Dodatek cz. 2 ost.

2.3K 171 44
                                    

Kolejnego dnia szybciej pojechałem do szkoły ignorując kolejne połączenia od Luisa. To, co się między nami stało było co najmniej dziwne. Alfy nie całują alf, to niedorzeczne. Widziałem, że kilkakrotnie próbował mnie namierzyć w szkole, ale uciekałem, gdy tylko pojawił się na horyzoncie.

Położyłem telefon na blacie w kuchni szykując sobie obiad.

– Dziś nie idziesz do Luisa? – Harry wyglądał na zdziwionego moją obecnością o tak wczesnej porze. – Gdybym wiedział, to ugotowałbym więcej – włożył brudne naczynia do zlewu.

– Nie, coś mu wypadło – skłamałem, a mój przeklęty telefon zaczął dzwonić, a kolejne wiadomości zaczęły przychodzić jedna po drugiej.

– Chyba dzwoni – zerknął na wyświetlacz – coś się stało? Pokłóciliście się? – wiedziałem, że Harry martwi się o mnie, zawsze opiekował się mną i moim bratem, bo był starszy.

– Po prostu, chyba za dużo czasu ze sobą spędzaliśmy i potrzebuję chwili dla siebie. – Właściwie nie skłamałem.

Nauka szła mi oczywiście dużo trudniej, bez tłumaczenia alfy. Zwłaszcza że nie mogłem się skupić, bo ciągle do mnie wydzwaniał. W końcu nie wytrzymałem i odebrałem.

– Wybacz, ale na razie nie chcę z tobą rozmawiać. – Rzuciłem do słuchawki, zanim zdążył coś powiedzieć.

– Porozmawiajmy proszę – jego ton był płaczliwy, kompletnie jak nie on.

– Ja... – zatkało mnie, gdy to usłyszałem.

– Proszę... porozmawiajmy chwilę – błagał, a ja nie potrafiłem mu odmówić.

– Jutro po szkole, pojedziemy do ciebie. – Słyszałem, że chciał coś jeszcze powiedzieć, ale się rozłączyłem.

To była bezsenna noc. Pełna dziwnych snów. Szkoła dłużyła mi się niemiłosiernie, a na przerwach widziałem, jak Luis kilkakrotnie odprowadza mnie wzrokiem, jednak nie podszedł do mnie. Zachował odległość.

Zaczekałem na niego przy aucie i naprawdę ucieszył się, gdy mnie tam ujrzał. Jechaliśmy w ciszy, żaden z nas nie był gotowy, by zacząć tą dziwną rozmowę.

– Zrobię ci herbaty – zaproponował rzucając torbę w korytarzu.

– Tak, dziękuję. – Usiadłem na kanapie, czując się naprawdę skrępowany.

Postawił przed nami dwa parujące kubki.

– To, co się ostatnio stało – zacząłem.

– Naprawdę nie rozumiesz, czemu to się stało? – nie potrafiłem na niego spojrzeć – naprawdę tego nie czujesz?

– Czego? – spytałem skrępowany – obaj jesteśmy alfami, musimy sobie znaleźć omegi, albo bety. Takie rzeczy powinny się dziać w takich kręgach.

– Nico – chwycił moją twarz w dłonie – spójrz mi w oczy i powiedz, że tego nie czujesz, ja wiedziałem, że to ty, kiedy ujrzałem cię w szatni, może Bogini Księżyca się pomyliła, ale nie można z tym walczyć. Poczuj mój zapach i spójrz mi w oczy, a potem powiedz, że tego nie czujesz.

Jego feromony stały się dużo silniejsze, a moje wnętrze, aż zadrżało. Chwyciłem go za nadgarstek dłoni, którą przytrzymywał mnie za brodę, a między naszymi ciałami przepłynął prąd. Wtedy zatopiłem się w jego błękitnych oczach i oddech uwiązł mi w płucach.

– To nie możliwe – zdążyłem tylko szepnąć, gdy złączył nasze usta ponownie.

Nie wiem, nawet kiedy między pocałunkami zdołał mnie rozebrać, zarejestrowałem tylko moment, w którym wpadłem w jego skołtunioną pościel. Tak mocno nim pachniała i otaczała mnie ze wszystkich stron, że prawie doprowadziło mnie to do orgazmu. Był taki delikatny, taki namiętny, że pozwoliłem mu na wszystko. Zwłaszcza gdy nieoczekiwanie obaj dostaliśmy rui. Pamiętałem, że to normalne, gdy dojdzie do połączenia dusz... i to była ostatnia myśl w ciągu trzech dni, jaką udało mi się mieć w głowie prócz jęków i kolejnych wytrysków.

ZMIANY a/b/oOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz