1.

267 8 10
                                    

Cedric: Chlopaki, przejdę się do biblioteki, muszę wziąć sobie coś lekkiego do czytania i przy okazji coś z eliksirów.

Mike: No ok tylko się nie zgub.

Cedric: Tak, bardzo śmieszne.

Diggory mnie zobaczył choć jestem znana bardziej jako ta wyrozumiała ja jednak nie widzę nic szczególnego w swoim zachowaniu ,słucham każdego kto chce wysłuchanym być, zawsze potrafie komuś doradzić nawet w najgorszych sytuacjach, dla niektórych uczniów (głównie Ślizgonow) jestem dziwna, czuli że nie mogą mi zaufać. Jednak nieszczególnie się tym przejmuję. Jednak jest we mnie coś co krzyżowało się z moją słodką osobowością, ja nie zapominam, pamiętam każdą krzywdę jaką kiedykolwiek ktokolwiek mi wyrządził.
Zwykle byłam otoczona ludźmi, wszystko wydaje się cudnie nie? Ale to nie prawda, pomimo to że zewsząd otaczali mnie ludzie czułam się samotna, zawsze się uśmiechałam, ale uśmiech zakrywa wszystko... Wszyscy dookoła myśleli że u mnie wszystko gra, ale tak nie było. Jeszcze przed nikim się nie otworzylam nawet przed chłopakiem, Oliver poniekąd wiedział że coś jest nie tak ale nie chciałam mu o tym mówić więc nie naciskał. Diggory i ja trzymaliśmy się ze sobą jakoś bardzo, znaliśmy się bo bylismy z tego samego domu i w sumie tyle, ale Diggory był uprzejmy więc kulturalnie się przywitał.

Cedric: Hej Adelaide, jak u ciebie?

Oderwałam się od książki aby odpowiedzieć na przywitanie.

Adelaide: Siemasz Diggory, wszystko w jak najlepszym porządku, a u ciebie?

Spojrzałam na chłopaka parą swoich zielonych oczu z wyraźnym przejęciem. Mówiąc że wszystko ok skłamałam ale wiedziałam że Diggory nic nie pozna bo w sumie niczym nie różnił się od pozostałych... Chociaż mu jeszcze nigdy nie pomagałam. Pomyślałam "Może kiedyś nieświadomie prosił mnie o radę a ja wszystko zepsułam?"

Cedric po moich słowach poczuł lekkie ściśnięcie w brzuchu które mówiło mu że kłamie. Skąd o tym wiem? Dowiecie się potem.

Cedric: U mnie jest ok, chociaż zawsze może być lepiej nie? Na 100% wszystko ok?

W tamtym momencie mnie zatkało pierwszy raz ktoś miał co do tego wątpliwości, nie dałam po sobie poznać że kłamałam.

Adelaide: Ta, jasne skąd pytanie?

Chłopak wiedział że nadal kłamię, więc stwierdził, że musi trochę podrążyć, usiadł obok mnie.

Cedric: A tak po prostu... Co czytasz?

Nadal czułam się dziwnie, czując to że chłopak będzie węszył. Ale nudziło mi się więc nie narzekałam.

Adelaide: Czytam o zaklęciu Patronusa, chciałam się sama go nauczyć ale nie wiem czy coś z tego będzie...

Diggory zaczął się martwić nie byliśmy przyjaciółmi ale jednak, powinno mu wydawać się że to dziwne ale nie czuł tego, czuł się swobodnie i miał nadzieję że ja też czuję się komfortowo w jego towarzystwie.

Cedric: Jak to? Musisz po prostu przypomnieć sobie jakieś mega silne i szczęśliwe wspomnienie.

"Tak żebym jeszcze takie miała" pomyślałam. Nie miałam szczęśliwych wspomnień, starałam się wyczarować Patronusa ze wspomnień jakie mam z Oliverem ale nie wyszło...

Adelaide: Żeby to było takie łatwe... Tobie wyjdzie bo masz wspomnienia z Cho, ja jakieś sobie przypomnę kiedyś.

Nie rozumiałam co kusi Diggoriego żeby ze mną gadać to ja powinnam z nim nie na odwrót, jak to by brzmiało? "Najprzystojniejszy i najpopularniejszy chłopak w szkole przyjaźni się z niedorobią terapeutką"

Diggory rzeczywiście był przystojny, ale on sam tego nie chciał marzyło mu się żeby ludzie lubili go za charakter a nie za wygląd tak jak niektóre napalone dziewczyny z 3 roku.

Cedric: Na pewno masz jakieś szczęśliwe z Oliverem jestem przekonany.

Miałam poczucie że nie chce dalej uczestniczyć w tej rozmowie nie mogłam dłużej rozmawiać o sobie bo bym wybuchła i zaczęła mu się zwierzać czego chyba nikt by nie chciał.

Adelaide: Może i tak, ale muszę cię przeprosić umówiłam się z Oliverem więc pójdę już.

Cedric: Pójdę z tobą, znaczy odprowadze cię, tylko poczekaj wypożyczę książkę.

Tak jeszcze tego jej brakowało chciałam uniknąć tej rozmowy a nie jeszcze iść z nim na jakąś durną randkę.

Adelaide: Nie trzeba, pójdę sama.

Adelaide uśmiechnęła się.

Adelaide: Do zobaczenia Diggory!

Cedric: Do zobaczenia.

I wyszłam. Rzeczywiście poszłam do Olivera chociaż nie byłam z nim umówiona. Poszłam do Pokoju wspólnego Gryffindoru j zastałam to siedzącego na kanapie i zamyślonego. Więc podeszłam do niego usiadłam mu na kolanach, objęłam rękami jego twarz i pocałowałam.

Oliver, najlepszy zawodnik drużyny Gryffindoru do gry w Quidditcha. Gdy go pocałowałam, położył dłonie na moich plecach i siedzieliśmy tak przez dłuższy moment stykając się ustami.

Oliver: Hej słońce.

Adelaide: Hej, stęskniłam sie, ostanio bardzo mało się widujemy.

Oliver: Wiem o tym... Musimy to zmienić.

Dzieje Szkolnej Biblioteki // Cedric Diggory Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz