hey, i miss you

617 70 66
                                    

Wyczekiwany przeze mnie weekend w końcu nadszedł, a ja zostałem sam ze swoimi myślami, w cichym i pustym mieszkaniu. Mój umysł nie potrafił zapomnieć o czwartkowym spotkaniu, na którym Jisung powiedział te wszystkie chorobliwie martwiące mnie słowa.

Niepokój bezustannie roznosił się po moim ciele jak jakiś wirus, a ja stresowałem się każdym kolejnym dniem. Jednakże, dzisiejszego dnia niebieskowłosy chłopak pojawił się w szkole i zachowywał się dość normalnie, może aż nazbyt szczęśliwie jak na jego standardy. Nie unikał nikogo, mówił dużo i często żartował.

Kiedy byłem bliski płaczu, usłyszałem natrętne pukanie w drzwi, którego nie mogłem zignorować. Podniosłem się ociężale i poszedłem do przedpokoju, otworzyć temu niezapowiedzianemu gościowi.

– Hej Lino, upiekłem babeczki. – uniósł do góry rękę z plastikowym opakowaniem, podstawiając mi je prosto przed oczy. Jego bladą twarz uzupełniał promienny uśmiech o kształcie serca, a niebieskie włosy zostały rozwiane przez okropny wiatr, który dzisiejszego dnia niezmiernie mnie irytował przy drodze powrotnej ze szkoły.

Hej, może jednak zostaniesz na dłużej?

– Wchodź, znów jesteś zmarznięty dzieciaku. – jak zwykle, nie potrafiłem powstrzymać unoszących się kącików ust na jego widok.

Chociaż chwilę, tak bardzo cię błagam.

Standardowo zrobiłem nam herbatę w naszych ulubionych kubkach, a Jisung bezdyskusyjnie zadecydował, że znów obejrzymy Harry'ego Pottera od nowa.

Czy mogę jakoś zatrzymać cię przy sobie?

Gdy jesteś przy mnie, czuję się całkowity.

Bratnie dusze?

Śnieg bezustannie próbował padać, ale znikał równie szybko jak się pojawiał.

Spędzony weekend z Jisungiem pozwolił mi odetchnąć, przez co ciężko było mi go opuścić. Obserwowałem uważnie jak ubierał kurtkę i pożyczony ode mnie szalik, czekając w cierpliwości aż wszystko zabierze i będziemy mogli wyjść z mieszkania, ponieważ zapowiedziałem się, że odprowadzę go do domu.

Wyszliśmy z bloku, idąc po cichu po pustych uliczkach. Wszystko wydawało się niezwykle spokojne, a ciemne niebo było zachmurzone. Niebieskowłosy z każdym kolejnym krokiem wyglądał na coraz smutniejszego, jakby dopiero odkrywając przede mną swoją prawdziwą twarz.

Martwię się, więc czemu nie potrafię mu tego powiedzieć?

Kiedy staliśmy już pod jego blokiem, przytuliłem mocno drobne ciało.

– Do jutra, nie zaśpij. – poczochrałem mu nieułożone włosy, a on spojrzał na mnie.

Jego wzrok wydawał się wyjątkowo kojący, ale nie tak szczęśliwy jak zwykle.

Wyglądasz tak marnie, jak połamana zabawka.

Delikatny całus w zmarznięte usta rozbudził mnie z moich myśli, a ja uśmiechnąłem się na ten uroczy gest.

– Nie obiecuję, że przyjdę. – wymuszony, słaby śmiech rozbrzmiał dźwięcznie w moich uszach.

Zachowujesz się jakby to było nasze ostatnie pożegnanie.

Chłopak odszedł zanim zdążyłem cokolwiek odpowiedzieć mu na te słowa, więc odpuściłem i również poszedłem w swoją stronę.

Chciałbym cię kiedyś zrozumieć, więc daj mi na to czas, dobrze?

Może i ulubiony przez ciebie śnieg zaczął topnieć, ale nadchodzi wiosna.

Popatrzymy na kwitnące wiśnie?

Następny poranek nastał, a moją pierwszą myślą po obudzeniu się, było zadzwonienie do niebieskowłosego. Długo czekałem aż chłopak odbierze telefon, ale po kilku próbach w końcu się udało.

– Hej, chyba serio długo musiałeś...

Męski, żałobny głos rozbrzmiał po drugiej stronie, a ja kompletnie nie spodziewałem się takich słów wypływających z ust zapewne taty Hana.

– Pewnie jesteś jednym z kolegów Jisunga. Mam dość... okropną wiadomość i nie wiem czy chciałbyś...

– Co się stało? – przerwałem mężczyźnie, stresując się coraz bardziej tym co ma mi do powiedzenia.

– Jisung popełnił samobójstwo tej nocy. Znalazłem go dzisiaj rano, podciął sobie żyły i połknął leki nasenne.

– Oh... to żart, prawda?

Wszystko nagle przestało być dla mnie realne, a mi zaczęło robić się słabo. Zmartwiony głos taty chłopaka nie docierał już do mnie, a ja nie potrafiłem nawet stwierdzić, kiedy łzy zaczęły ulatywać z moich oczu.

Jisunga już... nie ma?

– Pogrzeb odbędzie się za równy tydzień, jeśli będziesz na siłach to proszę, zabierz przyjaciół i przyjdźcie do mnie wcześniej. Jisung napisał dla was listy.

Rozłączył się, pozostawiając mnie z obrzydliwą pustką i rozpaczą, rozpływająca się po całym moim ciele.

To trochę samolubne, wiesz?

Skuliłem się, wplątując dłonie w włosy, ciągnąc za nie najmocniej jak tylko mogłem. Musiałem coś poczuć.

Szkoda, że nie zdążyłeś otworzyć się przede mną na tyle, abym był w stanie ci pomóc.

Hej, wiesz, że już tęsknie?

Przeleżałem cały dzień w łóżku, nie potrafiąc wyłączyć swoich myśli. W kółko odtwarzałem chwilę spędzone z nieżywym nastolatkiem, raniąc siebie jeszcze bardziej.

Następny dzień bez ciebie wydaję się teraz jeszcze większą katorgą.

Wyjrzałem przez okno, patrząc na zachodzące już słońce.

Śnieg stopniał, nie pozostawiając po sobie ani śladu.

Wspomnienia są jak kamień, a twój umysł jak morze, o niektórych skałach zapominasz, a z niektórymi idziesz na same dno, pamiętając doskonale wygląd i miejsce, w którym kamień się zatopił.

Ja zdecydowanie poszedłem na samo dno, tonąc razem z tym całym brudem w mojej głowie.

Kiedy Changbin z Hyunjinem wprosili się do mojego mieszkania następnego dnia, o wszystkim im powiedziałem. Czas leciał coraz wolniej, jakby chciał przedłużyć moje cierpienie.

Wybraliśmy się całą grupą do domu Jisunga, aby zabrać nasze listy i porozmawiać z jego rodziną.

Nie byłem w stanie otworzyć i przeczytać skrawka papieru, więc bezczynnie leżał na moim zawalonym biurku.

Nie wiem czy kiedykolwiek będę w stanie.

Po kilku dniach nastała ceremonia pożegnalna, którą zapamiętam jako najgorszy dzień w moim życiu.

Nadal nie potrafię uwierzyć.

drunk laugh; minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz