15.

10K 524 13
                                    

ZAYN'S POV

- Kat. - powiedziałem, potrząsając ramieniem dziewczyny, aby ją obudzić. Byłem tak spanikowany jak nigdy. - Kat. - syknąłem i tym razem poruszyłem nią trochę mocniej.

- Zayn? - wyszeptała. - Co tu robisz? Już rano? - zapytała zaspana.

- Nie, Kat. Nie jest rano, jest czwarta. - oznajmiłem, a ona zmrużyła oczy.

- Więc dlaczego mnie budzisz?

Oh, dziewczyno, gdyby to było takie łatwe...

- Chodzi o...bo wiesz...eh. - westchnąłem, nie mogąc dobrać odpowiednich słów. W mojej głowie panował wielki bajzel.

- Coś się stało? - zagadnęła, podpierając się na łokciach.

- Nie, to znaczy tak... tak jakby. - odparłem, przeczesując włosy.

- Zayn, powiedz mi. - zarządała, a w jej oczach zgromadziły się łzy, nawet nie wiem dlaczego.

- Twój ojciec, on...dzwonili do mnie ze szpitala i...on miał wypadek, Kat. - w środku odetchnąłem, wiedząc, że powiedzenie jej tego mam już za sobą. Teraz jednak musiałem być przygotowany na gorsze.

- Co? - zapytała z kamiennym wyrazem twarzy.

- Ed miał wypadek, jest w ciężkim stanie. - powtórzyłem swoje słowa z przed zaledwie kilku sekund.

- To niemożliwe. - odparła, a ja zauważyłem, że jej głos zaczyna się łamać.

- Nie robiłbym sobie żartów. Nie jestem aż takim dupkiem. - powiedziałem i usiadłem na skraju jej łóżka.

- Jak to się stało? - zapytała, już szlochając.

- Nie wiem, dlatego musimy jechać do szpitala. - oznajmiłem i chciałem wstać, ale nagle Katherine objęła mnie w pasie i zaczęła głośno płakać.

Na początku lekko mnie sparaliżowało, ale zaraz się ocknąłem i jedną ręką zacząłem głaskać ją po plecach, a drugą trzymałem jej głowę, która schowana była w zagłębieniu mojej szyji.

- Nie płacz, to nic nie pomoże. - powiedziałem, próbując ją pocieszyć.

- Nie mogę go stracić, rozumiesz? - wyszeptała desperacko, unosząc głowę.

- Ja...wiem. - odparłem i zupełnie przez przypadek, spojrzałem na jej malinowe usta, które kilka godzin temu całowałem. Chciałem to zrobić jeszcze raz, ale:

a) obiecałem sobie, że już nigdy więcej jej nie pocałuję

b) obecna sytuacja mi na to nie pozwalała.

- Straciłam już matkę, nie mogę być jeszcze pozbawiona ojca. - wyłkała, ściskając dłonie na materiale mojej koszulki.

- Musimy jechać, mała. - nawet nie zorientowałem się, kiedy zwróciłem się do niej w taki sposób. Moje policzki od razu zrobiły się czerwone, no ale cóż...co powiedziałem tego nie cofnę.

- Muszę...muszę się trochę ogarnąć. - oznajmiła, wycierając oczy.

- Jasne, będę w salonie. - oznajmiłem i zostawiłem ją samą, co po chwili nie wydało mi się właściwym posunięciem. Ale przecież Kat nie była głupia, miała prawie 20 lat i raczej nie myślała już o robieniu rzeczy nieodpowiedzialnych.

Survival || z.mOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz