Rozdział II

1.2K 54 24
                                    

Hogwart wygląda dokładnie tak jak co roku. Tęskniłam za tym miejscem. Idąc do Wielkiej Sali, widzę kilka grupek ślizgonów rozmawiających o czymś bardzo głośno. Nie interesuje mnie o czym, z resztą i tak by mi nie powiedzieli. Nie mam dobrego kontaktu z osobami z mojego domu.
Prawdopodobnie przez to że główną grupą moich przyjaciół są gryfoni.

Freda i George zgubiłam gdzieś podczas wysiadania z pociągu. Na pewno zaraz po uczcie, spotkamy się na jednym z korytarzy.

Wchodzę na salę i zauważam bliźniaków siedzących przy stole Gryfindoru. Oby dwoje wpatrzeni w drzwi, prawdopodobnie oczekując mojego wejścia. Bardzo szybko mnie zauważają i energicznie machają. Uśmiechnęłam się do nich i lekko od machałam.

Siadam przy stole Slyterinu, witam się z Draco. Jeden z ślizgonów lubiących mnie. Znamy się od... W sumie od zawsze. Nasi rodzice się przyjaźnią. Cały czas chodzą za nim jego przydupasy, więc nawet nie mamy jak swobodnie porozmawiać.

Chwilę rozmawiamy o wakacjach, pomimo iż widzieliśmy się dosyć często. Zaczyna się ceremonia przydziału. Zamyślona patrzę w ścianę znajdująca się za stołem nauczycieli. Zaczynam czuć na sobie czyjś wzrok. Ktoś ewidentnie się na mnie gapi. Patrzę w stronę bliźniaków, ale to nie oni. Następnie pomyślałam że może to ktoś ze ślizgonów, rozglądam się lecz i tu pudło.

Mój wzrok wraca na ścianę za nauczycielami. Nagle zauważam kto tak się na mnie patrzy. Nie kto inny jak słynny, Severus Snape. Czuję się lekko niezręcznie. Pewnie obserwuję wszystkich ślizgonów, nie tylko mnie. Na pewno tak jest, no przecież jest opiekunem naszego domu.

Ceremonia przydziału już się skończyła, a ja razem z innymi przywitałam nowych ślizgonów. W końcu zaczęła się uczta, chcę to mieć już za sobą. Nałożyłam sobie losowe rzeczy na talerz i zaczęłam grzebać w nim widelcem. Draco cały czas przygląda się moim ruchom, czuję że zaczyna się domyślać co się dzieje. Jakoś mnie to nie obchodzi. Biorę kilka kęsów i na tym koniec. Piję szklankę soku dyniowego. Draco nie odrywa odemnie wzroku, czuję że po wyjściu z Wielkiej Sali będę miała rozmowę o tym czemu powinnam więcej jeść.

Nie obchodzi mnie to. Reszta szkoły kończy jeść i wszyscy zaczynają kierować się do dormitoriów. Pierwsi z sali wychodzą pierwszoroczniacy z prefektami. Wstaje od stołu wraz z innymi ślizgonami, ale czekam aż odejdą. Widzę że bliźniacy zrobili to samo i zostaliśmy praktyczni sami. Razem wychodzimy z sali.

- Y/n! Już zdążyłem się stęsknić. - powiedział Fred i wszyscy zaczęliśmy się śmiać

- Tak, tak, ja za wami też.

- Panienka pozwoli że odprowadzimy Panienkę pod dormitorium. - powiedzieli razem i znowu zaczęliśmy się śmiać

- Oczywiście Panowie

Zaczęliśmy kierować się w stronę lochów, gdzie znajduje się dormitorium Slyterinu. Idąc rozmawialiśmy o nowych żartach na ten rok, obgadywaliśmy najgorsze szmaty i się śmialiśmy.

- Do zobaczenia jutro Księżniczko - powiedział Fred, nazywa mnie tak już bardzo długo

- Do zobaczenia Piękna - George za to nazywał mnie "piękna"

- Do zobaczenia moje rudzielce!

Powiedziałam i przytuliłam ich na pożegnanie. Przez dłuższą chwilę nie chcieli mnie pościć, no w sumie ja ich też. Bardzo się za sobą stęskniliśmy.

W końcu weszłam do pokoju wspólnego ślizgonów. Poczułam na sobie wzrok i szepty ślizgonów przesiadujących tam. Szybko przemknęłam przez pokój wspólny do mojego dormitorium.

Podeszłam do szafy, wyciągam z niej moja pidżamę i udaje się do łazienki.
Po całkowitym ogarniciu się, spinam włosy w warkoch i wracam do pokoju.

Widzę Pansy siedzącą na swoim łóżku.

- Cześć. - mówi do mnie pierwsza.

- Hejka.

Dzielę z nią pokój od zawsze, więc się do siebie przyzwyczaiłyśmy. Nie darzymy się jakimś specjalnymi uczuciami. Na początku się nienawidziłyśmy. Po jakimś czasie się to zmieniło. Powiedziała bym że się lubimy, gdyby nie to że tak często mnie irytowała. Nigdy jej tego nie mówiłam, ale wkurza mnie jak robi z siebie pieska Draco.

Wyciągam swoją tajną skrzynkę spod łóżka. Cieszę się że dalej nie została znaleciona, chwam ja między ramą łóżka, a materacem.

- Daj jednego. - rzuca Pansy, ona bardzo dobrze wie co jest w skrzyneczce. Podchodzi do okna otwiera je i czeka przy nim.

Wyciągam ze skrzyneczki mugolskie papierosy, jednego odrazu wkładam sobie do ust, a drugiego podaje jej. Palę już od dwóch lat, nauczyciele dale nie zauważyli. Dzięki magii, gdyby nie ona prawdopodobnie było by czuć odemnie papierosy z daleka.

Wypalamy po jednym w ciszy i po wywietrzeniu pokoju, aby usunąć z niego zapach fajek, idziemy spać.
Pierwszy dzień w Hogwarcie zakończony, mam nadzieję że to będzie dobry rok.

734 słowa
Witam witam,
Mam nadzieję że ten rozdział się spodobał,
Poczekajcie jeszcze trochę a akcja ze Snapem zacznie się rozkręcać :3

°Zakazana° (Severus Snape x Reader) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz