9

180 13 14
                                    

- Możesz mi z łaski swojej wytłumaczyć kim jest ten cały Augustin i dlaczego koło jego imienia jest serduszko?! - Ale widowisko?! Normalnie zaraz tu umrę ze śmiechu! W skrócie, po tym jak odkryłam, że do Valentinki wydzwania tajemniczy Augustin, Ruggero się wściekł. Teraz jesteśmy w jego domu i tak: Valentina siedzi ze spuszczoną głową na kanapie, Ruggero chodzi w kółko jakby nie wiadomo co się działo, ja siedzę na oparciu tego samego mebla co wielka Pani Valen, a ich córka została wręcz zamknięta w pokoju. Jej 'rodzice' wytłumaczyli jej, że muszą o czymś bardzo ważnym wytłumaczyć. Kate oczywiście się sprzeciwiała, ale oni jakby nigdy nic zamknęli ją na klucz. Niestety nie mogłam nic zrobić, chociaż gdyby to dziecko mi zaufało i postawiło wyżej niż Valentine bardzo by mi pomogło. Muszę nad tym popracować. - Wytłumaczysz mi W końcu do jasnej cholery kim jest Augustin?! Bo jakoś teraz nie jesteś już tak chętna do rozmowy, ale dziwnym zbiegiem okoliczności jak Karol przyszła było zupełnie odwrotnie! - krzyczał dalej Ruggero. Jego ton aż uciekał ironią... Bardzo mi się podoba ta jazda... Jest wprost idealnie, małżeństwo perfekcyjne się kłóci i rozwala. Zaraz będzie rozwód, ja już tego dopilnuję. Następnie: Ruggi będzie wolny, rozkocham go w sobie (jak już tego nie zrobiłam), zostaniemy parą, on mi się uświadczy, pobieżemy się i będę mieć z tego same korzyści.

- Augustin to... - w tym momencie wpadłam na niesamowicie świetny pomysł, który nie mógł się nie udać.

- Ja wiem, jak się tego dowiedzieć! - w tym momencie dwie pary oczu spojrzał na mnie, tylko, że jedne z ciekawością, a drugie ze złością. - Valentina zadzwoni do tego całego typa i zaprosić go tutaj, mówiąc, że nikogo nie ma... On tu przyjdzie i... Sam go poznasz.

Ruggero jakby o czymś intensywnie myślał (aż na czole pojawiła mu się duża zmarszczka). Spojrzałam mu w oczy i wymówiłam bezdźwięcznie 'W ten sposób będziesz mógł go zniszczyć. Sprawić, że się od niej odczepi'. To go chyba przekonało, bo powiedział - Dobrze... Dzwoń! - krzyknął na przerażoną małżonkę. Ona dalej siedziała, nie ruszając się

- No na co czekasz! Dzwoń! Ruggero Ci przecież kazał - zakpilam, po czym kopnęłam ją w nogę. Jej 'mąż' jakiś specjalnie nie zaraagował na moją zaczepkę.

Powoli podniosła telefon i wpisała hasło (przy okazji podglądnęłam jakie to i może kiedyś z tego skorzystam), palec zatrzymała tuż przed ekranem na którym widniał napis Augustin💖 a pod nim zielona słuchawka. Chcąc jak najszybciej zobaczyć rozpacz tej kobiety, gdy Ruggero oznajmi jej, że bierze rozwód, udając, że spadam z oparcia sofy (na którym jak już wiecie siedziałam) przytrzymałam się jej ręki tak, że jej palec nacisnął w sam środek słuchawki, uśmiechnęłam się bezczelnie i znów usadowiłam wygodnie na oparciu sofy. Byłam z siebie bardzo zadowolona, ale to był ostatni moment mojego szczęścia chociaż jeszcze o tym nie wiedziałam.

- Halo - odezwał się męski głos po drugiej stronie - Valu? - Ruggero dał jej (nie)dyskretny znak, że ma rozmawiać.

- Halo... Hej, Agus... Co tam u Ciebie? - Oj, nie dobrze, zadrżał jej głos. Zachowuje się jakby nigdy w życiu nie kłamała, a przecież to robiła.

- A nic ciekawego... Znając Ciebie... To znaczy - szczerze... Przynudza - Zwykle jak dzwonisz, to jest to coś konkretnego, niemogącego czekać, więc... O co chodzi?

- Em... U mnie w domu nikogo... Nie ma i chciałbym... Czy mógłbyś... Chodzi o to, czy... - no wyduś to z siebie... Żenada

- Chcesz żebym Cię odwiedził? - Zmieniam zdanie. Ona jest gorsza od niego. On przynajmniej myśli, w przeciwieństwie do niej... Jak Ruggero mógł się z nią ożenić? To niedożeczne, żałosne i głupie.

- T... T... Tak - wydusiła w końcu, a ja udałam, ziewam. Nie umknęło to Valentince, która posłała mi takie spojrzenie, które zabiłoby niejedną osobę. A ja zamiast paść martwa na ziemię, posłałam jej przesłodzony uśmiech.

- O... Serio? W takim razie do zobaczenia..  A i jeszcze jedno, gdybyś była tak miła i założyła coś... Krótkiego i obcisłego? Kocham podziwiać twoje kształty. - Ruggero cały poczerwieniał na twarzy. Żeby wyjść na dobrą i doliczyć tej żmiji podeszłam do niego i położyłam dłoń na jego ramieniu, po czym przysunęłam się do jego ucha i szepnęłam, tak, żeby tylko on to usłyszał 'nie warto'. Odsunęłam się i zobaczyłam, że zaczął się uspokajać. Pogratulowałam sobie w duchu sprytu.

- Jasne, to pa - powiedziała to w takim tępie, że ledwo zrozumiałam o co jej chodzi. Szybko się rozłączyła, po czym zrobiła coś czego w życiu bym się po niej nie spodziewała - wybuchnęła płaczem. Płakała, płakała, płakała, płakała, płakała, płakała i tak dalej... Aż minęło 15 minut, a ona dalej płakała. Jej makijaż się rozmazał, a palce były całe brudne od tuszu, A włosy były bardziej rozczochrane niż zwykle (bo trzeba wam wiedzieć, że dla mnie jej włosy zawsze są rozczochrane).

Wreszcie... Ale serio wreszcie (już nigdy nie mam zamiaru spędzić z tą kobietą ani chwili dużej. TO BYŁA PO PROSTU KATORGA!)... Usłyszeliśmy płukanie do drzwi. Ruggero najszybciej jak się dało podszedł do drzwi i już chciał nacisnąć klamkę, ale powstrzymałam go dotknięciem jego ręki. Spojrzał na mnie ze zdziwieniem.

- Stój! - Szepnęłam - ja to zrobię, a Ty lepiej idź za drzwi... Zamkniesz je, żeby ten typ nigdzie nie uciekł, ok? - pokiwał głową na znak zgody.

Gdy mężczyzna ustawił się tak, żeby szybko zamknąć drzwi. Wzięłam głęboki wdech i nacisnęłam klamkę.  Za drzwiami stał wysoki, ciemnoblondyn, którego już doskonale znałam.

- Augustin! - nie no serio?! Dlaczego Valentina musi spotykać się z najlepszym przyjacielem mojego brata, a moim byłym?!

SKOŃCZYŁAM! Ten rozdział szedł mi bardzo opornie, pisałam go ponad tydzień. Dedykuje go Selina_Sevilla która zawsze jest na bieżąco z wszystkimi rozdziałami.

Love XO XO XO XO
~ Camelly

913 słów

S.I.T.M.I ~Ruggarol~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz