he's sad everyday, is it gonna change?

2K 112 36
                                    

Tego dnia deszcz nie chciał przestać padać, a ja od rana nie miałem dobrego humoru. Przez Changbina i Hyunjina, którzy wprosili się do mojego mieszkania gdzieś w okolicach godziny osiemnastej, wczorajszego wieczoru, kompletnie wyleciało mi z głowy to, że miałem zamiar uczyć się na sprawdzian z biologii.

Ale to nie moja wina. Oczarowała mnie butelka wódki i nowa paczka szlugów, o którą prosiłem się od dwóch dni. 

Zawsze dawałem nabrać się na słowa Hyunjina ,,Przecież wypijesz z umiarem, no napij się z nami. W końcu nie zostaniemy na całą noc.". Nigdy nie kończyło się tak jak wszyscy tego chcieliśmy, a ja zazwyczaj następnego dnia zdychałem przez niemiłosierny ból głowy, a smród tak uwielbianych przeze mnie papierosów wywoływał we mnie odruchy wymiotne.

Koniec końców dotarłem pod budynek szkoły przemoczony i oczywiście spóźniony. Zaspałem na pierwszą lekcję i połowę drugiej, przez co zrezygnowałem z pójścia na tą, która obecnie trwała. Odszedłem od placówki, myśląc czy w ogóle opłaca mi się dzisiaj do niej wchodzić. Po przemyśleniu swoich działań, zrezygnowałem kompletnie z udziału w dzisiejszych zajęciach szkolnych, poddając się swojemu bólowi głowy i braku odpowiedniej ilości snu. Mój obrzydliwy humor podsycało to, że byłem już kompletnie przemoczony, więc udałem się na najbliższy przystanek autobusowy z zamiarem powrotu do swojego mieszkania. Może i po wczorajszej nocy nadal było brudno, ale wtedy pocieszała mnie myśl, że przed wyjściem otworzyłem okna.

Naprawdę, gdy już się obudziłem, nie mogłem znieść tego niosącego się wszędzie zapachu kaca, papierosów i wódki. Ale w końcu to nic nowego w moim życiu, prawda?

Gdy dotarłem na przystanek, natychmiastowo sprawdziłem rozkład jazdy. Okazało się, że pojazd przyjedzie dopiero za pół godziny, a ja zrezygnowany usiadłem na równie mokrą ławkę, wyklinając swoje nieszczęście w myślach.

Kiedy byłem pewny, że nic tego dnia nie zdenerwuje mnie bardziej, moje emocje podburzył chłopak siedzący obok mnie. Przyglądając się mu, mogłem jedynie stwierdzić, że był tak samo przemoczony jak ja. Niestety nie mogłem zobaczyć jego twarzy, przez kaptur czarnej bluzy, którą miał na sobie. Dodatkowo trząsł się z zimna, co utwierdziło mnie tylko w przekonaniu, że siedział na dworze już zbyt długo. Jednakże to nie było to, przez co zwróciłem na niego uwagę. Właśnie odpalał pieprzonego papierosa, na którego miałem wielką ochotę, pomimo odruchu wymiotnego po wczorajszej nocy. Bez większego namysłu, szturchnąłem go w ramię, przez co natychmiastowo zwrócił na mnie uwagę.

– Miałbyś może papierosa? - chłopak uniósł wzrok na moją twarz, wpatrując się w nią. Uniosłem brwi, odnajdując kogoś znajomego, z kim dawno nie rozmawiałem. – Jisung, znów nie przyszedłeś do szkoły?

Chłopak nie odpowiadając na moje pytanie, dał mi papierosa i zapalniczkę do rąk. W oczekiwaniu na to aż się odezwie, odpaliłem szluga oddając od razu ogień. Wróciłem wzrokiem do jego twarzy, zauważając przyklejoną grzywkę do czoła. Czy ten dzieciak naprawdę nie potrafił o siebie nigdy zadbać?

– Ciebie też najwidoczniej w niej nie ma. – zaciągnął się dymem, powoli wypuszczając go z ust. – Nie miałeś dzisiaj przypadkiem jakiegoś testu? Changbin nie potrafił przestać narzekać na to, jak opornie idzie mu nauka.

– Nieważne. Po co tu siedzisz? Obydwoje bardzo dobrze wiemy, że nie czekasz na powrót do domu. – Han spuścił wzrok z mojej twarzy, przyglądając się jadącym samochodom. Powolnie palił papierosa, jakby cenił sobie każde zaciągnięcie się niszczącym płuca dymem. Może i nie mogliśmy nazwać się kolegami, a ja najwięcej o Jisungu nasłuchałem się od swoich przyjaciół, co nie zmienia faktu, że na imprezach czy szkolnych przerwach, moje spojrzenie w większości lądowało na nim.

drunk laugh; minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz