I Own This Fucking City (2/4)

553 51 42
                                    

Chodniki przed kościołem były tak wypełnione samochodami, że ledwo wystarczyło miejsca, by ich pojazd mógł normalnie przejechać. Nie trudno było sobie wyobrazić, jak boczne lusterka ocierają się o ciała poszczególnych ludzi, kiedy odległość między nimi a samochodem nie była większa niż kilka cali. Po jego prawej stronie Jimin siedział cicho i nieruchomo, tak jak zawsze, gdy jechał na tylnym siedzeniu auta. Siedzący obok okna Taehyung również był niebywale cicho. Jungkook wiedział, że jadą na pogrzeb, najważniejszy, w jakim kiedykolwiek będą brać udział, poza ich własnym, ale nie podobała mu się ta cisza. Zrozumiał, że musi zostać przerwana, by nie musiał przypominać sobie o tym, co miało stać się tego dnia.

Tego dnia Jungkook miał pochować swojego ojca. To było o wiele za wcześnie, mając kolejno osiemnaście i czterdzieści sześć lat. Powinien był pochować go, mając minimum sześćdziesiąt, maksymalnie osiemdziesiąt lat, a robił to właśnie dzisiaj. Było w tym coś tak zasadniczo nieprawidłowego, że nie potrafił objąć tego własnym umysłem, dlatego z całych sił próbował w ogóle o tym nie myśleć.

– Taehyung, potrzebuję, żebyś miał oko na Jimina w ten weekend – powiedział Jungkook tylko po to, by przerwać ciszę panującą w samochodzie. Odwrócił wzrok od okna, zauważając, jak Jimin uważnie mu się przygląda. – Mam plany w postaci kilku spraw do rozwiązanie wraz z Bae i chcę, żebyś się nim dla mnie zaopiekował.

– On nie potrzebuje niańki, Jungkook – odpowiedział Taehyung delikatnym tonem, by dać mu znać, że żartuje.

– To bardziej dawanie mu uwagi, niż niańczenie – odparł Jungkook, widząc, jak jego uśmiech powoli opada w kącikach ust. – Innymi słowy; zostać z nim i nie zostawiać go samego – Czy Taehyung wiedział, że mówił o jego niezapowiedzianej wizycie u Yoongiego? Być może, gdyż na jego słowa poruszył się dość niezręcznie. – Jimin bardzo się denerwuje, gdy zostaje sam i wolałbym, byś dotrzymał mu towarzystwa w tych niepokojących czasach, z jakimi musimy się zmagać.

Zaopiekować się Jiminem? Chyba wręcz na odwrót. Najprawdopodobniej to Jimin opiekowałby się nim, gdyby znów zrobił się nerwowy, gdyby znów się odurzył i uznał, że leżenie w łóżku cały dzień jest lepszą opcją niż jakikolwiek ruch. Jungkook nie miał wątpliwości, że bardzo szybko zużyłby kolejną fiolkę morfiny i zacząłby domagać się jej wymiany. Miał nadzieję, że do tego momentu problem z Jinwoo zostanie rozwiązany, aby mógł rozważyć umieszczenie go pod specjalną opieką. Niezależnie od sprawy, tak długo, jak byli razem w bloku, to nie miało znaczenia.

Jungkook nie chciał powiedzieć Taehyungowi, że prawdziwym powodem, dla którego chciał, żeby „zaopiekował się" Jiminem, było pragnienie, by żadnemu z nich nie stała się krzywda podczas jego nieobecności. Jimin już wiedział o tej słabości i nie potrzebował, by wiedział o tym ktokolwiek więcej.

Yang podjechał do jedynego wolnego miejsca przed kościołem: jego miejsca. Teraz tam, gdzie powinien stać Ssangyong jego ojca, stał samochód jego matki: srebrne Ferrari 488. Ten widok wywołał tępy ból w jego klatce piersiowej i faktycznie na chwilę przycisnął do niej dłoń. Potem Taehyung otworzył drzwi i przytrzymał je dla niego i Jimina. Gdy tylko wyszli, mężczyzna zatrzasnął drzwi i automatycznie zaczął poprawiać swoją marynarkę. Dawno minęły czasy, w których stałby tak z zagnieceniami wokół brzucha, dopóki nie zauważyłby, że się w niego wpatruje.

– Boże, nienawidzę pieprzonych kościołów – wymamrotał Taehyung pod nosem, mrużąc oczy na widok budynku przed nimi. To nie był ten sam, w którym odbył się pogrzeb Ahna, a po prostu inny kościół w Yongsan-gu. Jungkook wiedział, że jego rodzina nie była szczególnie religijna, jednak jego babcia była katoliczką, dlatego wypadało, by pogrzeb odbył się także tam. Oczywiście jego ciało nie miało zostać tam pochowane, kościół był tylko miejscem do zorganizowania wydarzenia.

House of CardsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz