✹I typowy poranek✹

853 36 0
                                    

-Klaus! - ciemnooka mulatka z niewyczesanymi włosami podniosła głos w stronę brata. - Siostrzyczko po co się tak unosić? nie lepiej wyczilować? - Numer 4 wiedzący że ma 10 min na zbiórkę przy śniadaniu, wyszedł z łazienki w samych spodniach od piżamy i odpowiedział spokojnym głosem mulatce.-Nie gra głupa dawaj szczotkę, bo to ty wczoraj czesałeś swój pusty łeb- Ciemnooka w odpowiedzi dostała ponure brukniecie loczka-Ja jej nie mam, sprawdź w szufladzie - kiedy Alison miała ruszyć w stronę Klausa została rzucona szczotką y/n- trzymaj, niemoge wytrzymać z waszymi krzykami - uśmiechnięta dziewczyna z numerem 8 wyszła z pokoju w pełni ogarnięta przed czasem, zawsze i jak zwykle.
-dzięki, ratujesz mi tyłek! - numer 3 pobiegł do łazienki dziękując w trakcie siostrze.
Gdy numer 8 miał już schodzić postanowiła sprawdzić co dzieje się u reszty bo jak narazie widziała loczka i posiadaczkę jej szczotkia. Weszła spowrotem na 1 piętro i skierowała kroki w stronę 2 siostry. Rozległ sie hałas pukania po korytarzu - Vanya? -
y/n stała chwilę przed drzwiami numeru 7 po czym otworzyła jej siostra - o hej, tak? - gdy (kolor oczu) spojrzała na siostrę która wiązała krawat od razu sie uśmiechnęła i postanowiła jej pomóc, podeszła bliżej i zaczeła sama wiązać krawat siostry. Od zawsze kochała Vanye jak prawdziwą rodzinę i nigdy nie rozumiała dlaczego ona nie miała mocy ani nie spędzała z nami czasu.
-Gotowa na śniadanie? mamy 5 min -
(kolor włosów) włosa uśmiechnęła się i odeszła do drzwi kierując się pod drzwi brata któremu najbardziej lubiła dokuczać jak nikomu innemu.
-Lepiej do niego nie pukaj, myśli jak nigdy a chumor ma bardziej popierdolony niż zawsze - odwróciła się w stronę głosu, numer 2 wyszedł z pokoju - Ale ty Diego lubisz dokuczać, może ma gorszy dzień? - odpowiedziałam w obronie wiecznego gbura - ta, jasne- Diego szybko się skierował w stronę dębowych schodów. y/n nie zdążyła zapukać kiedy przed jej dłonią zamiast drzwi pojawiła się twarz nie wiele wyższego brata - co znowu? -
numer 5 westchnał patrząc sie na siostrę - mamy 5 min, idziesz? - dziewczyna udawała że nie przejęła się tonem brata, mimo tego że zawsze se dokuczali bolało ją czasami to że Five nie potrafił przychamować słownictwem czy wyzwiskami.

𝑵𝒊𝒆𝒃𝒐 - 𝑭𝒊𝒗𝒆 𝑯𝒂𝒓𝒈𝒓𝒆𝒆𝒗𝒔Opowieści tętniące ÅŒyciem. Odkryj je teraz