- Naprawdę, mogę mówić na ciebie ciociu? Nigdy nie miałem cioci... Ale fajnie! - krzyczy malec radośnie.
- Pewnie, jelsi tylko chcesz. Ale jeśli nie, możesz mówić mi po imieniu - tłumaczę.
- Nie! Od dziś będziesz ciocią - mówi chłopiec wskazując na mnie palcem.
- No dobrze, dobrze - poddaję się. Nagle przychodzi do nas Will.
- Co to za hałasy? - pyta z uniesioną brwią.
- Wujku! Mela zgodziła się żebym mówił na nią ciocia - chwali się mały. Will natomiast zaczyna się lekko czerwienić.
- Mały, to miała być nasza maleńka tajemnica... Ehhh, no cóż. Wydało się - śmieje się lekko Will z zmieszaniem.
- Właśnie, wujku Will. Zdaje mi się, że musimy porozmawiać - informuję go uprzejmie z małą ironią.
- No widzę. Mały, idź do siebie, ja porozmawiam z ciocią i potem będziemy się razem bawić, okey?
- No dobrze - odpowiada niezadowolony Jonathan, po czym wychodzi i zamyka cichutko drzwi. Postanawiam nie czekać ani chwili dłużej i zaczynam :
- Otóż, słyszałam, że nazywasz mnie swoją dziewczyną, wujku Will.
- No tak jakoś wyszło. A co, nie podoba Ci się to? - pyta zmieszany. Nie mam pojęcia, jak on to robi, że raz zachowuje się jak normalny chłopak, a następnie jak jakiś psychol bez serca. Mam wrażenie, że klona, złego klona. Odwróciłam się w drugą stronę, tak bym mogła patrzeć na widok w oknie. Oglądając widniejące lasy, zastanawiam się. Chcę być jego dziewczyną, czy nie?Oczywiście, że nie. Ale jeśli zmieni to jego zachowanie, to nie mam wyboru. Nie będę w stanie znieść takich porażek i prób. Przytula się, całuje, zachowuje się jak wzorowy chłopak. Czy jeśli spróbuję, nie pożałuję tego? Cóż, bez ryzyka nie ma zabawy, prawda?
- Nie wiem... Zwłaszcza, że nie zacząłeś tego tak jak trzeba - odpowiadam w końcu. Odwrócił mnie tak, bym na niego spojrzała. Penetruje mnie na wylot tymi swoimi zabójczymi szaro zielonymi tęczówkami. Przy tym oczywiście hipnotyzuje, a ja nawet nie próbuję się bronić. W pewnej chwili przerywa mój trans.
- Lubisz to, prawda? - pyta.
- To znaczy co?
- To, jak na ciebie patrzę - odpowiada. Udaję zawstydzoną, co powoduje szelmowski uśmiech na jego fałszywej twarzy. Mam nadzieję, że to cokolwiek zmieni. Łapie moje pośladki, unosząc jednocześnie i zmuszając, bym oplotła go nogami w talii. I tak właśnie robię. Czuję jego oddech na ustach, co powoduje, że sama rzucam się na niego z pocałunkami. W ten sposób wchodzi powoli na łóżko, po czym kładzie mnie tak delikatnie, jakbym miała się od tego rozpaść. Schodzi z pocałunkami na szyję, drażniąc moją skórę, co sprawia, że przechodzą mnie przyjemne dreszcze. Nagle słychać pukanie do drzwi. Wtem zrzucam najszybciej jak mogę Will'a z siebie i mówię:
- Proszę.
Will z wielkimi oczami patrzy na mnie jak na kogoś kto obiecał mu cukierka, po czym mu go nie dał. A zza drzwi wyłania się Jonathan, płaczący Jonathan. Schodzę szybko z łóżka i podchodzę do maluszka, pytając co się stało. Ten odpowiada, że tata nakrzyczał na niego bez powodu, podczas jego zabawy samochodzikami. Przytulam malca, a piersiach czuję łzy które spływają z jego polików.
- Rozumiem, że jest Ci przykro Mały - zaczyna Will schodząc poddenerwowanie z łóżka i gdy jest już obok nas kontynuuje - ale wiesz, byliśmy z ciocią trochę zajęci.
- Will, możesz przestać - odpowiadam sycząc przez zęby - jak możesz mu teraz to wypominać. Jesteś bez serca.
- P-przepraszam - jąka się malec przez łzy.
- Nie masz za co malutki. Wujek przesadza. Will, możesz iść po coś słodkiego do jedzenia? - pytam.
- Taa... - wychodzi wyraźnie niezadowolony z pokoju. Mały się nie uspokaja, więc postanawiam położyć się z nim na łóżku. Jonathan przytula mnie tam, jakbym miała za chwilę od niego odejść, co powoduje u mnie ciepło i jednocześnie chłód w sercu. Obejmuje go, po czym głaszczę delikatnie po jego brązowej czuprynce. Serce mi się kraje, gdy widzę jego łzy. Po kilku minutach zasypia na mojej klatce piersiowej. Powoduje to lekki uśmiech na mojej twarzy. W tej chwili przychodzi Will z reklamówką słodyczy. Zatrzymuje się po zamknięciu drzwi i obserwuje mnie oraz małego. Zatrzymuje się na nim, po czym robi naburmuszoną minę.
- Nie podoba mi się to, jak on na tobie zasypia.
- Will, on jest mały - ganię go.
- No i co z tego. Nie myśl sobie, że on nie jest niczego nie świadomy. On wie więcej niż ci się wydaje - mówi wyraźnie obrażony chłopak. Podśmiewam się z niego. Jak można być zazdrosnym o dziecko? Zwłaszcza płaczące dziecko? Pfff dupek.
- To że ty myślisz tylko o jednym, to nie oznacza, że takie dziecko jak on też - mówię, kładąc głowę na poduszkę, kontynuując głaskanie włosków Jonathana.
- Po za tym popatrz na niego. Jest taki rozkoszny. Pod każdym względem - bronię dalej małego.
- Jeśli chcesz, mogę Ci takiego zrobić, złotko - mówi ruszając brwiami w znaczącym geście.
- Weź już skończ z takimi głupotami - ganię go. Na co on tylko kładzie się za mną i obejmuje mnie podobnie jak Jonathan.
- Nie bądź już zazdrosny. Jesteś dorosły, a zachowujesz się jak napalony nastolatek.
- Mhmmm... - próbuje mnie ignorować. Przez co wkurza mnie niesamowicie. Leżymy tak jeszcze przez niecałą godzinę. Potem chłopiec budzi się. Widząc, że nie śpię pyta:
- Możemy wyjść razem do ogrodu, proszę? - jak ja mam odmówić temu malcowi? No toć nie da się tego zrobić.
- Will, budź się - mówię potrząsając jego rękę - idziemy do ogrodu.
- Jeeeeej - cieszy się chłopiec.
- Jeszcze chwila... - marudzi mężczyzna.
- Teraz, bo cię zrzucę - grożę.
- Ohh, no dobra - mówi dąsajac się jeszcze. Jakież to "słodkie".
CZYTASZ
córka gangstera //ZAKOŃCZONE//
RomantikMelania jest córką gangstera, jednego z najbardziej wpływowej mafii w mieście. Spotkanie nie tego co trzeba zakosztowało ją wolnością, lecz wzbogaciło o poznanie nijakiego Will'a. Co będzie skutkiem tego spotkania?