6

2.2K 215 73
                                    

31 grudnia, 1977

Sylwester nie zapowiadał się dobrze. Na dworze była okropna pogoda, która doprowadzała wszystkich w Hogwarcie do sennego stanu. Panująca od dwóch dni śnieżyca powodowała, że nie dało się chociażby zmurużyć oka. Nowy Rok wydawał się być katastrofą.

Remus jednak nie bardzo się tym przejmował. Kolejny rok raczej nie wzbudzał w nim większych emocji, nie miał nawet żadnych postanowień. Na impreze też nie było co liczyć, gdyż w Hogwarcie była zaledwie garstka ludzi. Tak więc dzisiejszy Sylwester każdy spędzał w samotności lub chociażby w trzyosobowych grupach. Lupin od około godziny wysłuchiwał przez to lamentów Blacka, który liczył na wielką impreze i dobrą zabawę.

— Nie wierzę! — powtórzył już czwarty raz Black. — To bez sensu! Będziemy siedzieć w pokojach kiedy Ruda i James gdzieś się bawią!

Lupin wywrócił oczami, kontynując czytanie książki. Sam wolałby spędzić czas z resztą Gryffindoru, jednak pogodził się z faktem, że to niemożliwe. Może nie całkowicie, ale jednak. Starał się pomyśleć o Lily. Dobrze wiedział, że dziewczyna bardzo chciała wyjechać gdzieś z Jamesem. Przygotowywała się na ten wyjazd od dłuższego czasu, wszystko planowała i cały czas dzieliła się wszystkim z Lupinem. Chodziła uśmiechnięta żyjąc myślą, że spędzi święta i Nowy Rok ze swoim pierwszym poważnym chłopakiem, gdyż jej poprzedni ,,związek" był bardzo nieudany. Tak, Lily Evans umawiała się z kimś przed Potterem i nie była to żadna tajemnica. Chłopak pochodził z jej sąsiedztwa i był mugolem, Remus nie pamiętał jego imienia, ale rudowłosa strasznie na niego narzekała. Mówiła, że była to pomyłka z jej strony i sama ne wiedziała dlaczego w ogóle do tego doszło. Potter jak się o tym dowiedział to omal nie zemdlał. Jednak cała akcja ,,związek" dość szybko się zakończyła i nikt o niej już nie mówił. Każdy Gryfon czekał tylko, aż wreszcie dojdzie do związku Pottera i Evans.

— Gadasz już o tym od godziny — westchnął Remus. — Mam cię już serdecznie dość, pogodź się z tym i daj mi spokój.

— Kiedy ja nie mogę! — Syriusz przewrócił się na łóżku po raz dziesiąty. — Mam już siedemnaście lat i spędzam Sylwestra siedząc w pokoju na dupie.

— To nie wiem idź znajdź sobie kogoś i zorganizuj. — szatyn podniósł ręce ze zrezygnowaniem. — Cokolwiek.

— Po co mi ktoś? Mam ciebie.

Black podniósł się leniwie i zbliżył do Remusa. Ten lekko się spiał, gdy poczuł na ramionach ręce drugiego gryfona. Próbował dalej czytać książkę, jednak oplatający go Syriusz dość mocno mu to uniemożliwiał.

— Zróbmy coś fajnego. Nudzi mi się.

— Black opanuj się. — Remus chciał odrzucić od siebie chłopaka jednak ten, ani drgnął. — Nie jesteśmy przyjaciółmi, nie lubimy się. Przecież o tym rozmawialiśmy.

— Owszem. — Syriusz złożył pocałunek na szyi Remusa. Dobrze wiedział jak na niego działa. —
Co nie zmienia faktu, że jesteśmy na siebie skazani. Poza tym przyznaj, że już mnie tak bardzo nie nienawidzisz.

— Irytujesz mnie. — Syriusz uwiesił się na Lupinie i oparł głowę o jego ramię.

— Uwielbiasz mnie — szepnął mu do ucha. — Tak naprawdę nigdy mnie nienawidziłeś, podobam ci się. Dobrze wiesz, że nasza relacja nie jest już taka sama jak miesiąc temu.

— Co nie oznacza, że nagle cię uwielbiam.

— Gdzieś w głębi na pewno. — Remus szturchnął Syriusza, a ten kontynuował. — Jak mówiłem jako wróg i tak jestem bliższy niż obcy. Poza tym nie musimy się kochać, aby to wszystko robić. Po prostu ty to lubisz, sprawiam ci przyjemność, tak samo jak ty mi. Przez co mnie już nie nienawidzisz.

We should be lovers instead ━ wolfstar ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz