł się tuż za mną. Złapał moje nadgarstki dość mocno. Zaśmiałem się na początku, aby zaraz potem zacząć się szarpać i wyrywać. Na dole słyszałem odgłosy sporej bójki. Co chwila jakieś gruzy spadały na podłogę.
Ta obrzydliwa dłoń chwyciła mnie za twarz. Jak śmiał mnie dotykać? Mogła robić to tylko jedna osoba!
Usłyszałem głos tej osoby. Biegł przez korytarz. Ugryzłem dłoń Chrollo, wymuszając u niego krzyk irytacji. Zachichotałem dumny z samego siebie. Nim się obejrzałem, Hisoka był już z nami. Ucieszyłem się na jego widok. Dwie karty wbiły się w nadgarstek mojego porywacza, dzięki czemu wyswobodziłem rękę. Podbiegłem do Hisoki, rzucając mu się na szyję. Mój Pan po mnie przyszedł, on naprawdę po mnie przyszedł! Krew na jego ciele pachniała tak pociągająco. Chciałem okazać mu wszystkie uczucia, jakie do niego żywiłem. Ale nie, nie mogłem tego zrobić. Jeszcze nie teraz. Hisoka najwyraźniej nie chciał walczyć z Chrollo.

Złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w dół schodów. Jego kierunkiem było główne wyjście z budynku. Po drodze dostrzegłem masę krwi i martwych ciał. Kilku było po prostu rannych, ale wciąż się ruszało. Ruszali się tylko po to, aby czuć paskudny, przeszywający całe ciało ból. Aby faszerować się nadzieją, że skoro nadal żyją, mają szansę wyjść z tego bagna. A to wszystko tylko po to, aby rozczarować się wraz z ostatnim tchnieniem i zgnić w zapomnieniu jak najgorsze robactwo w najciemniejszym zakamarku starej szopy. Nic nie warci dla świata. Czy to nie zabawne? Zabawne to, jak bardzo są żałośni!

- Mówiłem ci, abyś był ostrożny, abyś z nigdzie się z nim nie wybierał. Masz wyjątkowe oczy - pouczał mnie, kiedy wpychał do samochodu.

- Ha ha, no przecież żyje! Jesteś tutaj ze mną! Ocaliłeś mnie~

- Jak wrócimy będziesz siedział w kącie przez całą noc - zagroził, odpalając silnik.

- Hisoka~

Nie mieliśmy czasu na rozmowę, bo tuż za nami ruszył Chrollo. Pewnie odpuściłby nam ucieczkę, gdyby Hisoka nie pozbawił życia jego towarzyszy. Musiał okropnie cierpieć prawda? Ha ha, czy ktoś taki jak on miał w ogóle prawo odczuwać cierpienie po stracie? Taki głuptas...

Pościg nie trwał długo. Hisoka potrafił prowadzić w zmyłkowy sposób. Dzięki temu samochód tego biednego kradzieja oczu rozbił się o zdradzieckie drzewo. W tylnej szybie widziałem szkody, które oddalały się od nas z każdym obrotem koła. Zaśmiałem się uradowany. Jechaliśmy tak jeszcze kawałek, a gwałtownie zahamowaliśmy na klifie. Hisoka wysiadł, a ja zaraz za nim. Chwycił mnie za ramiona. Był tak cholernie rozpalający, kiedy wpatrywał się we mnie gniewnym spojrzeniem. Chcę go polizać...

- W życiu nie widziałem bardziej nieodpowiedzialnego chłopaka jak ty. Nie jestem twoją niańką, mogłeś umrzeć - pouczył mnie kolejny raz.

- Ale ocaliłeś mnie, ty mnie lubisz, prawda Hisoka? Lubisz mnie~

- Uhh... - westchnął cicho i przytulił mnie do swojej piersi. - Nigdy więcej tego nie rób. Masz się mnie słuchać. Poza tym...powiedz mi, to ty stoisz za śmiercią Machi?

- ... dlaczego o niej wspominasz? -zapytałem, czując jak przepełnia mnie wściekłość w przeciągu paru sekund.

- Tylko ty mogłeś to zrobić, zaraz po tym ile mojej uwagi na siebie ściągnęła. Nie jestem głupi, Illumi.

- I co z tego?! - krzyknąłem. Odepchnąłem go od siebie tylko po to, aby złapać go za ubranie. - To mnie kochasz! To na mnie powinieneś patrzeć! Tylko mnie zauważać!

- To niezdrowe, Illumi. Powinienem znaleźć ci lekarza.

- Dlaczego mi to robisz?! - wybuchłem niespodziewanie płaczem. - Masz kochać mnie, mnie! Należysz do mnie!

- Do nikogo nie należę. No chodź, pokaż czy nie zrobił ci krzywdy...

- Kochaj mnie! - rozkazałem, ciągnąc go za koszulę.

- Illumi!

🍭🍭🍭

LolliPop || Hisoka x Illumi PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz