Rozdział VIII

870 56 14
                                    

Siedzę w klasie od historii magii. Zastanawiam się kto pierwszy uśnie z nudów, ja czy profesor.

Plany wspólnej gry prawdopodobne lęgną w gruzach. Pomimo pięknego wschodu słońca, pogoda nas dziś nie rozpieszcza. Deszcz i wiatr nie wyglądaja zbyt miło, jak na plan przyjacielskiej gry.

Dzień bardzo się dłużył, tak jak się z resztą spodziewałam. Jak narazie jedynymi planami na dzisiejszy dzień była poważna rozmowa z Draconem Malfoyem.

                 ~~~~~~~~~~~~~~

Dzisiejsze lekcje dłużyły się nieubłagane. Na szczęście zostało już tylko ostatnie 10 minut transmutacji. Zmienialiśmy dziś filiżanki w myszki. Jako iż jestem całkiem niezła w transmutacji, po kilku próbach udało mi się zmienić moją filiżankę.

Pogoda za oknem dalej się nie zmieniła, nad czym w sumie ubolewam. Zamiast spędzać popołudnie w miłym towarzystwie, spędzę je w bibliotece lub pokoju wspólnym. Wyjątkowo pracy domowych nie było dużo. No poza wypracowaniem z eliksirów, ale to już standard.

Lekcja się skończyła, a ja wreszcie mogę uciec z tej dusznej klasy. Zabieram rzeczy i odrazu kieruję się do wyjścia, muszę zanieść torbę do dormitorium i złapać Malfoya.

       ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Pokój wspólny i dormitoria są o tej porze całkiem puste. Część uczniów jeszcze nie skończyła lekcji, inni spotykali się z przyjaciółmi lub uczestniczyli w zajęciach poza lekcyjnych. A jednak na jednej z kanap umieszczonych blisko kominka, siedział samotny Draco.

- Draco...

- Oh, cześć Y/N.

- Pamiętasz że musimy porozmawiać?

- Tak, więc przejdźmy do rzeczy.

- Z kim się wtedy biłeś?

- Z Blaisem Zabini.

- To wy się nie przyjaźnicie?

- Teoretycznie tak. Teoretycznie.

- Powiesz mi o co poszło?

- Nie.

- Draco... Proszę nie utrudniaj tej rozmowy.

- Wyzywał kogoś, strasznie się wkurwiłem. Rzuciłem nim o ścianę. Trochę mi się oberwało.

- Chcesz mnie może oświecić kogo wyzywał?

- Nie.

- Eh... Tym razem otrzymujesz ostrzeżenie, ale proszę nie pakuj się w niepotrzebnie bójki. Bo nie zawsze będę tu czekać żeby cie ratować.

Draco nic nie odpowiedział. Było mi go żal. Spodziewałam się dużo większej intrygi, no w końcu to Draco Malfoy. Choć sprawa nie jest całkiem wyjaśniona to przynajmniej dowiedziałam się o co poszło. Jednak on broniący kogoś brzmi niedorzecznie.

Dormitorium jak zwykle puste, podobnie jak moje współlokatorki. Ciekawe jakie fajne mają zajęcia że praktycznie się tutaj nie pojawiają.
Jako iż lekcje jest skończyły wyciąga z kufra dresy oversize, top i bluzę z suwakiem. Szybko się przebieram, łapę za książkę którą znalazłam kilka dni temu w bibiotece, biorę ze sobą różdżkę. Wyciągam również z torby moje małe zawiniątko w wkładam do kieszeni bluzy. Odrazu przypomniała mi się poranna sytuacja.

Wychodząc z dormitorium zauważyłam że Malfoya już nie ma. Wychodzę z pokoju wspólnego i kieruję się do wyjścia w lochów. Nienawidzę faktu że poza salą do eliksirów mam wszędzie daleko.

Spaceruję chwilę mijając grupki uczniów. W końcu znajduje opustoszały korytarz, więc siadam na parapecie i otwieram książkę na rozdziale szóstym.

Dawno nie czytałam normalnych książek, wciąż tylko podręczniki lub inne książki potrzebne mi do nauki.
Zdecydowałam się sięgnąć po jakieś mugolskie romansidło. Ewidentnie dawno nie wypożyczane.

Czas leciał tak szybko jak historia bohaterów i nawet nie zorientowałam się kiedy na dworze zaczęło robić się ciemno.

Zamknęłam książkę i wyciągnęłam papierosa. Jego smak mnie uspokaja. Chciałabym zatrzymać czas, móc siedzieć na tym zimnym parapecie, palić papierosy i patrzyć w niebo. Oparłam się o ścianę, równie zimną jak parapet, zamknęłam oczy i zaciągnęłam się dymem.

- Jak się czujesz?

Usłyszałam męski głos cicho niosący się po korytarzu. Otworzyłam oczy i spojrzałam prosto w jego. Severus Snape. Kolejny raz tego dnia. Delikatnie się podniosłam. Znowu był w samej koszuli, ciekawe gdzie zgubił swoją pelerynkę.

- Całkiem nieźle, Panie Profesorze. Proszę się o mnie nie martwić.

Podszedł bliżej i usiadł po drugiej stronie parapetu. Poczułam silny zapach jego wody kolońskiej. Męski zapach działa na mnie jak narkotyk. Jedyna rzecz jaka bardzo skutecznie odrzuca mnie od pocałowania go, to fakt że jest moim nauczycielem.

Czuje się dziwnie czując cokolwiek w ten sposób do nauczyciela. Wciąż trwająca ciszą staje się coraz bardziej niezręczna, a ja mam wrażenie że jedyne co słychać w tej ciszy to moje przyśpieszone bicie serca i głęboki oddech.

I oto wkraczam ja jako prawdziwy Polsat.
Po pierwsze chcę wam bardzo podziękować za ponad 1000 wyświetleń.
Nigdy nie spodziewał bym się takiej popularności.
Chciałam dla was zrobić jakieś special czy coś w tym stylu, także podsyłajcie pomysły.
I tak jak ostatnio 5 gwiazdek = nowy rozdział.

~Alex


°Zakazana° (Severus Snape x Reader) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz