Siedząc u chłopaka na kolanach i wtulając się w niego zasnęłam, w końcu nie ma się co dziwić było całkiem późno.
Oliver po chwili zobaczył że śpię więc podniósł mnie i poszedł do lochów, musiał iść bardzo rozważnie, żeby nikt go nie przyłapał. Udało się wszedł ze mną na rękach do pokoju wspólnego, nikogo w nim nie było poza Diggorym czytającym książkę. Znów pewnie w waszych głowach pojawia się pytanie skąd o tym wiem? Odpowiedz jest ta sama dowiecie się później!
Cedric: Co jest?
Mówiąc wprost chłopak wystraszył widok nie ruszającej się mnie, ale po chwili zdał sobie sprawę że śpię.
Oliver: A co ma być? Zasnęła to ja przyniosłem.
Oliver od początku był bardzo cięty na Cedrica m.in. ze względu na Quidditcha ale i też na inne okoliczności, mówiąc krótko był o mnie zazdrosny o ale to nie była taka zwykła zazdrość, była tak mocna że nasz związek stopniowo zaczynał robić się toksyczny...
Cedric: Okej, sypialnię dziewczyn masz na górze.
Diggory wskazał mu schody, gdy zobaczył mnie wtuloną w Olivera poczuł ukłucie gdzieś w okolicach serca. Wydało mu się to dość absurdalne, przecież jest w związku z Cho, nie myślał nad tym długo w ogóle nie chciał o tym myśleć.
Oliver odniósł mnie we wskazane przez Diggoriego miejsce, pocałował w czoło i odszedł, wchodząc do pokoju wspólnego jeszcze pożegnał się z Diggorym bo tak został wychowany.
Oliver: Dobranoc Cedric.
Cedric: Dobranoc
Po czym Oliver wyszedł, wrócił do wieży gryfonów i znów usiadł na kanapie. Wpatrzony był w płonący ogień w kominku, w pokoju wspólnym siedział sam, totalnie sam, nadal wpatrywał się w skaczące płomienie ognia. Po paru minutach poszedł do dormitorium i położył się spać, jego współlokatorzy już dawno spali.
Rano gdy się obudziłam zdała sobie sprawę, że musiała zasnąć u Olivera. Wstałam z łóżka, przywitałam się z Susan i Caroline (swoimi współlokatorkami) i poszłam na śniadanie, byłam tam jako jedna z pierwszych. Usiadłam przy stole Hufflepuff'u i czekałam na innych. Po chwili do sali wszedł Cedric zajął miejsce obok mnie co mnie bardzo zdziwiło.
Cedric: Dzień dobry.
Naprawdę byłam duszą towarzystwa ale Diggory zbyt bardzo się mną interesował, owszem zależało mi na tym aby nie tylko pomagać innym ale żeby ktoś też mnie wysłuchał, ale nie miał być to Diggory.
Adelaide: Cześć
Gdy wszyscy już się zebrali zaczęli jeść, skończyłam chyba najszybciej i wyszłam pośpiechem z sali i udałam się do biblioteki po książkę, kiedy już ja wypożyczyłam poszłam ją poczytać nad jezioro, była bardzo ładna pogoda więc nie chciałam zastygać w bibliotece.
Usiadł obok mnie jakiś gryfon oczekując porady.
Dean: Non stop czegoś ode mnie oczekuje... Nie mogę byc sobą...
Adelaide: Jeśli cię nie akceptuje postaraj się pokazać że jesteś najlepszą wersją samego siebie, zacznij od czystości serca.
Dotknęłam dłonią jego klatki piersiowej. Gest ten tylko dopracował moją wypowiedź.
Dean: Matko, masz rację, Dziękuję!
Dean przytulił mnie w ramach wdzięczności i odszedł.
Byłam do tego przyzwyczajona, uwielbiałam się przytulać. Skończyłam czytać, niebo zaczęło się ściemniać, wtedy zdałam sobie sprawę z tego że nie było mnie na żadnej lekcji, zaczęłam się zastanawiać czy ktoś to zauważył, oprócz nauczycieli...Więc wróciłam do szkoły na schodach zastałam Diggoriego siedzącego z głową zatopioną w kolanach.
Adelaide: Diggory? Co ci jest?
Chłopak nie podniósł głowy, odpowiedział mi jedynie głową nadal położoną na kolanach.
Cedric: mi nic. Za to tobie coś na pewno bo nie było cię cały dzień.
Było słychać jak jego głos się łamał. Od razu wiedziałam że potrzebuje rozmowy
Adelaide: Przejedziemy się? Na wieżę na przykład?
Cedric: No ok.
Chłopak poniósł głowę i zobaczyłam jego spuchnięte cienie pod powiekami.
Adelaide: Opowiesz mi co się stało?
Cedric: I tak pewnie tego nie unikne... Dowiedziałem się do Mike'a, że Cho załatwiła od kogoś Amortencje podała ja jakiemuś krukonowi i no chyba sama wiesz co się dalej działo...
Mieliśmy iść się przejść ale chłopak nie wstał więc usiadłam obok niego.
Adelaide: Ostanio z kimś rozmawiałam, powiedział że niedługo znajdę tego jedynego... Powiedział tez, że młodzi ludzie często zakochują się w nieodpowiednich osobach... Popełniamy błędy to jest dobre, to jest ok, zastanów się możesz myśleć że jesteś zakochany a tak naprawdę będziesz uwięziony w klatce... Znowu popełniamy błędy... To nadal jest ok... Myśl nad tym co jest lepsze dla ciebie i to w sumie morał tej historii słońce...
Chłopak się rozpromienił, najbardziej na słowo "słońce" podobało mu się to.
Cedric:. Dziękuję...
Objął mnie ręką, dla osób które nas nie znają mogłoby wyglądać na to że jesteśmy parą, zdałam sobie z tego sprawę po chwili.
Adelaide: Ekhem!
Glośno chrząknelam po czym chłopak zabrał rękę.
Cedric: A jak u ciebie? Czemu nie było cię cały dzień?
Adelaide: Wszystko dobrze. Muszę przyznać że nie było mnie dlatego, że zgubiłam poczucie czasu i czytałam książkę.
Cedric: Ah ciekawie...
CZYTASZ
Dzieje Szkolnej Biblioteki // Cedric Diggory
FanfictionCzy nieświadomie można się zakochać? Czy pomagając przyjacielowi można coś do niego poczuć?