memories which i don't wanna remember

740 78 32
                                    

Dni mijały szybko, a Jisung nadal nie wrócił do swojego domu. Mimo wszystko nie sprawiało mi to żadnego problemu, wręcz bardzo cieszyłem się, że chłopak postanowił zostać u mnie na dłużej. Dzięki temu lepiej go poznałem i mieliśmy więcej tematów do rozmów, niż mogłem się spodziewać.

Jednakże, czarnowłosy nadal pozostawał smutny, a nostalgiczny uśmiech bezustannie gościł na jego pięknej twarzy. Chciałbym potrafić odesłać jego cierpienie jak najdalej od niego, ale jestem tylko zwykłym człowiekiem, nowym kolegą. Nawet nie umiem stwierdzić, czy on naprawdę mi ufa. Jestem zagubiony, a moje emocje nie pomagały mi w odnalezieniu zdrowego rozsądku i świeżych myśli.

Odrobinę niepokoiło mnie to jak moje ciało reagowało na obecność młodszego ode mnie chłopaka, ale nie mogłem tego zatrzymać. Zaróżowione policzki, szybko bijące serce i stres związany z bliskością bruneta, tłumaczyłem moją długo trwającą samotnością i brakiem drugiej połówki. Z tyłu głowy zdawałem sobie sprawę, że w połowie nie mam racji, jednakże wolałem nie zagłębiać się w to tak bardzo. Czułem się niestabilnie i niepewnie, kiedy tylko o tym myślałem, a nie chciałem psuć sobie humoru przy Jisungu.

Dzisiejszego dnia wybraliśmy się na zakupy spożywcze, zachodząc przy okazji do drogerii kosmetycznej, aby zakupić pastę do zębów i inne, mniej ważne rzeczy. Przyznam, że kiedy ktoś towarzyszył mi przy tak codziennych czynnościach, byłem w o wiele lepszym humorze. Miałem z kim pogadać i pośmiać się, nie paliłem sam papierosów, rozmyślając nad tym czy nie zabić czasu snem. Czułem się, jakby ktoś przez te kilka dni odnowił moje życie i zabarwił je na jaśniejsze kolory, dzięki czemu mogłem być szczęśliwszy.

Szkoda, że gdy zależy ci na kimś, to rozstania bolą dwa razy mocniej.

Po kupieniu potrzebnego nam jedzenia, znaleźliśmy się w sklepie z chemikaliami i kosmetykami. Niosłem siatkę z produktami spożywczymi, a brunet nosił koszyk, do którego pakowałem rzeczy, których brakowało w mieszkaniu. Wyszedłem na przód, myśląc, że chłopak idzie ciągle za mną, ale nim się spostrzegłem nie było go przy mnie. Odwróciłem się odrobinę zestresowany, wzrokiem szukając go.

Okazało się, że niepotrzebnie zaniepokoiłem się, ponieważ Jisung stał przy dziale z farbami i rozjaśniaczami do włosów. Wpatrywał się w kolorowe opakowania, jakby głęboko rozmyślając nad czymś. Podszedłem do niego bez zastanowienia, stając przy niższym chłopaku.

– Nad czym tak myślisz? Prawie cię zgubiłem. – uderzyłem go lekko w bok, na co skrzywił się. Zauważyłem jak jego wzrok natychmiastowo ląduję na niebieskim odcieniu farby.

– To nic ważnego, przepraszam, że się zatrzymałem. Możemy już iść. – przepraszający, nieśmiały uśmiech zagościł na jego twarzy. Czarnowłosy zrobił krok do przodu, odwracając smutny wzrok od farb na podłogę.

Naprawdę zachowuję się czasem jak dziecko.

Bez zawahania zabrałem dwa rozjaśniacze i niebieskie opakowanie, wrzucając specyfiki do koszyka, który nosił Han. Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony, otwierając już usta zapewne z zamiarem sprzeciwieniu się mojej decyzji. Jednakże ja zareagowałem szybciej, przykładając mu palec do ust, tym samym uciszając go. Brunet zarumienił się i natychmiastowo zamilkł, przez co poczułem w powietrzu swoją wygraną.

– Nie chcę słuchać żadnych narzekań, rozumiemy się? – uniosłem brwi, z uśmiechem na twarzy odchodząc do kasy aby zapłacić za rzeczy, które wzięliśmy. Czarnowłosy podążył od razu za mną, pod nosem przedrzeźniając mnie w akcie irytacji. Czasem naprawdę zachowywał się jak bachor, ale nie przeszkadzało mi to. W jakimś stopniu było to urokliwe.

drunk laugh; minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz