Adora

1.6K 113 385
                                    

- Ile razy będę ci powtarzać, że nigdzie się nie wybierasz? - westchnęłam, niosąc Catre na rękach.

Dziewczyna po raz kolejny próbowała uciec ze skrzydła szpitalnego. Dostała ona jasne polecenie od ciotki Glimmer, że dopóki nie dowie się co jej jest, ma pod żadnym pozorem nie opuszczać łóżka.

Plucie krwią było naprawdę niepokojące. Uważali tak wszyscy oprócz Catry, która widocznie miała gdzieś swoje własne zdrowie i jak zwykle nie stosowała się do żadnych zakazów i nakazów, mimo że tym razem powinna podejść do tego całkowicie poważnie.

Dziewczyna miała bowiem wbite w kark...coś. Nie był to robot ani żaden chip jak podczas ataku Hord Prime. To coś było żywym stworzonkiem. Wyglądało obleśne. Było całe czarne i dziwnie pulsowało. Według Entrapty to ono zainfekowało organizm

Księżniczka starała się je wyciągnąć kilka razy, ale z każdą próbą stan Catry pogarszał się. Żyjątko było jak mała mordercza pijawka, zabijająca dziewczynę od środka. Zaczynałam się martwić, że nie uda nam się usunąć robaka na czas.

Z dnia na dzień krew, którą pluła, stawała się ciemniejsza, a kocica była coraz słabsza.

- Nie będę siedzieć tam z nim - odparła obrażona. - Poza tym, chcę wam pomóc, nie mogę zalegać ciągle w łóżku.

Na swoje nieszczęście, Catra wylądowała w jednej sali z Double Trouble. On też wymagał medycznej opieki po tym jak Bow posłał strzałę w jego rękę.

Dziewczyna ciągle chowała do niego urazę po balu i podejrzewałam, że jest zwyczajnie zazdrosna, ale zaprzeczała temu, kiedy jej o tym wspominałam.

Twierdziła, że te wszystkie próby wydrapania mu oczu wynikały z tego, że zwyczajnie go nie lubiła. Mimo wszystko nie dziwiło mnie to, na jej miejscu też starałabym się go skrzywdzić.

- Kotku jesteś ledwo żywa - powiedziałam. - Twój stan zdrowia jest poważny.

Catra odzyskała humor i nie byłoby nic w tym złego gdyby nie fakt, że  udawała. Znałam ją kawał czasu i wiedziałam, że pod tą przykrywką wrednej i pewnej siebie kocicy jest załamana. Coś było nie tak, a ja nie potrafiłam wyciągnąć z niej co.

- Przesadzasz Adorka - mruknęła, kiedy z powrotem kładłam ją na zimnym materacu.

Nagle z pokoju na przeciwko wyszła wściekła Perfuma, a tuż za nią podążała Scorpia z miną zbitego psa. Nie zdołałam zamknąć drzwi do pomieszczenia, więc dobrze widziałyśmy całą awanturę, rozgrywającą się na korytarzu. Obie wyglądały jakby miały się zaraz rozpłakać.

- Nie mogę uwierzyć, że całowałaś się z Catrą! - krzyknęła pierwsza z nich, a mnie zatkało.

Odwróciłam się w stronę kocicy i posłałam jej pytające spojrzenie. Jej ogon podrygiwał w te i we wte. Kiedy zauważyła, że na nią patrzę, przewróciła oczyma z irytacją.

- To ona pocałowała mnie!

- W takim razie, trzeba było ją odepchnąć!

Słuchając tego, miałam coraz większy dylemat. Nie wiedziałam czy mam zbesztać Catre i załatwić Scorpie czy może zabić je obie.

Teoretycznie nie powinnam mieć do żadnej z nich pretensji ani nie planować wygłoszenia im reprymendy. Kocica nie była moją dziewczyną i na dobrą sprawę mogła całować kogo chce, a mi nic do tego. Jednak myśl, że całowała się z inną była nie do zniesienia. Kochałam ją i zabolało mnie to. W pewnej chwili przyszło mi  nawet do głowy, żeby wyznać jej miłość po raz drugi, ale nie potrafiłam. Od czasu wyłączenia serca Etherii kompletnie nie umiałam rozmawiać o uczuciach. Czułam jakąś dziwną blokadę.

Hey Catra || catradora Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz