Rozdział IV

1K 42 44
                                    

Ostatnie dni minęły dosyć zwyczajnie, no może poza tym że Profesor Snape pilnował moich posiłków. Razem z Weasleyami zdążyliśmy zrobić kilka "malutkich" żartów Flichowi.

Lekcje mijały jak zawsze, poza jedną, którą oczywiście były eliksiry. Snape zrobił się dziwnie miły? Choć może tylko mi się wydaje. Zaczęłam ostatnio zastanawiać się czy może nie zrobił się milszy tylko dla mnie. Przez moje problemy. Nie, napewno tak nie jest.

Własnie kończę ostatnia lekcję, Zaklęcia. Bliźniaki kończą lekcje o godzinę później. Umówiłam się z nimi i z Lee na błoniach po obiedzie. Mięliśmy planować kolejne kawały, może polatamy na miotłach. Jest taka piękna pogoda.

Lekcja się skończyła, a ja odrazu kieruję się do biblioteki. Mam pracę domową z zielarstwa. Jedna z moich ulubionych lekcji. Wchodzę do biblioteki i odrazu wiem na jaki dział się kierować. Moja wiedza jest wystarczająca abym napisała tą pracę sama, ale jednak wolę to zrobić w otoczeniu ksiąg. Może dodam tam coś ponadprogramowego.

Po godzinie kieruję się do dormitorium, zostawiam swoje rzeczy, łącznie z gotowa pracą domową. Kieruję się na obiad. Widzę bliźniaków zajadających się kurczakiem. Nie zauważają mnie, są zbyt zajęci jedzeniem, bardzo mnie to śmieszy. Kieruję się do stołu slitherinu i nakładam sobie jedzenie, a do pucharu wlewam sok dyniowy.

Podczas jedzenia, cały czas czuję na sobie wzrok Severusa. Pomimo że zaczęłam jeść więcej, on dalej bardzo mnie pilnuje. Kończę posiłek i wstaję od stołu. Zauważamy ze bliźniacy już zniknęli. Tym razem jestem przygotowana na próbę przestraszenia mnie.

Wychodzę z Wielkiej Sali i z żalem stwierdzam że bliźniaków nie ma. Odrazu kieruję się na błonia, tam będę na nich czekać.

Gdy tylko wchodzę na błonia, zauważam bliźniaków i Lee.
Już wiem dlaczego odrazu po obiedzie zniknęli z Wielkiej Sali. Chłopaki siedzą na wielkim kocu, mają ze sobą pełno słodyczy z Miodowego Królestwa i pełno kremowego piwa.

- Y/N!!! - krzyknęli wszyscy jednocześnie

- Cześć moje dzieciaczki!

Siadłam na kocu między Fredem i Georgem. Wyciągnęła z kieszeni papierosa, podałam po jednym bliźniaką. Odpaliłam nasze papierosy i sięgnęłam po butelkę kremowego. Czuję że to będzie cudowne popołudnie.

Zaczęliśmy się zbierać dopiero gdy zrobiło się ciemno. Bliźniacy odprowadzili mnie pod sam pokój wspólny slytherinu , Lee poszedł odnieść wszystkie ich rzeczy do ich dormitorium.

- Dobranoc moje dzieciaczki.

- Dobranoc piękna - odpowiedzieli jednocześnie i nadstawili policzki żaby dostać buziaka.

- Oh no dobra.

Pocałowałam każdego w policzek i zniknęłam. W pokój wspólnym slitherinu nie było wielu osób. Ogień w kominku spokojnie wirował. Udałam się do mojego dormitorium, ale o dziwo nie zastałam tam żadnej ze współ lokatorek. Za to moja uwagę przykuła postać stojąca przy oknie. Pomimo panującej w pokoju ciemności udało mi się rozpoznać w niej Profesora Severusa Snape'a.

- Panno Y/L/N. - jego głos był bardzo spokojny.

Byłam bardzo zdziwiona wizytą Snape'a w moim dormitorium. Krótkim machnięciem różdżki oświecił w całym pokoju światło. Nie przyjrzałam się mu na początku, lecz teraz zauważyłam że ubrany był inaczej niż zwykle. Miał na sobie zwykłą czarną już wyblakłą koszulę, czarne spodnie i lakierowane buty. Nie miał na sobie tej śmieszne peleryny, a jednak dziwnie było widzieć go bez niej.

- Co Pan tu robi? - Zapytałam jakby obudzona z transu.

- Usiądź - Powiedział krótko, wskazując moje łóżko.

Posłusznie podeszłam do łóżka i usiadłam na jego brzegu. Severus usiadł innym łóżku na przeciwko mnie. Przez chwilę panowała okropna cisza. Mogłam usłyszeć dźwięk mojego bijącego serca. Wydaje mi się że nawet on je słyszał.

- Jak się czujesz? - Snape zapytał patrząc w podłogę. Był dziwnie spokojny.

- J-ja myślę że dobrze. Odkąd z-zaczęłam normalnie jeść czuję się lepiej. - wybełkotałam, nie będąc pewna swoich słów. Czułam że się jąkam.

- Cieszę się. Musisz wiedzieć że masz wsparcie wszystkich nauczycieli, emm w szczególności mnie. - W tym momencie wyczułam lekką niepewność w jego głosie, choć może po prostu mi się wydawało.

- Ja n-no bardzo Panu dziękuję, Profesorze.

- Nie ma za co. - Odpowiedział krótko i zaczął wstawać.

- C-czy ja mogę Pana przytulić? - Nie wierzę w to co powiedziałam.

Snape wydał się bardzo zaskoczony, ale po chwili delikatnie rozłożył ramiona. Odrazu przytuliłam się do jego klatki piersiowej i objęłam go. Jest dużo wyższy odemnie. Poczułam zapach jego perfum, były bardzo męskie. Wyczułam jeszcze tytoń, zapach lochów i delikatną nutę Ognistej whisky. Snape delikatnie objął mnie ramionami. Poczułam spokój i bicie jego serca. Czułam się bezpieczna.

Po dłuższej chwili delikatnie zaczęłam się od niego odsuwać. Byłam naprawdę szczęśliwa podczas tej chwili.

- J-ja dziękuję Profesorze.

- Nie musisz mi dziękować. A teraz muszę już iść, mam jeszcze trochę obowiązków.

Snape wyszedł z dormitorium, a ja rzuciłam się na swoje łóżko. Wezmę prysznic rano. Chciałam jeszcze przez chwilę czuć ten przyjemny zapach.

752 słowa
Mam nadzieję że rozdział się spodobał.
Przepraszam że tak długo nie było rozdziałów, ale naprawdę nie miałam weny.
Teraz postaram się, aby rozdziały pojawiały się co ok. 3/4 dni.
Mam pytanie do osób czytających :
Chcecie aby rozwój fabuły był szybki i uczucia między y/n i Severusem rozwinęły się szybko?
Czy raczej w spokojnym tempie, ale bardziej szczegółowo?

°Zakazana° (Severus Snape x Reader) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz