Piąta Ofiara

602 48 20
                                    

🍭🍭🍭

Po namyśle postanowiłem schować ciało w kontenerze na śmieci. To było chyba najlepsze miejsce do schowania zwłoków. Nic lepszego w pobliżu nie widziałem. No i musiałem wracać. Biegłem jak najszybciej, mając nadzieję, że zdążyłem przed Hisoką. Tłumaczenie się z tego, dlaczego zniknąłem w tym samym czasie co zginęła ta dziewczyna, mogło mi w przyszłości narobić kłopotów. W końcu prędzej czy później ktoś ją odnajdzie, Hisoka się dowie, a ja oberwę, kiedy wina spadnie na mnie. Nie było mi jej szkoda, cieszyłem się, że się jej tak sprawnie pozbyłem. Nie mogła już stanąć mi na drodze do serca mojego ukochanego.

Miałem wielkiego farta, bo zdążyłem tuż przed wyjściem starszego ze sklepu. Stanął obok, a z torebki wyciągnął babeczkę i mi ją podał. Była naprawdę urocza. Zielony krem, jadalne perełki. Bardzo mi się podobała, aż szkoda że trzeba było ją zjeść. Rozczuliłem się przez fakt, że kupił mi coś tak słodkiego. Złożyłem pocałunek na jego policzku, wyrażając wdzięczność w ten sposób. Chociaż wytarł to miejsce i ruszył przed siebie, wiedziałem że był jakiś powód, dla którego zboczył z drogi, aby zrobić mi niespodziankę. Pozbyłem się przeszkody i już działy się dobre rzeczy.

🍭🍭🍭

Dotarliśmy do sklepu zoologicznego, a tam zaczęliśmy się rozglądać po zwierzaczkach. Rybki, papugi, pieski, króliczki...naprawdę dużo różnych śliczności. Stanęliśmy na środku sklepu, a Hisoka zwrócił się do mnie.

- Chciałbyś wybrać zwierzaka? W końcu to ty będziesz się z nim bawić najczęściej, prawda?

- Oh! Tak!

Po przytaknięciu znów rozejrzałem się po lokalu. Zatrzymałem się przy strefie z kociakami. Było tam kilka maluszków. Wyłapałem wzrokiem jednego, który wyglądał jak krówka. Miał czarno-białe łatki. Wyglądał słodko i zabawnie. Oczy miał takie duże i ciemne jak ja, to jeszcze śmieszniejsze. Zawołałem do siebie Hisoke, będąc pewny, że to jego chciałem. Żadnego innego. Był taki malutki i puchaty. Idealny!

- Tego? - dopytał i poczekał aż przytaknę.

Chwilę później kociak wylądował w moich dłoniach, a wszystko co potrzebne dla jego dobrobytu upchnięto w torbach. Hisoka się nimi zajął. Powrót do domu był o wiele przyjemniejszy. Myślałem nad imieniem dla naszego dziecka. Był chłopczykiem, więc musiało być to...o tak! Kakemu! Brzmi trochę jak imię dla żabci, a żabki są bardzo słodkie. Nasze dziecko musiało się pięknie nazywać.

- Illumi, odprowadzić cię do domu? Może dziś już powinieneś odwiedzić rodziców? Wiesz...mieszkasz tam - zasugerował Morow, narażając się na moje niezadowolone spojrzenie.

- Chcę dzisiaj spać z naszym dzieckiem - burknąłem zły na jego słowa.

- Naszym...dzieckiem? Illumi, masz bujną wyobraźnię.

- Wcale nie, Kakemu to nasze dziecko. To już postanowione. Musisz pogodzić się z tym, że jesteś tatusiem.

- Żartujesz sobie, prawda?

-...

- Koniec z cukrem na tydzień.

🍭🍭🍭

Gdy wróciliśmy do domu, wybiła godzina 16:00. Czas upływał wolno. Oboje zajęliśmy się przygotowywaniem kuwety, wygodnego miejsca do spania, miseczek na wodę i jedzenie. Kupiliśny sporo potrzebnych rzeczy i mniej niezbędbych drobiazgów. Od dawna nie było tak, że moją uwagę pochłonęło coś innego niż ciało mojego mężczyzny. Nie sądziłem, że posiadanie kota było tak ekscytujące. Hisoka mógł odetchnąć i cieszyć się spokojem, póki troszczyłem się o nasze dziecko... No prawie. To że zajął mnie opieką nad nowym pupilem, noe znaczyło że o nim zapomniałem. Jak mógłbym zapomnieć o kimś dla kogo pozbawiłem życia kobietę? Nie pozwalałem mu odejść ode mnie dalej niż na dwa, maksymalnie trzy kroki. Potrzebowałem jego uwagi, aby chwalić się tym jakiego słodkiego kotka wybrałem. Chciałem się nim zajmować wspólnie. Patrzeć jak je, niucha dom, przyzwyczaja się do nowego otoczenia. To takie cudowne!

- Chyba bardzo go polubiłeś, prawda? - zapytał Morow, który od godziny próbował dorwać się do kanapy i pilota.

- Tak, bardzo. Ty też go lubisz?

- Oczywiście, ten no...Kakemu...Kakemu jest naprawdę słodkim kotkiem.

- Uhh - westchnąłem niepocieszony jego odpowiedzią. Jego kłamstwo można byłoby wyczuć z odlegości kilometra. Utwierdzał mnie w przekonaniu, że kupił go tylko po to, abym go zostawił w spokoju. Czy to znaczyło, że mimo usunięcia przeszkody, wciąż się od niego oddalałem? - Myślałem, że będziemy się nim zajmować wspólnie...

- Wspólnie? - powtórzył po mnie, obserwując jak spuszczałem głowę. Od dawna nie okazywałem zasmucenia. Chociaż przeważnie latałem wokół niego niczym mucha i umiejętnie omijałem przeganianie starszego, wciąż miałem uczucia. Nie chciałem być traktowany jak śmieć. Przecież starałem się tak bardzo, aby nie odrywał ode mnie wzroku. - Poczekaj, bardzo lubię Kakemu. Nie rób takiej smutnej miny, może pobawimy się z nim piłką? Zobacz, dzwoni...

Rzucił do mnie błękitną, dzwoniącą kuleczką z doczepionymi paroma kolorowymi piórkami. Chwyciłem ją w obie dłonie. Zdziwiła mnie jego zmiana nastawienia. Musiał wyraźnie odczuć ponurą atmosferę, którą tworzył mój smutek. Znów zaczął mnie pocieszać i zapragnął się ze mną bawić. Przez okazanie przeze mnie negatywnych emocji, ugiął się i postanowił mnie zająć czymkolwiek dla rozkręcenia. Przez to pomyślałem, że chciał mojego szczęścia. Że moja nadpobudliwa strona wcale nie była dla niego taka straszna. Ohh! A jednak! Wiedziałem, że mój ukochany się mną przejmował! Martwił się mną, interesował!

Wyrzuciłem piłkę w powietrze, a za nią pobiegł Kakemu, starając się ją dorwać za wszelką cenę. Tymczasem ja odważyłem się wskoczyć na kolana rudej kluseczki, wtulając się mocno w szyję wyższego. Gładziłem jego kark, ciesząc się z tej bliskości. Prawdopodobnie go speszyłem, nie obchodziło mnie to. Najważniejsze, że mój cel powoli zaczynał jaśnieć na horyzoncie. Serce Hisoki było coraz bliżej i bliżej, choć bez wątpienia wciąż daleka droga przede mną. Chciałem posmakować jego ust, leżąc w łóżku, obejmując się ciasno. Nie zostawiać między nami nawet milimetra odstępu. Marzyłem o nim o każdej porze dnia i nocy. Potrzebowałem go jak tlenu, wody, czegokolwiek bez czego życie nie miało szans na przetrwanie.

Byłem pewny, że pozbędę się każdej przeszkody, zniosę wszystkie przykrości i nie odpuszczę tym, którzy zdexydowaliby się chcieć mnie uprzedzić, ukraść to co moje.
Ugh, konsekwencje nie były istotne.

🍭🍭🍭

Monokuma z pierogami na dobranoc

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Monokuma z pierogami na dobranoc



LolliPop || Hisoka x Illumi PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz