Rose - pow
Wybiegłam stamtąd trzymając sie jedną dłonią za głowę. Rozbolała mnie do granic wytrzymałości, potrzebowałam powietrza, tlenu, przestrzeni, samotności...
Mijałam żołnierzy patrzących na mnie krzywo, ktoś zapytał, czy dobrze się czuję i nie potrzebuje pomocy, ale ja całkowicie go olałam i wciąż biegłam na przód, bez zatrzymywania się.
Dopiero na zewnątrz, gdy wdepnęłam w mokry, gładki śnieg, wzięłam głęboki wdech i rozejrzałam się na trzeźwo.
Wiedziałam, że nie powinnam się w to pakować! Tak się kończy przystanie na pomysł pani Hanji! Mogłam sobie przybić piątkę! Ile nerwów się najadłam, próbując przed nim udawać słodką idiotkę, płaszczyć się, by nie domyślił się, że Hanna podłożyła ten głupi, pieprzony dokument!
Serce szalało, ciężko było mi opanować drżenie nóg więc schyliłam się i zaczęłam powoli uspokajać oddech.
Byłam w samej bluzie i cienkich spodniach, do butów nasypał mi się śnieg, czułam jak robią mi sie mokre skarpetki i jak owiewa mnie chłód. Zatrzęsłam się, jednak ani mi się śni wracać.
Chciałam przypomnieć sobie ostatnią chwilę.
To, co powiedział. Wiedziałam, że się nie przesłyszałam. Sądząc po jego reakcji, nie chciał tego powiedzieć.
Kapitan Levi to mój przełożony. Postrach korpusu. Wart stu żołnierzy. Był tak dobry, jak głosiły plotki. Logiczne, że nie życzy nikomu śmierci na polu bitwy, i prowadzi swój zespół by odnieść jak najmniejsze straty. Ale dlaczego przejmuje się marnym życiem zwykłej kadetki?
Słowa Hanji nagle zadzwieczaly mi w uszach: "wysyła cię do Stohess z troski o ciebie..."
Czyli mam rozumieć wyprowadzkę do stohess za akt dobroci i pomocy?
Przezabawne.Przecież sam chciał zginąć, nie powinnam go w ogóle obchodzić. Ani on mnie... Czy powinnam się nad tym zastanawiać?
Kapitan Levi nieraz zachowywał się jak palant, wskakując prosto w paszcze tytana i cudem unikając jego ostrych zębów. Nie chciał być ratowany. Nie chciał, aby ktokolwiek się nim przejmował, jednocześnie sam przejmował się.... mną.
Co za porąbany i skomplikowany typ.
Nie sądziłam, że wstępując tutaj, zastanę kogoś z takim charakterem.
Dużo przeszedł w życiu, ma córkę, która nie wie, że jest jego córką... W przeszłości coś łączyło go z generałem... Do tej pory nie odkryłam szczegółów z jego życia, przestałam się zagłębiać w to, co robił i kim był.
Sprzeczność. Raz mi pomagał, raz zadawał ból.
Upewniłam się, że jestem dla niego tylko pustym przedmiotem, pionkiem, którego nawet nie ma sensu wystawiać na pożarcie bo będę równie marną przekąską. Tymczasem nagle, przypadkowo dowiaduję się, że zrobił to z premedytacją, aby zapewnić mi inne, lepsze życie.... Aby uchronić mnie od wypraw za mury, od tytanów, wojska...
Pomimo tego, że moje dłonie całe były zaczerwienione, i zaczęły pojawiać mi się na nich fioletowe żyłki a z moich ust wydobywały się coraz większe obłoki pary, wciąż grzały mnie emocje.
Wstyd.
Poświęcałam się dla pani Hanji i Hanny.
Pomysł z wpisaniem na listę rezerwowych był głupi, ale tylko on przyniósł rezultat. Nie mogłam wymyślić nic lepszego i perfekcyjnie zagrałam swoją rolę, okłamując go.
Hanna niepostrzeżenie wtopiła się w tłum, zapożyczając mundur siostry i bez podejrzeń udało jej się złożyć upragniony podpis.
Udało się.
CZYTASZ
Sekrety Kapitana | Levi Ackerman
FanfictionJaki naprawdę jest Kapitan Levi? Krótka historia zwyczajnej dziewczyny, która na swojej drodze spotyka nie do końca ogarniętego Kapitana. 23.01.2021 - #5 w Zwiadowcy 23.01.2021 - #3 w Levixoc