I. Adora

1.1K 65 185
                                    

Rano obudziłam się z przeraźliwym bólem głowy, obok zimnego i pustego prowizorycznego łóżka z małym liścikiem przy dłoni. Szybko poderwałam się do siadu i poczułam jakby w mózg wbito mi na raz kilkadziesiąt szpilek. Cicho syknęłam z bólu i po chwili znowu zwijałam się w agonii, kiedy do moich uszu dotarły niesamowicie głośne odgłosy chaotycznego pakowania się.

Przetarłam oczy, przed którymi malowały się mroczki, wzięłam kartkę do ręki i przeczytałam zdania, które widocznie były pisane naprędce. Ciężko było mi się rozczytać w pewnych momentach, ale na szczęście znałam pismo Catry na tyle, żeby się z niego rozczytać.

Z każdym słowem, które uważnie śledziłam, w moim gardle narastała coraz to większa gula.

Hej Adora.

Przepraszam za to wczoraj. Zachowywałam się chujowo w stosunku do Ciebie, a przecież nie tego chciałam kilkanaście godzin przed śmiercią.

To brzmi strasznie poważnie, nie uważasz? To wszystko związane ze śmiercią i ona sama. A to nic specjalnego i ważnego. Ludzie umierają codziennie, ale nikt nie płacze z tego powodu. To statystyka, o której się nie mówi.

Jakoś nigdy nie myślałam, kiedy umrę i jak, ale wczoraj uświadomiłam, że to właśnie się dzieję. Zdycham i nikt z tym nic nie zrobi. Nie chciałam, żebyście dawali mi złudne nadzieje na to, że z tego wyjdę. Oprócz Ciebie chyba wszyscy wiedzieli, że za jakiś czas będę leżeć pod zimnym piachem, ale sami nie chcieli w to wierzyć.

To cały plan naszej kochanej Shadow Weaver, wiesz? Wykończenie mnie. To zabawne, że to stare babsko nagle zmartwychwstaje i próbuje nas wszystkich zaszlachtować.

Stwierdziłam, że jebie mnie jej ten cały misterny plan. Skoro i tak umrę to czemu by jej tego odrobinę nie utrudnić? Poza tym, nie uśmiecha mi się zdychanie z powodu choroby. Nie chciałabym, żebyś cierpiała tak długo.

Tym razem to ja poświęcę się za Ciebie, za Etherię. To nie zawsze musisz być Ty.

Kocham Cię, do zobaczenia...kiedyś.

Catra.

Liścik wypadł z moich dłoni i gładko opadł na podłogę. Setki myśli i pytań kłębiło się w mojej głowie. Sama nie wierzyłam w to co właśnie przeczytałam, więc ponowny kontakt z rzeczywistością odzyskałam dopiero wtedy, gdy Glimmer zdzieliła mnie jakimś kijem.

Jęknęłam z bólu i podniosłam wzrok na księżniczkę. Wyglądała niechlujnie. Wydało mi się, że jest trochę roztrzęsiona i rozemocjonowana. Ręce jej drżały. Cały czas stąpała z nogi na nogę.

- Zbieraj się - warknęła.

Mój mózg próbował zakodować co się dokładnie dzieję, ale zdecydowanie sobie z tym nie radził.

Podniosłam się na chwiejnych nogach i przymknęłam oczy na krótką chwilę. Co się właściwie działo i czemu to się działo? Z każdej strony dobiegały głośne krzyki. Głosy pełne napięcia, rozdrażnienia, złości i może nawet strachu. Od ziemi bił straszny chłód. Miałam sucho w przełyku, a świat przede mną nie utrzymywał się w pionie.

Wszystko docierało jak przez mgłę. Panikowałam, ale moje ciało tego nie czuło. Odmówiło mi posłuszeństwa. W środku umierałam ze strachu, a nawet nie potrafiłam wykonać jednego ruchu.

- Słyszałaś czy nie? - Glimmer zacisnęła dłoń na moim bicepsie i obróciła mnie w swoją stronę.

Natknęłam się wprost na jej mordercze spojrzenie, które po chwili złagodniało.

Hey Catra || catradora Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz