Adora

1.7K 122 282
                                    

Catra znowu nie mogła spać. Kręciła się jak najęta i co chwilę dostawałam łokciem prosto w zęby. Pewnie znowu miała koszmar, a to mi się obrywało. Wyglądało na to, że ponownie obie nie prześpimy spokojnie całej nocy.

Od czasu, kiedy prawie zginęłam po przebiciu na wylot, co swoją było strasznie dziwnym i bolesnym przeżyciem, nie mogła spać. Rano słyszałam jak rozmawia o tym ze Scorpią. Żaliła jej się ze wszystkiego co jej ciążyło, głównie miał wyrzuty sumienia, które nie dawały jej spokoju. Cieszyłam się, że zadaje się z innymi, ale mimo wszystko było mi przykro, że nie przyszła z tym do mnie. W końcu byłam najbliższą dla niej osobą i znałam ją najlepiej.

Rozpaczliwie chciałam jej pomóc, porozmawiać z nią, ale ona od chwili, gdy wróciłyśmy na ląd nie odzywała się. Z wyjątkiem nocy, w których przychodziła do mojego pokoju z pytaniem czy może u mnie spać.

Aktualnie nocowałyśmy w lesie, w dodatku w jednym namiocie i była zmuszona odzywać się do mnie czasami. Glimmer wysłała nas na następną misję i podejrzewałam, że specjalnie przydzieliła mnie i Catre do jednego namiotu.

Podniosłam się do siadu po tym jak już któryś raz z kolei zostałam poturbowana przez jej łokieć. Przetarłam oczy i wyszłam na zewnątrz.

Gwiazdy świeciły jasno, ale wydawało mi się, że coraz bardziej bledną z każdą nocą. Glimmer miała rację, działo się coś złego i miałam nadzieje, że to nie drugi Lord Prime ze swoją armią robotów. Nie chciałam mieć powtórki z rozrywki i nie chciałam utracić wszystkiego co miałam. Byłam pewna, że zapłakałbym się na śmierć, gdybym znowu straciła Catre.

- Adora? - Jej głos był ledwo słyszalny i odrobinę zachrypnięty. Odwróciłam się w jej stronę i musiałam przyznać, że zaspana dziewczyna wyglądała uroczo. - Czemu nie śpisz?

Włosy miała lekko potargane, a oczy opuchnięte po kilku godzinach snu. Przeciągnęła się i na chwiejnych nogach podeszła do mnie.

- Nawet przez sen masz mordercze zapędy. - Zaśmiałam się, pokazując jej sińca na kości policzkowej.

Jednak dziewczyna nie uśmiechnęła się, a nawet posmutniała. Musiała naprawdę okropnie się czuć skoro nie zgrywała pewnej siebie idiotki.

- Bardzo boli? - zapytała ze skruchą, patrząc na opatrunek na brzuchu.

- Nie, tylko trochę. - Opuszkami palców pogłaskałam ją po policzku mokrym od zimnego potu.

Catra przesunęła pazurem po bandażu. Rana długo się goiła, ale nic w tym dziwnego. Często też piekła i pobolewała, ból był wtedy nie do zniesienia. Wykluczał mnie z treningu i resztę dnia spędzałam w łóżku.

Dziewczyna obwiniała się za to, mimo że to nie była jej wina. Właściwie to uratowała mi wtedy życie.

- Nie powinnaś się tym zamęczać - powiedziałam. - Ty niczym nie zawiniłaś.

Wyraz twarzy Catry diametralnie się zmienił. Odsunęła się ode mnie, mierząc mnie wzrokiem po czym pokręciła głową i zaśmiała się kpiąco.

- Tyle lat Adorka, a ty nadal nie rozumiesz, że ja tu jestem problemem. - Westchnęła.

Chciałam zacząć się z nią sprzeczać, wytłumaczyć jej tyle rzeczy i wypowiedzieć tyle słów. Czasami chciałam po prostu do niej podejść i wykrzyczeć wszystko prosto w twarz co siedzi mi w głowie. Żałowałam, że miecz nie potrafi naprawiać zdrowia psychicznego, byłoby wtedy o wiele łatwiej. Rozmowa z drugim człowiekiem jest trudna, szczególnie, gdy się go kocha.

Szkoda, że w Hordzie uczono nas jak przeżyć, a nie jak pomagać swojej niedoszłej dziewczynie z sadystycznymi skłonnościami, która na dodatek straciła pamięć i właściwie to nienawidziła nawet ciebie. Powinny tam być jakieś zajęcia rozwijające emocjonalnie.

Hey Catra || catradora Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz