Rozdział 8

184 15 19
                                    

Nico

- Will, na miłość i nienawiść wszystkich bogów, ile ty tu masz tych papierów?! - Nico pomasował palcami nasadę nosa zaciskając zmęczone oczy.

Już dwie i pół godziny porządkowali mniej lub bardziej ważne dokumenty w gabinecie blondyna. Choć syn Hadesa dobrowolnie zaoferował swoją pomoc, teraz zaczynał tego bardzo żałować. Jeden ze stosów papieru lekko się poruszył, a po wychynęła zza niej rozczochrana, jasna czupryna.

- Dużo - odparł krótko Will, podnosząc z biurka kilka różnobarwnych segregatorów i odkładając je na półkę.

Nico pokręcił tylko głową, po czym wziął wysoki stos starannie opisanych teczek, z zamiarem poukładania ich w szafie, którą wcześniej wskazał mu syn Apollina. Przeszedł parę kroków, ale piramidka w jego rękach zaczęła się niebezpiecznie chybotać. Usłyszał za sobą śmiech blondyna, a po chwili Will wziął od niego część teczek i wyrównał stosik w rękach Nica, aby go ustabilizować. Znalazł się przy tym stanowczo bliżej, niż to było konieczne. Syn Hadesa szybko ukrył rumieniec za górą teczek.

- Z czego się śmiejesz? - burknął odkładając stos dokumentów do szafy

- Nic takiego - rzucił pogodnie Will ponownie znikając w górach papierów. Nico również wrócił do sprzątania. Wyrównał rząd teczek i sięgnął po kolejną grupę dokumentów. Pracowali przez chwilę w milczeniu, gdy nagle brunet usłyszał cichą melodię dobiegającą z drugiego końca pokoju. Spojrzał w tamtą stronę i ujrzał syna Apollina odwróconego do niego plecami. Nucił nieznaną Nicowi piosenkę, spokojną i melodyjną. Przez chwilę przysłuchiwał się bez słowa, po czym postanowił się odezwać.

- Masz bardzo ładny głos. Co to za melodia? - zapytał. Will natychmiast ucichł po czym odwrócił się do niego śmiejąc się nerwowo.

- Przepraszam, nawet się nie zorientowałem, że coś nucę - uśmiechnął się speszony.

- Nie, nic się nie stało - zapewnił go szybko syn Hadesa - przecież mówię, że masz ładny głos - dodał odwracając wzrok.

Mimo tego Will już nie nucił podczas sprzątania. Pracowali w ciszy, gdy nagle usłyszeli huk otwieranych drzwi i do pokoju wpadła Hazel.

- Mam! - zawołała triumfalnie, opierając się o biurko.

- Co? - zapytał Nico, ignorując zaskoczonego Willa.

Dziewczyna wzięła głęboki wdech, po czym zaczęła swój wywód.

- Nico, miałeś rację: Rose jest nieśmiertelna. Nie jestem do końca pewna kim lub czym jest, ale na pewno nie osobą, za którą się podaje. W dodatku wydaje mi się, że już ją gdzieś widziałam...

- Tobie też? - brunet przerwał siostrze. Hazel tylko skinęła głową.

- Mam wrażenie jakby to było bardzo dawno temu... - zamyśliła się na chwilę - No nic. Spróbuję się z nią lepiej poznać, a jak dowiem się czegoś więcej, to dam wam znać.

Rzuciła okiem po pokoju, po czym spojrzała współczująco na brata.

-Powodzenia - powiedziała, ściskając jego ramię, po czym wyszła

- Jest... aż tak źle? - zapytał zapytał Will, patrząc z nadzieją na drugiego chłopaka. Nico obdarzył go tylko cierpiętniczym spojrzeniem, po czym z nową determinacją zabrał się do pracy.


Will


Skończyli równo z sygnałem zwołującym na obiad. Wyszli z budynku w ciszy, którą po chwili przerwał Nico.

Nie odchodź... //Solangelo//Where stories live. Discover now