Chapter 6

1.6K 129 31
                                    

Było jedno miejsce gdzie mogłem się udać i oby tam nikogo nie było..

Udałem się szybkim krokiem w kierunku mieszkania, na szczęście nikt nie zwrócił uwagi na pusty dom od paru dni. Wróciłem jakby nigdy nic i zamknąłem się.

Nie miałem lodówki, co oznaczało większości jedzenia no i mojej energii. Poza tym urządzeniem dom wyglądał tak samo.

'Musieli usłyszeć że płacze gdy śpiewałem, prawda? Pewnie tak..' - Zacząłem rozmyślać. - 'Co teraz mam zrobić? Nie dadzą mi spokoju.. Shiga od jakiegoś czasu był chyba zakochany we mnie, czy coś... A Dabi wspominał że chce się zakochać w bratniej duszy a co do mojego głosu to obaj zawsze twierdzili że jest piękny. Czemu każdy tak sądzi?!'

Rozmyślałem tak przez dłuższy czas i znowu nie poszedłem do szkoły.... Nie że jakoś bardzo jest to dla mnie ważne, ale jednak jestem pod przykrywką żeby w dorosłości mieć 'zwyczajne życie' więc przydałoby się zdać. Teraz pewnie bym grał żeby odciąć sie od tego wszystkiego a nocą poszedł znowu się wyżyć, ale wszystkie moje bronie jak i dziurawa maska są w bazie.

Chciałem sobie pośpiewać, tak jak zeszłej nocy, mała potrzeba, której zwykle ulegałem, ale teraz wiem kto będzie mnie słyszeć. Wziąłem z kuchni płatki i...

'Kurwa mleka nie ma... Ehh.. To zjem czipsy.'

Nie miałem co robić. Nie mam jak pójść do szkoły bo mój mundurek i rzeczy są w bazie, a wyjaśnienie siniaka nie byłoby proste, również spóźnienie się parę godzin jak prawie się skończyły lekcje. Nie miałem też telefonu ani niczego innego żeby grać, nie mogłem sobie podśpiewywać bo by mnie usłyszeli. Nie miałem też ochoty żeby grać, dlatego postanowiłem pójść spać, chociaż nie byłem zmęczony, ale nie wiedziałem co robić..

---

Prze czekałem tak parę dni. Nie miałem żadnego znaku czy mnie wogule próbują szukać, bo nie mieli kontaktu do mnie. Praktycznie cały czas spałem, jadłem czipsy albo grałem, chociaż głównie to pierwsze. Jeszcze nigdy nie opuściłem szkoły na tak długi czas.

Od dawna nie brałem moich leków, czułem się strasznie osłabiony i emocjonalny.. Parę razy płakałem, nawet przez sen..

---

- Izu, wstawaj.. - znałem ten głos...

- Dabi..? - Dopiero wtedy zrozumiałem że są w moim domu, znowu. A ja cały czas płakałem zasypiając. - Co chcesz..? Zgaduje że nie jesteś sam. - Chciałem jak najszybciej uciec od tematu że na bank widział mnie zapłakanego. Równocześnie przecierałem swoje oczy z zaschnietych łez.

- Tomura kończy robić ci coś do jedzenia.. Trochę nam zajęło ogarnięcie że wróciłeś do swojego domu.. - Odpowiedział turkusowo oki patrząc na mnie.

- Ehh.. Wyjdź, zaraz przyjdę.

- Chodź teraz.

- Chce się przebrać. - Odpowiedziałem wiedząc że spałem w bokserkach i t-shircie.

- Dobra, będziemy czekać w salonie. - Pogłaskał mnie po głowie i wyszedł.

Szybko sięgnąłem po pierwsze lepsze dżinsy i za rzuciłem na siebie bluzę. Po czym wyszedłem do nich.

- To nie dla Ciebie Toya!

- Oj było więcej zrobić!

- Kim jest Toya? I czemu się kłócicie? - Zapytałem wchodząc i widząc najpewniej moje bratnie dusze.

- Ja jestem Toya, Toya Todoroki najstarszy syn Endevoura. - Powiedział czarnowłosy.

- Nie wydajesz się ani trochę szczęśliwy z tego powodu, w sumie nie dziwne. A kłócicie się bo..?

Maska [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz