bitter happiness

657 80 19
                                    

Standardowo, obudziłem się na rozłożonej kanapie z przytulonym do mojego boku Jisungiem. Sięgnąłem po telefon, aby sprawdzić godzinę, przy okazji patrząc na wcześniej wysłane wiadomości na grupę z moimi przyjaciółmi. Nie czytając dokładnie treści, zignorowałem je i postanowiłem obudzić chłopaka, ponieważ było już wczesne popołudnie. Szturchnąłem lekko jego ramię, przez co wtulił bardziej głowę w moją klatkę piersiową.

Był przeuroczy, a moje serce przyśpieszyło bicie. Czułem się szczęśliwy, ale zacząłem odczuwać z tyłu głowy niepokój.

Coś było nie tak, ale odłożyłem te myśli na bok.

– Sungie, jest już późno. – zacząłem bawić się kosmykami jego włosów, a on mruknął coś niezrozumiale, tym samym odpowiadając mi.

– Jest mi zbyt wygodnie, muszę wstawać? – zaśmiałem się, klepiąc go po plecach.

– Chociaż daj mi zrobić śniadanie. – chłopak odsunął się ode mnie, dzięki czemu mogłem normalnie wstać. Nie czułem się źle z dzisiejszym dniem, miałem pewność, że Jisung pozostanie ze mną na dłużej.

Oby to wszystko trwało tak powoli, jak tylko się da. Nie mogę już prosić o wieczność naszej relacji, ponieważ żyłbym samymi bajkami.

Może i chciałbym trafić do szczęśliwej, miłosnej powieści, ale realia świata są inne.

A my cierpimy chyba zbyt bardzo, więc umilmy sobie nasze życia chociaż trochę.

Skończyłem przygotowywać omlety, kiedy niebieskowłosy jeszcze wylegiwał się na kanapie, zanim podniósł się, sięgając po paczkę papierosów i zapalniczkę. Już nie zwracałem uwagi gdy odpalał fajkę w środku, czy na balkonie, chociaż wypełniający pomieszczenie odór papierosowy było trudno wywietrzyć. Postawiłem talerze z jedzeniem na stole, a dwa parujące kubki kawy obok nich. Dołączyłem do chłopaka, odpalając przy okazji muzykę, a po skończeniu palenia zaczęliśmy jeść.

Takimi powolnymi chwilami cieszę się najbardziej, bo tylko wtedy mogę zaznać najwięcej bliskości Jisunga.

Ciekawe czy pozostanie tak na dłużej?

Wspólnie zadecydowaliśmy, że zaczniemy oglądać kolejną dramę, tym razem korzystając z mojej propozycji. Spędziliśmy tak kilka godzin, przytuleni do siebie, jedząc ostatnie słodycze, które miałem w mieszkaniu, dopóki naszego przyjemnego czasu nie przerwał dźwięk dzwoniącego telefonu. Z niechęcią podniosłem się, a kiedy zobaczyłem nazwisko Hyunjina wywróciłem oczami, odbierając połączenie.

– Co? – słyszałem głośne rozmowy w tle, rozpoznając w nich głos Changbina i Seungmina.

– Nie przychodzisz? – zmarszczyłem brwi, słysząc wyrzuty w głosie chłopaka. Mogłem stwierdzić, że był już podpity, więc przełączyłem na opcje głośnomówiącą, tak aby Jisung też wszystko słyszał.

– Gdzie? Nie rozumiem o czym mówisz.

– Pisałem ci przecież, nie przeczytałeś znowu? Rodziców nie ma, więc zaprosiłem też ciebie.

Spojrzałem na niebieskowłosego, zauważając rozbawienie na jego twarzy. Zanim zdążyłem odpowiedzieć Hyunjinowi, chłopak mnie wyprzedził.

– Jinnie nie martw się, przyjdziemy. – zaśmiał się, a ja uniosłem brwi na to zdrobnienie.

Też chcę żeby mówił do mnie zdrobniale, poczułem lekkie ukłucie zazdrości.

– Oooo, Jiji! Dawno cię... – nie pozwoliłem mu dokończyć, szybko klikając czerwoną słuchawkę.

drunk laugh; minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz