Delusions of Grandeur (1/4)

540 59 5
                                    

Jimin nie był zdziwiony, że ledwo trzymał się na nogach, dlatego błogosławieństwem było to, że Taehyung trzymał go mocno za ramiona, utrzymując go w pionie. Bez jego pomocy, prawdopodobnie leżałby teraz na podłodze, jego kolana wypadłyby z zawiasów i rozsypały na twardą marmurową podłogę, tworząc bałagan kończyn. To by bardzo bolało, mógłby go wtedy po prostu znokautować, co w tej chwili mogłoby być nieco pocieszające. Ale jego ręce mocno zaciskały się na jego łokciach, więc nie musiał martwić się upadkiem. Jego dłonie dotykające jego skóry były zimne, pewnie z powodu pogody na zewnątrz, lub czegoś zupełnie innego. Czegoś jak przerażenie, na tyle silne by zmienić krew w jego żyłach w lód. 

Twarz Taehyunga była w tym momencie pozbawiona wyrazu, oczy miał rozszerzone, a usta rozluźnione. Jego zwykle opalona skóra znacznie zbladła i po prostu się na niego gapił. Wydawało się, jakby wcale na niego nie patrzył, jakby jego wzrok po prostu przez niego przechodził. Jimin zastanawiał się czy też tak wyglądał, cały blady i oszołomiony, jak on. Po minucie ciszy zdołał poruszyć ustami i przemówić z szorstko zachrypniętym głosem. 

– Co masz na myśli przez „Jeon nie żyje”? 

– On nie żyje, Tae, zamordowano go w strzelaninie w Mapo-gu. To było w wiadomościach, we wszystkich wiadomościach, on nie żyje, Tae, on- – jęknął Jimin a jego nogi się zachwiały, sprawiając, że opadł do przodu, tak że głowa uderzyła o jego klatkę piersiową. Znowu poczuł zawroty głowy, jakby był z powrotem w jaskini, ale przynajmniej jego klatka piersiowa teraz nie bolała. Drugi mężczyzna nawet nie uchylił się od uderzenia, co oznaczało, że mógł na niego opaść. O dziwo uczucie wspierającego go Taehyunga nie różniło się bardzo od Yoongiego, mimo oczywistej różnicy wzrostu i wagi. Przez chwilę zastanawiał się, jak by to było, gdyby Jungkook trzymał się go w ten sposób, zanim drugi mężczyzna poruszył się nieznacznie i ta myśl została szorstko usunięta z jego umysłu. 

– Chodź, usiądź zanim zemdlejesz – wymamrotał Taehyung siadając na szezlongu. Pociągnął go za sobą i dość mocno posadził na swoich udach. Jiminowi to nie przeszkadzało, stanie nie było w tej chwili dobrą opcją. Poczuł, jak jego dżinsy ocierają się o spodnie od garnituru, wydając serię cichych, szeleszczących dźwięków, i ułożył się na jego kolanach, objął rękoma jego szyję, tak, że mógł się w niego wtulić. – Jezu kurwa Chryste. – wydyszał Taehyung, słowami skierowanymi do nikogo konkretnego, po prostu wypowiedzianymi na głos, by przerwać straszliwą ciszę.

Taehyung nie był dokładnie Jungkookiem, ale był więcej niż wystarczający. Ciepło jego ciała i dotyk sprawiły, że czuł się o wiele bezpieczniejszy, ponieważ Jimin wiedział, że jest w bezpiecznych rękach. Kiedy zamknął oczy i zacisnął ręce na jego szyi, zauważył, że szalony obraz Jeon Ssangyonga już go nie męczy, czuł jedynie kojące uczucie oddechu na czubku głowy. Wszystkie myśli o śmierci i nędzy po prostu uciekły z jego umysłu i to było błogosławieństwem.

Jimin nie był do końca pewien, jak długo siedzieli na szezlongu w zupełnej ciszy, wiedział tylko, że musiało minąć parę godzin, bo kolory nieba za oknem zaczęły się zmieniać: niebieski na horyzoncie, przeszedł w różne odcienie różu i fioletu. Ubrania Taehyunga wydzielały dziwną mieszaninę zapachów: gryzący i raczej nieprzyjemny smród benzyny i dymu. Ten zapach powodował swędzenie w jego nosie i zastanawiał się, dlaczego pachniał akurat w taki sposób, zanim zdecydował, że jednak nie chce wiedzieć. To byłoby coś złego, tyle wiedział. Taehyung nie pachniałby ogniskiem, gdyby jakiegoś nie zrobił i Jimin wiedział dokładnie, co mogło zostać na nie rzucone. Odpowiedzią z pewnością nie były kawałki drewna. Miał wrażenie, że mógłby zostać w tej pozycji przez resztę wieczoru, na jego udach z nogami ułożonymi na poduszkach i ręką Taehyunga na jego plecach: ciepłą i wspierającą. Jednak koniec końców mężczyzna poruszył się pod nim, próbując zmusić go do zejścia z jego kolan. Ale Jimin nie chciał, chciał siedzieć w miejscu, więc przesunął się tylko, by podnieść głowę z jego piersi, trzymając ramiona wokół jego szyi, aby spojrzeć mu w oczy. 

House of CardsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz