Cedric: Jednak się mylisz Gryfoniku...
Wood'a bardzo zmieszała nagła obecność Puchona, zbytnio nie ogarniał całej sytuacji, nie ukrywając zdenerwowała go jego obecność.
Oliver: Czego tutaj chcesz? Ta rozmowa nie dotyczy ciebie.
Cedric: A i owszem, ja cię tylko poprawiam, nie masz prawa nikogo dołować a tym bardziej wypowiadać się za innych.
W czasie kiedy chłopacy wymieniali między sobą zdania, już mnie z nimi nie było, nie miałam ani ochoty ani zamiaru słuchać ani Olivera ani Cedrica, Oliver przynajmniej nie kłamał... Czułam, że pilnie potrzebuje rozmowy z kimś kto mnie zrozumie. Tak! Potrzebowałam Michaela. Czasem czułam, że jestem jego lepszą przyjaciółką niż sam Cedric. Chciałam go znaleźć, ale niezbyt mi się to udało. W końcu znalazłam go w wielkiej sali.
Adelaide: Mike? Możemy pogadać?
Mike: Zależy o czym kochanie.
Wtedy chlopak znowu zrozumiał, że jego sarkazm jest nie na miejscu.
Mike: Dobra, chodźmy.
Wyszliśmy ze szkoły i poszliśmy nad jezioro. Może to głupie ale szliśmy trzymając się za ręce. Mike'owi to nie przeszkadzało a ja jedynie czułam się pewniej. I co najważniejsze nikt nas nawet nie widział.
Mike: Więc? O co chodzi?
Adelaide: A jak myślisz? Dobrze wiesz jak to wygląda...
Mike: Wiem ale gdy Oliver coś robi to aż tak cię to nie dobija jak w tej chwili, ktoś jeszcze coś zrobił tylko kto?
Adelaide: Szanowny Pan Diggory. A któż by inny?
Mike: Mogłem się tego spodziewać, zauważyłaś to że od początku tego roku zachowuje się jak totalnie ktoś inny?
Adelaide: Doskonale wiesz, że do tego roku prawie wcale ze sobą nie gadaliśmy...
Mike: Wiem, ale gdybym was nie znał nie powiedziałbym tego, wiecie jak was wszyscy shipują?
Adelaide: Kretyni... Nic z tego przecież nie będzie. Nawet nikt tego nie chce.
Mike: Nie powiedziałbym.
Adelaide: Proszę cię. To sensu nie ma. To nie etyczne, nie koraniczne, nie tematyczne i łamie wszelkie prawo termodynamiczne!
Mike: Jak uważasz...
Dalej szliśmy w milczeniu, ale to nie była niezręczna cisza. Potrzebowaliśmy tego. Do czasu kiedy zdałam sobie sprawę z tego kim dla mnie jest Michael. Oczywiście że nie jakimś obiektem westchnień.
Adelaide: Wiesz co? Jesteś dobrym przyjacielem.
Mike: Co? O czym mówisz?
Jego ton był bardzo spokojny. Dodawał tylko jeszcze więcej spokoju.
Adelaide: Głupi jesteś.
Mike: To brzmi bardziej jak ty.
Adelaide: Miło z twojej strony masz świetne zdanie na mój temat.
Mike: Wiem jestem najlepszy
Adelaide: Egoista.
Mike: Moje ulubione stwierdzenie.
Mike: Może głupim pomysłem nie jest spróbować?
Chłopak totalnie odszedł od tematu i nie bardzo go zrozumiałam.
Adelaide: Spróbować co?
Mike: No ze złotym chłopcem Hufflepuff'u
Adelaide: Głupi jesteś teraz dwa razy bardziej
Mike: Staram się znaleźć jakieś rozwiązanie więc nie komentuj.
Wróciliśmy do szkoły, w czasie drogi staraliśmy się znaleźć jakies rozwiązanie mojej sytuacji ale nie wyszło, w sumie jak zawsze. Weszliśmy razem do pokoju wspólnego, siedział tam tylko Diggory z Jakąś krukonką, po chwili poznałam, że to Chang. Zdziwił mnie ten widok, gdy krukonka mnie zobaczyła momentalnie wstała i wyszła.
Cedric: Coś sie stało?
Nie zwróciłam uwagi na chłopaka, poszłam do dormitorium i położyłam się na łóżko po czym zasnęłam choć wcale nie było tak późno.
***
Rano obudziły mnie moje współlokatorki. Susan i Caroline były czymś wyraźnie podekscytowane.
Caroline: Del wstwaaj!
Caroline była jedyną osobą która mówiła na mnie "Del" nie ukrywając to całkiem urocze.
Posłusznie wstałam. Byłam bardzo ciekawa czemu mnie budzą, co się stało takiego ekscytującego, że muszą mi to pilnie powiedzieć. Jedyne co powiedziałam to bardzo niskie "Co?"
Susan: Nie zgadniesz kto się tutaj przybłąkał jakieś 10 minut temu!!
"Normalnie umieram z ciekawości"
Caroline: Cedric! Przyszedł tu i mówił cos tam o projekcie z eliksirów i że masz przesrane czy coś.
Zatkało mnie. "Kurwa"
Adelaide: Czego dokładnie chciał, mówił wam coś?
Susan: No tak! Masz się pojawić dziś na eliksirach!
Adelaide: A jak nie to?
Susan: Nie wiemy za bardzo ale będą ostre konsekwencje
"No to pięknie..."
CZYTASZ
Dzieje Szkolnej Biblioteki // Cedric Diggory
FanficCzy nieświadomie można się zakochać? Czy pomagając przyjacielowi można coś do niego poczuć?