10.

11.2K 570 48
                                    

ZAYN'S POV

- Dla wszystkich musisz być takim chujem? - zapytał Liam, kiedy tylko drzwi się zamknęły.

- Nie dla wszystkich. - odparłem. - Tylko dla niej...i Curtisa. - wzruszyłem ramionami.

- Człowieku, na kilometr widać, że ta dziewczyna ma problemy, więc po co do kurwy ją jeszcze bardziej dobijasz? - Payne zaczął zawzięcie gestykulować rękoma.

- Weź wyluzj, co się nią tak przejmujesz? Są poważniejsze problemy. - próbowałem ostudzić jego złość, bo nienawidziłem jak mnie pouczał. Za kogo on się do cholery uważał?

- Dobrze, w takim razie co się stało, że mnie tu ściągnąłeś? - zapytał.

- Spieprzyłem sprawę. - powiedziałem, siadając na łóżku.

- Chcesz mi powiedzieć, że będąc tutaj, załatwiałeś cokolwiek!? - wrzasnął.

- Ciszej, usłyszy Cię. - ostrzegłem.

- Co się do cholery stało? - Liam westchnął i przyłożył sobie dłonie do skroni.

- To długa historia. - podrapałem się po karku.

- Więc się streszczaj. - ponaglił mnie Payne.

- Zaczęło się od tego, że jej ojciec poprosił mnie o odebranie laptopa z serwisu. - zacząłem, ale Liam wciął mi się w zdanie.

- Może łaskawie zacząłbyś mówić po imieniu? - spojrzał na mnie wymownie.

Od kiedy on zaczął robić za mojego pieprzonego ojca?

Odetchnąłem głęboko i przymrużyłem powieki, chcąc wszystko logicznie poukładać w głowie.

- Dobrze, więc ojciec Kat. - powiedziałem, podkreślając jej imię. - Kilka dni temu poprosił mnie o to co już powiedziałem. Jak się okazało ten serwis był w Bradford, więc stwierdziłem, że to będzie super okazja żeby utargować coś nowego. - oznajmiłem.

- Czy ty jesteś pojebany? - w oczach Liama można było dostrzec furię.

Byłem przygotowany na to, że się wścieknie, ale co się stało to już się nie odstanie.

- Szybko zgadałem się z Bartem, żeby ustawił klienta i załatwił towar, a ja tylko przyjadę na gotowe.

- Jak się z nim skontaktowałeś? - Payne zmrużył oczy niezbyt mnie rozumiejąc.

- Uh, pożyczyłem telefon od Eddiego, to ojciec Kate. - odparłem nerwowo.

- Pożyczyłeś? - prychnął, nie wierząc w moje słowa.

- Jezu, niech Ci będzie! Ukradłem go, zadowolony?

Ta, ukradłem. Też mi nowość. Nie pierwszy nie ostatni raz to zrobiłem, więc o co tyle zachodu?

- Wiedziałem. - szepnął do siebie przyjaciel.

- Bić Ci brawo czy coś? - zironizowałem.

- Mów co było dalej. - rozkazał.

- Odebrałem tego kompa i nie wiem na chuj, ale poszedłem z nim na miejsce spotkania. Bart już czekał, a o ścianę opierał się Scott. Już dokładnie nie pamiętam jak to się stało, ale wyniknęła drobna bójka i kompletnie niechący przywaliłem mu tym laptopem w łeb i delikatnie mówiąc...rozpierdoliłem go po całości. Mi się nic poważniejszego nie stało, ale Scott ma kilka pamiątek. - zaśmiałem się nerwowo, przeczesując czarne włosy.

Mina Liama wyrażała to czego się spodziewałem. On wiedział, że jestem idiotą i to do potęgi nieskończonej, ale moja głupota w tym przypadku chyba go zaskoczyła odrobinę bardziej niż zazwyczaj.

- Co jest z Tobą nie tak? - Payne wstał z fotela i zaczął się przechadzać po pokoju.

- To był przypadek. - chciałem się wytłumaczyć, ale po co? Halo! Nazywam się Zayn Malik! Ja się nigdy nie tłumaczę! Tylko, że w tym przypadku było mi wyjątkowo wstyd, bo jakby nie patrzeć to polubiłem Ed'a. Był całkiem zabawnym kolesiem, lepszym niż jego sztywniacka córka.

- I czego ode mnie oczekujesz? Że jak ja powiem to Kat to będzie mniej wściekła? Jakoś nie rozumiem. - Liam podrapał się po włosach i westchnął głośno.

- Nic z tych rzeczy, chciałbym po prostu żebyś kupił nowego kompa. - powiedziałem jakby była to najoczywistsza rzecz świata.

- Ty się słyszysz? - parsknął.

- No co? Masz jakiś lepszy pomysł? - warknąłem.

- W zasadzie to dwa. Stary, są naprawdę świetne. - oznajmił Liam, a ja w głębi serca (chyba jeszcze mam taki organ) się ucieszyłem, że przyjaciel stara się mi pomóc.

- Dawaj. - rzuciłem, odpalając papierosa i wyciągając paczkę w jego stronę.

- Bądź szczery i czekaj, aż to Kat przypieprzy ci w łeb. - uśmiechnął się sztucznie i odpalił szluga.

Szczerze mówiąc to odrobinę zrzedła mi mina, słysząc jego słowa.

- Jaja sobie robisz? - prychnąłem.

- Jedyną osobą, która może sobie tutaj robić jaja to ty Malik. Czy ty się ze świnią na łeb zamieniłeś? Każda normalna osoba poszłaby i powiedziała prawdę, a przy okazji lepiej na tym wyszła niż na kłamstwie.

Nienawidziłem, kiedy Liam prawił mi takie gadki. W takich chwiliach miałem wielką ochotę walnąć go w twarz albo przynajmniej zalepić usta taśmą klejącą. Wiedziałem jednak, że zazwyczaj mój przyjaciel miał rację, a to ja robiłem z siebie nie wiadomo co.

- Nie takiej pomocy od Ciebie oczekiwałem. - przyznałem, wypuszczając dym z ust.

Liam nie zdążył mi odpowiedzieć, bo ktoś zapukał do drzwi. Co ja pieprzę, to na pewno była Kat.

Westchnąłem ciężko i powlokłem się do drzwi.

- Czego? - spytałem, wydmuchując na nią dym, na co się zakrztusiła.

- Chciałam tylko zapytać czy Liam chciałby dostać coś do picia, bo nie sądzę, że jesteś na tyle rozgarnięty aby mu to zaproponować. -uśmiechnęła się sztucznie i popatrzyła na Liama, który głupio się do niej szczerzył.

- Mogłabyś przynieść mi szklankę wody. - poprosił Payne, a ona przytaknęła i odwróciła się, jednak zanim zdążyła odejść to złapałem ją za nadgarstek.

- Przynieś mi piwo z lodówki. - powiedziałem, a ona parsknęła śmiechem.

- Jeszcze czego. - powiedziała i wyrwała rękę z mojego uścisku.

Zamknąłem za nią drzwi i odwróciłem się w stronę rozbawionego Liama.

- No i z czego ryjesz? - spytałem z lekkim wyrzutem.

- Ewidentnie Cię nie lubi. - powiedział.

-I vice kurwa versa.

----------------------------------
Ziam ❤️

Survival || z.mOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz