10.

80 4 6
                                    

Wtedy zaczęliśmy grę, wszyscy wyciągnęli swoje różdżki do przodu, pierwsza iskra wyleciała z różdżki jakiegoś gryfona i chwilę potem znalazła się na czubku różdżki, Caroline, jako zadanie miała otworzyć "krzykacza" przy wszystkich, tak też zrobiła. Wyciągnęła list z kieszeni i go otworzyła, jej matka coś krzyczała o złych ocenach czy coś w tym stylu. Potem gdy skończyła wykonywać swoje zadane iskra wystrzeliła w powietrze i z białego zmieniła kolor na niebieski po czym wylądowała na czubku różdżki Cedrica, który zafascynowany światełkiem spojrzał na mnie parą swoich przepięknych oczu, po czym się uśmiechnął.

Elizabeth: Jako wyzwanie, dajemy ci...

Krukonka zaczęła chichotać razem ze swoimi przyjaciółkami.

Elizabeth: Żebyś pocałował Susan.

Zaczęły chichotać jeszcze głośniej, chciałabym wtedy zobaczyć moją minę, być może rzeczywiście Mike miał rację.

Caroline: Mam lepszy pomysł, niech pocałuje Adelaide. Myślę że to lepsze niż jakaś krukonka.

Prychnela. A ja niewiele ogarniając nic nie mówiąc i zachowując kamienną twarz wyszłam i poszłam gdzieś na korytarz. Gdzie ukryłam twarz w dłoniach i okazałam skruchę, pierwszy raz od dłuższego czasu okazałam skruchę. W końcu człowiekiem jestem i nic co ludzkie nie jest mi obce... Terencjusz ma tu rację, każdy czasem musi pokazać, że nie jest nie wiadomo jak silny na psychice i musi się poddać i zacząć od nowa. Wstałam otrząsnęłam się i poszłam w stronę dormitorium.

Cedric: Adelaide czekaj!

Odwróciłam się i poczekałam stwierdziłam, że nie ma sensu już uciekać. Gdy do mnie dobiegł poszliśmy razem w stronę pokoju wspólnego.

Adelaide: Przepraszam.

Cedric: Za co?

Adelaide: Dobrze wiesz za co.

W tamtym momencie się zatrzymałam i go przytuliłam co on odwzajemnił. Nie ukrywam było bardzo ciepło i przytulnie.

Cedric: Jest dobrze, nie przejmuj się tym.

Wtedy ponownie ruszyliśmy w drogę do pokoju wspólnego. Gdzie usiedliśmy na kanapie i tak jak dawniej zaczęliśmy normalnie rozmawiać.

Adelaide: Podobają mi się twoje oczy.

Cedric: Naprawdę?

Adelaide: Tak, nawet bardzo.

Cedric: Dziękuję. Podoba mi się twój nos.

Adelaide: Naprawdę? Ukrywałam moje profile bo mi się nie podobał.

Zarumieniłam się jak nie wiem, to było cudowne, po jeszcze paru rozmowach o najróżniejszych tematach udaliśmy się do swoich dormitoriów i poszliśmy spać.
Następnego dnia na śniadaniu chyba cały nasz rok się na nas patrzył nie zwracaliśmy na to większej uwagi, poszliśmy się spakować i tego dnia wyjechaliśmy do domów. W domu opowiedziałam rodzicom parę sytuacji które się wydarzyły, byli zafascynowani. Nie będę udawać tęsknię za nim trochę, ale tylko trochę naprawdę, za Mike'm też było naprawdę fajnie przez ten rok. Teraz dwa miesiące wakacji nie miałam pojęcia co będę robić przez tyle czasu. Czekając na nowy rok szkolny, liczyłam na choć jeden list albo od Mike'a albo od Cedrica ale nie doczekałam się, być może byli zajęci czy coś...

Nastał dzień w którym wracałam do szkoły nie powiem martwiłam się, bo po tym co się działo na mistrzostwach świata w quidditch'u chyba każdy by się bał lub martwił, kamień spadł mi z serca gdy na kolacji w rozpoczęcie roku zobaczyłam i Cedrica i Michaela siedzących przy stole...

Dzieje Szkolnej Biblioteki // Cedric Diggory Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz