Bow

2K 137 307
                                    

Jak najszybciej wróciliśmy do zamku z nieprzytomną Catrą. Dziewczyna może i nie była ciężka, ale bieg przez korytarze z jej bezwładnym ciałem na rękach nie należał do najłatwiejszych. Swift Wind musiał wrócić po Adorę, Scorpię i Perfumę, więc zadanie przeniesienia jej przypadło mnie.

Na jednym z zakrętów wpadłam na Frostę, która spojrzała na mnie zdezorientowała, wydymając wargi. Przeniosła spojrzenia na Catrę i uniosła brwi, oczekując wytłumaczenia.

- Co jej się... - zaczęła, ale nie dałem jej dokończyć.

- Frosta, zawołaj Glimmer. Niech natychmiast zjawi się w sali szpitalnej - wydyszałem. - To ważne.

Dziewczyna stała tak jeszcze przez chwilę, wałkując moje słowa w głowie. Być może zastanawiała się co się wydarzyło. Wyciągnęła dłoń w kierunku Catry i przez moment miałem wrażenie, że przyłoży ją do policzka zwiotczałej dziewczyny, ale wycofała się szybko. Kiwnęła głową i popędziła w kierunku sali narad, w której nadal widocznie przesiadywała Glimmer. 

Dałem sobie chwilę na złapanie kilku głębszych wdechów i pobiegłem dalej.  Wpadłem przez drzwi do sali szpitalnej, strasząc odrobinę pielęgniarki. Wszystkie spojrzenia przeniosły się na mnie i zanim zacząłem cokolwiek tłumaczyć, do pokoju przeteleportowała się Glimmer wraz z frostą. Zacisnęła wargi z niepokojem i kiwnęła na łóżko, dając mi znać, żebym ułożył na nim Catrę. 

*

Adora

Całą drogę szłyśmy w całkowitej ciszy. Żadna z nas nie prowadziła już luźnej pogawędki. Panowała wręcz grobowa atmosfera. Byłyśmy rozgoryczone, przygnębione i niespokojne, każda martwiła się o Catrę. Swift Wind zniknął w oddali, sprawdzając dokładnie teren. Był to mój rozkaz, z pewnością zbędny, ale nie byłam przygotowana na szybki powrót do zamku i oglądaniu nieprzytomnej Catry.

Przeklinałam w myślach samą siebie. To była moja wina. Gdybym zabroniła jej iść albo zareagowałabym wcześniej to nic by jej się nie stało. Byłaby tu ze mną cała, zdrowa i bezpieczna. Najpewniej trzymałaby mnie za rękę i żartowała z księżniczek i z Kyle'a, a nie leżała całkiem nieprzytomna, nie dając znaku życia. 

Miałam jedynie nadzieję, że zaklęcie, które ją trafiło nie było bardzo groźne. Bałam się, że stracę ją ponownie. Zależało mi na niej jak na nikim innym w całym Bright Moon.

Po chwili poczułam brzęczenie w kieszeni i przystanęłam na chwilę. Wyjęłam komunikator i spojrzałam na jego ekran. Dzwonił Bow.

Chłopak rozdał całemu przymierzu księżniczek podobne urządzenia, żebyśmy mogli kontaktować się w razie potrzeby czy zagrożenia. Miały jeszcze parę innych funkcji, których nikt nie używał nad czym Bow i Entrapta strasznie ubolewali. Wydawało mi się jednak, że większość księżniczek po prostu nie potrafiła do końca się tym posługiwać.

Albo to ja byłam na to za głupia.

Zawołałam Perfumę i Scorpię, które stanęły za mną i odebrałam.

- Cześć Adora. - Przywitał się chłopak. Był wyraźnie nerwowy, jego głos był o oktawę wyższy niż zwykle. - Mam złą i dobrą wiadomość.

Wymieniłam zaniepokojone spojrzenia z księżniczkami i zapytałam:

- To jaka jest ta dobra? - Głos nadal miałam zachrypnięty od płaczu, a moje gardło było niemiłosiernie suche.

Chłopak głośno przełknął ślinę. Wydawało mi się, że w pokoju za nim dzieją się dziwne rzeczy. Dobiegały stamtąd różne odgłosy. Usłyszałam szuranie, krzyki i jak mi się zdawało, koci syk.

Hey Catra || catradora Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz