Dwie godziny później zostałam w domu sama z Zaynem. Liam musiał wracać do swoich rodziców, przez co Malik zaczął się z niego naśmiewać, że jest miękką fają.
O dziwo Mulatowi smakowała moja jakecznica i nawet mnie pochwalił, że "coś mi się w końcu udało". Wow, Zayn, miło mi.
Liam obiecał, że z pewnością jeszcze nie raz do Nas wpadnie, bo panuje tu miła atmosfera, hah! Się uśmiałam!
Kilka godzin później siedziałam u siebie w pokoju i robiłam notatki na poniedziałkowe zajęcia. Byłam już prawie w połowie, kiedy usłyszałam jak ktoś trzaska drzwiami balkonowymi. Podskoczyłam na krześle i złapałam się za serce. Wstałam z miejsca i poszłam do salonu, gdzie było wyjście na taras. Na jednym z wiklinowych foteli zobaczyłam Zayna, próbującego odpalić papierosa. Zastanowiłam się przez chwilę, rozważyłam wszystkie "za" i "przeciw" i zdecydowałam się dołączyć do chłopaka. Szczerze to miałam gdzieś to, że nie miałam na sobie żadnej bluzy, a moje stopy były bose. W tamtej chwili chciałam po prostu wyjść na zewnątrz, bez zamartwiania się o mój późniejszy stan zdrowia.
Podeszłam do szyby i szybkim ruchem pociągnęłam w swoją stronę. Zayn poruszył się niespokojnie, ale nawet nie fatygował się o odwrócenie. Kat, idiotko! Przecież on wiedział, że to ty, nie jest tak głupi!
Przysiadłam się na małej kanapie i podwinęłam stopy, aby odrobinę je ogrzać.
Przez pierwszą minutę ani ja ani Zayn nie powiedzieliśmy ani słowa. Mimo że usiadłam naprzeciw niego, on i tak patrzył się w ogród i co chwilę przytykał papierosa do ust.
- Czemu palisz? - zagadnęłam, chcąc jakoś przerwać tą wkurzającą ciszę.
- Czemu tu siedzisz? - zapytał i pierwszy raz na mnie spojrzał.
- Pierwsza zapytałam. - zauważyłam sprytnie.
- Palę bo lubię. Palenie to nałóg, więc skoro już raz spróbowałem to nie przestanę. - wzruszył ramionami. - Twoja kolej. - rzucił, wypuszczając dym, który nieudolnie próbował uformować w kółka. Zaśmiałam się w duchu widząc jego minę, bo była bardzo...słodka? Tak, chyba taka była.
- Chciałam się przewietrzyć. - odparłam i wzdrygnęłam się z zimna.
- Akurat wtedy kiedy ja? - zaśmiał się krótko.
- Przepraszam, że mamy w domu tylko jeden taras. - rzuciłam ironicznie.
- Jak już tak bardzo chciałaś się przewietrzyć to mogłaś się chociaż cieplej ubrać. Zima idzie, a ty ubrana jak w lecie. - parsknął.
- Najwyżej zachoruję, przynajmniej nie pójdę na zajęcia. - wyszczerzyłam się szeroko w jego stronę, na co parsknął śmiechem. - Wiesz co Zayn? - zagadnęłam, a on skinął w moim kierunku brodą, abym kontynuowała. - Czuję się jakbyś był tutaj od zawsze. - powiedziałam szczerze odgarniając kosmyki włosów z twarzy.
- Serio? Ja się czuję jakbym mieszkał tutaj dwa dni. - odparł.
- Czemu nie możesz być poważny? - zapytałam, dostając gęsiej skórki na ramionach.
- Zimno Ci. - stwierdził bardziej niż zapytał, ignorując moje wcześniejsze pytanie.
- Jest okej. - oznajmiłam twardo, mimo że czułam się jak na Antarktydzie.
Nagle Malik podniósł się ze swojego miejsca i podszedł do mnie. Usiadł po drugiej stronie wiklinowej sofy i wziął w dłonie moje bose i lodowate stopy.
- Kłamczucha. - mruknął cicho i zdjął czarną bluzę ze swoich ramion.
- Oh, zatrzymaj ją dla siebie. - powiedziałam, kiedy zobaczyłam, że Zayn chce mi ją ułożyć na ramionach.
- Póki jesteś ze mną będziesz nosiła moją bluzę. - odparł i położył moje stopy na swoich udach, delikatnie je przy tym ogrzewając.
Bluza Zayna pachniała oczywiście jego perfumami oraz wodą kolońską. Był to typowy zapach Mulata, który skrycie uwielbiałam, więc w środku skakałam z radości, że chłopak zdecydował się na tak męski gest.
- Wiesz co to shotgun? - odwrócił twarz w moją stronę, a ja w odpowiedzi na jego pytanie pokręciłam przecząco głową i delikatnie przygryzłam wargę. - Chodź, nauczę Cię. - oznajmił i pokazał mi, abym usiadła tak jak on, czyli po turecku, twarzą zwróconą do jego.
Chłopak wyciągnął z kieszeni dresów paczkę papierosów, a mi już odrobinę zmalała ochota na tą naukę.
- Wyluzuj Kat. Raka od tego nie dostaniesz. - zaśmiał się, widząc moją minę.
- Ja jestem całkowicie wyluzowana. - odparłam, naciągając jego bluzę na swoje ramiona.
- Zaraz zobaczymy. - rzucił i odpalił fajkę. - Shotgun polega na tym, że ja się zaciągam papierosem i dym wypuszczam w twoje usta, a potem ty wydmuchujesz go w powietrze. Kumasz? - zapytał, a ja poczułam jak mój żołądek zawiązuje się w supeł od samego wyobrażenia sobie mnie w takiej bliskości z Malikiem.
- Kumam. - odparłam pewnie, chcąc ukryć wszystkie swoje emocje.
- No to dawaj. - uśmiechnął się cwaniacko i zgodnie z tym co wcześniej mówił, zaciągnął się nikotyną. Przybliżył odrobinę swoją twarz, co zrobiłam również ja i teraz nasze usta dzieliły dosłownie milimetry. W końcu Malik powoli zaczął wypuszczać dym, a ja jak najlepiej próbowałam go przechwycić. Zayn nachylił się jeszcze bliżej i teraz nasze wargi delikatnie się muskały. Myślałam, że zejdę tam na miejscu. Przymknęłam powieki i rozkoszowałam się tą chwilą bliskości, której nie zaznałam od bardzo dawna.
Nie chciałam wyjść przy nim na mięczaka, więc postarałam się niezakrztusić przy wciąganiu dymu.
Kiedy w końcu się go pozbyłam, już miałam się odsunąć, ale Zayn złapał mnie za tył głowy i zdecydowanym ruchem połączył nasze usta.
Oczywiście, że na początku byłam trochę zdziwiona, no bo kto by nie był? Ale wydaje mi się, że Zayn też potrzebował wyładowania emocji, co odczułam przy pocałunku.
Nasze wargi współgrały ze sobą idealnie. Najpierw poruszały się powoli, ale namiętnie, a potem nasz buziak przerodził się w coś poważniejszego. Zayn dotknął koniuszkiem języka moją dolną wargę, na co od razu ją rozchyliłam, aby nasze języki, tak jak nasze usta, mogły się ze sobą połączyć. Położyłam mu dłonie na klatce piersiowej, a on nagle chwycił mnie za pośladki i umiejscowił na swoich kolanach, tak, że siedziałam na nim okrakiem. Czułam, że powoli zaczyna brakować mi powietrza, ale chęć bliskości wzięła górę.
Kiedy Zayn się ode mnie odsunął jego spojrzenie było kompletnie nie do odczytania. Ciszę miedzy nami przerywały nasze urywane oddechy, co w tej chwili było melodią dla moich uszu.
- To było... - zaczęłam schodzić z jego kolan i stanęłam na tarasowych płytkach.
- Dość przyjemne, ale sądzę,że jeszcze trochę musimy potrenować nad tym shotgun'em. - uśmiechnął się, a ja paląc się ze wstydu i umierając z zimna, udałam się do środka.
CZYTASZ
Survival || z.m
FanfictionOn - kryminalista pozbawiony wszelakich uczuć. Jego życie opiera się jedynie na ubijaniu nowych interesów za pomocą przemocy i szantażu. Chłopak posiadający wiele sekretów i tajemnic o których nikt nie ma pojęcia. W swoim życiu został złapany już co...