Rozdział 13

122 8 17
                                    

Nico

- Czy my się znamy?

   Słowa dźwięczały w głowie Nica, uniemożliwiając formułowanie myśli. Przecież to nie tak miało być, Chejron mówił co innego. Nie, nie, nie, nie, to nie może być prawda. W głowie wirowały mu wszystkie wspomnienia jakie miał z blondynem: Wspólne posiłki, sprzątanie gabinetu, dni spędzone w infirmerii, wszystkie chwile kiedy syn Apollina stawał na głowie, żeby wyciągnąć go do ludzi, a Nico czerpał przyjemność z udawania upartego, choć wystarczyło jedno spojrzenie błękitnych oczu, by pokonać jego niechęć. Zachwiał się lekko, nagle uderzony powagą otrzymanej informacji. 

- Hej, wszystko w porządku? - Will ze zmartwieniem wymalowanym na twarzy natychmiast go podtrzymał i przyłożył mu dłoń do policzka. - Dobrze się czujesz?

- Naprawdę mnie nie pamiętasz? - zapytał Nico, patrząc na blondyna błagalnym wzrokiem. Will tylko spojrzał przepraszająco.

- Przykro mi... Nie wiem nawet jak masz na imię.

- Jestem twoim chłopakiem - wypalił Nico.

   Zapadła cisza. Syn Apollina patrzył na bruneta zdezorientowany, a ten nagle zrozumiał sens własnych słów. Kurwa, wyrwało mu się. Naprawdę nie chciał tego powiedzieć. Powoli zaczęła ogarniać go panika: Co jeśli Will pamięta, że jest hetero? Albo, że przed wypadkiem nie miał partnera? Nico miał dwie opcje: Przyznać się, że słowa wyrwały mu się, zanim zdążył pomyśleć, lub brnąć w zaparte.

"Za wszystkich bogów i wszystkie mroki Tartaru nie przyznam się, że przez przypadek nazwałem Willa swoim chłopakiem"

- Serio? - odezwał się w końcu blondyn, patrząc na syna Hadesa skonsternowanym wzrokiem.

- Tak... Od niedawna. I do tej pory się z tym ukrywaliśmy - skłamał Nico z wahaniem.

- Nie wiedziałem, że aż tak atrakcyjne osoby są mną zainteresowane  - Will uśmiechnął się promiennie, tak, jak to tylko on potrafił, a brunet poczuł, jak jego policzki płoną żywym ogniem. - Ale... - nagle zarumienił się, zmieszany. - Czy mogę znać twoje imię?

- Nico - odparł syn Hadesa, wyciągając dłoń na powitanie.

- Czyli zaczynamy od początku? - zapytał blondyn ściskając ją, a następnie otaczając drugiego chłopaka ramieniem.

- Jasne, dopóki mnie sobie nie przypomnisz - Nico uśmiechnął się,ciesząc się bliskością syna Apollina. Później będzie się martwił konsekwencjami.

"Nie wiem, czy to liczy się jako deklaracja miłości, Erosie" pomyślał brunet "Ale na razie tyle musi ci wystarczyć."


Will

Okej, tego się nie spodziewał, z pewnością nie po tym drobnym, mrocznym chłopaku. Znajdował jednak nieoczekiwaną przyjemność w fizycznym kontakcie z Nickiem oraz w trochę niepewnym, ale szczerym uśmiechu drugiego chłopaka. 

- Powiedz, ile pamiętasz? - zapytał brunet, utkwiwszy nieobecny wzrok w horyzoncie.

- Percy trochę mi przypomniał - odparł Will. - Wiem, że jesteśmy w obozie herosów, miejscu, gdzie przebywają dzieci greckich bóstw. Ja jestem synem Apollina - zakończył.

- Dokładnie - skwitował Nico.

   Doszli właśnie do głównej części obozu, gdzie już z daleka przywitały ich okrzyki radości i biegnące w ich stronę postacie. Pierwsze dopadły ich dzieci Apollina. Natychmiast zagarnęły brata do uścisku, aż ten stracił dech. Chejron, widząc co się dzieje szybko rozgonił towarzystwo, ale natychmiast na ich miejscu pojawiły się nowe osoby, które chciały przywitać chłopaka. To byli jego przyjaciele, znajomi, rodzina. Część z nich kiedyś opatrzył, lub nawet uratował. Wszyscy cieszyli się z powrotu obozowego lekarza, a i on cieszył się, że mógł do nich wrócić. Nagle jednak zorientował się, że Nico stoi na uboczu unikając wzrokiem grupy herosów, jakby nie czuł się na miejscu. Will wyrwał się z centrum grupy i rozłożył ramię, zapraszając chłopaka bliżej. Jednocześnie uważnie go obserwował. Jak tamten zareaguje?

Nie odchodź... //Solangelo//Where stories live. Discover now