Rozdział 10

783 50 127
                                    



Sawney i Bean, dwójka tytanów będąca obiektami doświadczalnymi została zamordowana dziś w nocy, a ja byłam główną podejrzaną. Czerwona apaszka była oczywiście mocnym dowodem, jednak nikt nie chciał uwierzyć mi na słowo. Zeznania innych były poufne. Najadłam się tyle nerwów, że było mi niedobrze. Odwołali poranny sprawdzian, na miejsce została wezwana Żandarmeria a generał Pixis przepytywał wybiórczo rekrutów.

- To musiała być zaplanowana akcja. Byli bardzo cenni – odezwała się do mnie Sasha próbując dać mi jakieś pocieszenie. Zajadała się śniadaniowymi resztkami tostów - podała mi pod nos, jednak ja podziękowałam.

Miejsce trzymania w niewoli tytanów wyglądało dramatycznie. Praktycznie nic nie zostało z ich ciał, a nad szkieletem unosił się obłok dymu. Plac był ogromny. Do ziemi wbito wysokie metalowe pręty aby przyczepić do nich pasy obezwładniające.

Na miejscu zdarzenia przebywał także Eren. Znajdował się w dalekiej odległości, ale widziałam jak co jakiś czas na mnie spogląda z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Żadne z nas jednak się do siebie nie odezwało.

Pani pułkownik była już po kilku kieliszkach, mocno przeżywając stratę. Byłam w grupie ludzi, którzy nie do końca rozumieli jej zachowanie. W końcu tytani to nasi wrogowie. Jak można się do nich tak przywiązać? 

Przypomniałam sobie słowa Kapitana „ Traktuje je jak swoje dzieci...".

- Leonne. Proszę – dowódca Smith machnął do mnie ręką bym porozmawiała z nim na osobności.

- Jak dobrze znasz Reinera Brauna?

Zastanowiłam się.

- W zasadzie nigdy z nim nie rozmawiałam bezpośrednio. Przyjaźnił się z Bertholdem a z czasów jednostki treningowej widywałam go również z Annie.

Erwin Smith uniósł jedną brew. Był tak wysoki i szeroki w ramionach, że zasłaniał mi całe pole widzenia.

- Zdaje się, że pomyliłem się co do ciebie. Wybacz za to, jak cię potraktowałem – skłonił się z rękami splecionymi z tyłu a ja kiwnęłam głową na znak, że przyjmuję przeprosiny. 

Odetchnęłam z ulgą.

Erwin położył mi dłoń na ramieniu.

- Widziałem, że zrobiłaś postępy w pracy nad sobą. Prosiłbym jednak o większą uwagę i dbałość o swoje zdrowie – wskazał na moje dłonie zawinięte bandażem. – Jeśli chcesz być dobrym żołnierzem, musisz być w formie. Idź do skrzydła szpitalnego, pielęgniarka odpowiednio cię opatrzy.

- Dziękuję, dowódco. A właściwie... Dlaczego dowódca pytał o Reinera?

- Cóż. Mamy pewne przypuszczenia, że może mieć to związek z całym zdarzeniem.

Pokiwałam głową. Nie mogłam się wypowiedzieć w tej sprawie, bo tego chłopaka ledwo znałam. Był wysportowany, silny, z wysokimi kompetencjami i budził podziw wśród żołnierzy. Pierwsza dziesiątka najlepszych.

A Erwin Smith? Nie ukrywam, że się go chwilami bałam. Stanowczy i władczy. Ale przeprosił mnie. Pochwalił. Zauważył moje wysiłki. Normalnie i spokojnie ze mną porozmawiał. Przeciwieństwo Kapitana, który z mety obrzuca człowieka jadem...

Jego słowa dodały mi skrzydeł.

Skrzydeł Wolności?

Mam nadzieję, że tak.


***


Sekrety Kapitana | Levi AckermanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz