Szósta Ofiara

491 45 44
                                    

🍭🍭🍭

Obudziłem się całkiem wcześnie. Na zegarku ledwo wybiła dziewiąta. Obok mnie nadal spał Hisoka, wtulony w poduszkę. Między nami Kakemu rozkładał się jakby całe łóżko należało do niego. Bardzo szybko przyzwyczaił się do nowego miejsca i do nas. Nie pamiętałem, abym zasypiał w łóżku. Na pewno padłem podczas zabawy. Wtedy Hisoka znów mnie przeniósł...ugh! Dlaczego się nie przebudziłem? Tak bardzo chciałem poczuć jak nosi mnie na rękach. Tak samo będzie mnie targał na naszym ślubie. To już pewne. Najpierw ślub, potem wybudujemy nowy dom, posadzimy drzewo, zaadoptujemy... Dziecko! Dziecko, które wychowamy na słodkiego mini Hisoke. Czy to nie przesłodkie? Chociaż bez wątpienia byłbym najgorszym tatusiem na świecie, to i tak chciałbym stworzyć z nim coś więcej niż to co ciągnęliśmy do tej pory. Zdobycie mojego mistrza wcale nie należało do łatwych wyzwań.

Przeniosłem się ostrożnie na stronę Morowa, aby móc ułożyć się jak najbliższej i całować delikatnie jego twarz. Robiłem to tak, żeby się nie przebudził. Kiedy spał, nie krzyczał na mnie za niewłaściwe zachowanie, czego wcale nie rozumiałem. Dlaczego całowanie własnego męża miałoby być niewłaściwe? W jakim on świecie żył?
Niestety moje szczęście nie trwało długo. Starszy westchnął cicho, a potem otworzył oczy i wbił we mnie zrezygnowane spojrzenie.

- Illumi, mógłbyś spać odrobinę dłużej? Chociaż do jedenastej daj mi pospać - mruknął pod nosem. Nadal był bardzo zmęczony. Zabawa musiała się bardzo przeciągać.

- A mogę spać tak blisko? - zapytałem, korzystając z okazji. Śpiący Hisoka zgodzi się na wszystko, żeby tylko móc znów usnąć.

- Dobrze, tylko już śpij i nie odzywaj się, bo zamknę cię na balkonie - zagroził stanowczo, zamykając na nowo oczy. Wtulił się w poduszkę i zasnął.

Leżałem cichutko, patrząc na niego wielkimi oczami. Starałem się zachowywać jak najciszej, byleby mu nie przeszkadzać. Możliwość leżenia tak blisko mojego ukochanego bez strachu, że mnie odpędzi, była bezcenna. Mógłbym wpatrywać się w tę piękną twarz godzinami. Czuć jego perfumy, dotykać dłoni. Dochodzę od samego patrzenia. Rozpierała mnie duma z niedawno dokonanego morderstwa. Mój słodki cel był bezpieczny, poza zasięgiem łap obrzydliwego trupa. Hisoka nie był nekrofilem. Był tylko i wyłącznie mój, a niech tylko ktoś ułoży na nim swoje brudne łapy, to powinien się modlić o życie do Boga. Oczywiście o drugie życie, bo tego pierwszego nie daruję żadnemu intruzowi, przeszkadzającemu na mojej drodze do marzenia. Chciałbym przyśpieszyć czas i móc już korzystać z niego według własnego widzimisię, jednak okres starania się o czerwonowłosego złośnika był zbyt podniecający, aby go pomijać. Czekały mnie długie tygodnie ciągłego ekscytowania się posiadaczem najpiękniejszych oczu jakie widział świat.

🍭🍭🍭

Oczywiście nawet mimo wielkich chęci, nie mogłem go dla siebie zatrzymywać, gdy on sam wolał postanowić inaczej. Na przykład podczas odwiedzin gości...Chrollo znowu nas odwiedził. Tym razem wspomniał o czymś, co mną wstrząsnęło. Oczywiście nie dałem tego po sobie rozpoznać. Nie mogłem sam się sprzedać. Podsłuchiwałem i podlizywałem się jednocześnie do policzka Hisoki, gdy Chrollo opowiadał o tym jakiego tragicznego odkrycia dokonali. Ciało Machi, martwe ciało. Sztywne, brzydkie ciało. Takie paskudne, że zbierało mnie na wymioty na samą myśl o tej obrzydliwej, głupiej wywłoce!
Obserwowałem reakcję Hisoki. Na szczęście nie wydawał się mnie o nic podejrzewać. Byłem świetnym aktorem. Mimo wszystko najbardziej zadowoliło mnie to, że Hisoka nie był za bardzo poruszony jej odejściem. Czy to oznaczało, że nie była dla niego tak ważna jak podejrzewałem? Nie liczyła się dla niego? Czy to oznacza, że biedna Machi zginęła na darmo? Niesłusznie? ... Głupstwo! Wparowała w moją bajkę! Odebrała mi moją uwagę! Ta szmata zasłużyła na swoją karę, a ja na medal za pozbycie się pasożyta z ziemi.

- Przed morderstwem z nią rozmawiałem. Ciekawe kto to mógł zrobić... - mruknął Hisoka cicho. - Illumi, widziałeś coś?

- Hm? - zerknąłem na niego. - Nie, jak mnie zostawiłeś, poszedłem pooglądać telewizory na wystawie.

- Rozumiem... - westchnął i pogłaskał mnie po głowie. - Pójdziesz zrobić herbatę? Tylko się nie poparz - dodał, dotykając mojego nosa.

- Tak jest, szefie - zapiszczałem z podekscytowania i popędziłem do kuchni, aby wykonać powierzone mi zadanie.

Nie mogłem już usłyszeć ich rozmowy, ale byłem przekonany, że nie byłem wśród grona podejrzanych. Hisoka dobrze wiedział, że kiedy karze mi coś zrobić, wykonam to ponad wszystkie konsekwencje. Ten jeden raz złamałem swoje zasady lecz on o tym nie wiedział i to była moja przepustka do sukcesu. Nieistotne, że wydarzyło się to tuż po naszym spotkaniu. Właśnie w taki sposób unika się konsekwencji. Trochę się znam na swojej robocie.

Spojrzałem na kocurka, gdy woda się grzała. Zacząłem go głaskać i bawić się z tym maleńkim, uroczym psotnikiem. Nie mogłem się nim nacieszyć. Szkoda, że zwierzęta nie mogły zamieniać się w ludzi. Móc się przytulić do takiego wielkiego kota z rękami zamiast łapek musiało być przyjemne, nawet jeśli wyglądowo przerażające.

- Wiesz co, Kakemu? Jestem geniuszem - uśmiechnąłem się do niego.

Chwilę później przyniosłem zaparzoną herbatę i usiadłem ponownie pomiędzy nimi. Wtedy Chrollo zainteresował się mną i moimi włosami, bawiąc się kosmykami. Oplatał je sobie wokół palców, oglądał. Nie miałem nic przeciwko, dopóki nie dotykał mojego Pana. Niech nawet zetnie sobie połowę, ale niech pod żadnym pozorem nie zbliża się do Hisoki i jego ślicznych, falowanych włosów. Tylko ja mogłem do nich sięgać. Udawałem między nimi niewiniątko, które nie wiedziało nic o żadnym morderstwie. Oczywiście poza tym faktem, że w tamtym momencie na wystawowych telewizorach odgrywał się program kulinarny...a czy faktycznie tak było, nikt tego nie wie.

- Illumi, chodź do mnie - mruknął Hisoka, patrząc przez chwilę na rękę Lucilfera, grzebiącą w mojej fryzurze. - już.

Ucieszyłem się. Ktoś tu był o mnie zazdrosny!
Bez zwłoki usiadłem na jego kolanach, opierając głowę na ramieniu starszego. Troszczył się o mnie, dbał o mnie. Chciałbym pewnego dnia umrzeć razem z nim. Jeśli nie dane mi było być z nim po kres naszych dni, w takim razie nikomu nie mogło być to dane. Zarezerwowałem jego życie dla siebie. Jego siłę, moc, niesamowite ciało i zapach, od którego cały mój organizm rozpalał się i szalał. Któregoś dnia umrze w moich ramionach.

🍭🍭🍭
Trochę zaniedbałam tą książkę xD

LolliPop || Hisoka x Illumi PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz