Rozdział VI

897 34 14
                                    

Jako iż w tym roku piszę sumy nauczyciele zadają nam ogromną ilość prac domowych. Bliźniacy mieli sumy rok temu i jak na nich całkiem nieźle sobie poradzili.

Kolejne po południe spędzam w bibliotece. Prace domową z zielarstwa zostawiłam na koniec, jako iż jest najłatwiejsza. No może nie najłatwiejsza, ale najprzyjemniejsza. Teraz siedzę nad wypracowaniem z eliksirów uzdrawiających. Snape uznał że nie tylko przerobimy cały materiał z tego roku, ale również powtórzymy materiał z poprzednich lat. Ilość prac domowych zaczyna mnie przytłaczać.

Bliźniaki jak zawsze mają wywalone na naukę. Siedzą z Lee w dormitorium i pracują nad jednym ze swoich "produktów".

Mam ochotę posiedzieć nad ostatnią pracą domową w pokoju wspólnym przy kominku. Zbieram książki i pergaminy, powoli wstając od stołu. Po drodze wstępuje do kuchni, zapytać się skrzatów czy nie mają może butelki kremowego piwa i kawałka ciasta. Skrzaty w Hogwarcie bardzo mnie lubią, ponieważ traktuje ich jak równych sobie, ale nie narzucam im wolności i swojego zdania.

Sama należę do WESZ, ale nie przepadam za tym jak Hermiona stara się wmówić skrzatą że muszą być wolne. Niektóre skrzaty po prostu nie chcą i przez takie coś tracą do nas szacunek czy zaufanie. Choć boją się to pokazać.

Jedna ze skrzatek, powiedziała że zaraz przyniosą mi szarlotkę na ciepło i duży kufel kremowego. Udałam się więc do prawie pustego pokoju wspólnego i rozłożyłam się z moimi książkami.

Jest czwartek, a w sobotę mam iść z Draconem na kremowe piwo. Oby rozmowa się chociaż dobrze kleiła.

Dopracowałam moja pracę domową z eliksirów i zabrałam się za zielarstwo. Chwilę temu skrzatka przyniosła mi moje jedzenie. Podziękowałam jej i nie przerywając czytania zaczęłam popijać kremowe.

Po godzinie pokój opustoszał prawie całkowicie, poza jedną parą która usnęła razem na kanapie. Czy gdy ja kogoś sobie znajdę też będzie to tak wyglądać?

Niestety moje rozmyślanie na temat przyszłej miłości przerwał Dracon, który wpadł do pokoju wspólnego cały poraniony. Ewidentnie wdał się w mugolską bójkę. Miał rozcięty łuk brwiowy i dolną wargę, całą twarz miał poobijaną, a z jego kłykci spływała krew.

Oparł się o najbliższą ścianę jakby miał zaraz zemdleć. Odrazu poderwałam się z krzesła i podbiegłam do niego. Podparłam go swoim ramieniem i powoli zaczęłam prowadzić go do najbliższej kanapy. Posadziłam go na niej i pobiegłam do łazienki po ręczniki. Zmoczyłam je w lodowatej wodzie i wróciłam z nimi do Malfoya. Podałam mu jeden ręcznik i przyłożyłam jego rękę to najbardziej obitego oka. Sama ostrożnie zaczęłam obmywać rany na twarzy. Zabrałam mu ręcznik, który trzymał i złożyłam go w prostokąt.

- Odchyl głowę do tyłu.

Położył ją na oparciu, a ja rozłożyłam ręcznik na jego twarzy. Złapałam jego rękę, przez co delikatnie syknął, zaczęłam delikatnie przemywać razy na kłykciach. Najpierw na jednej dłoni później na drugiej.

Nie miałam ochoty pytać, kto go tak urządził. Choć wiem że i tak będę musiała poruszyć z nim ten temat, jako prafekt jego domu.

Gdy rany były już przemyte, udałam się po apteczkę. Opatrzyłam jego rany i zaczęłam powoli sprzątać swoje rzeczy. Wpakowałam swoje książki do torby. Ręczniki brudne od krwi zaniosłam do kosza na brudne pranie.

Przechodząc koło kanapy poczułam jak złapał mnie za nadgarstek. Przyciągnął do siebie i oplótł ramionami. Niepewnie oddałam uścisk. Pierwszy raz widziałam Draco w takim stanie. Poczułam że moja koszula staje się mokra od pojedynczych łez.

- Dziękuję... - wyszeptał w zagłębienie mojej szyi, a ja poczułam jego ciepły, miętowy oddech.

- Powinieneś iść spać, rano porozmawiamy o tym wszystkim. - mój głos był bardzo niepewny. Nie umiałam w tym momencie go kontrolować

- Zostań ze mną, potrzebuje cię... Proszę...

- J-ja ehhh... Dobrze zostanę. Poczekaj tutaj pójdę po koc.

- Mhm... - Zamruczał cicho, a ja ruszyłam do mojego dormitorium. Co ja w ogóle robię?! Choć wiem że on mnie teraz  potrzebuje.

Rzucam swoją torbę na łóżko i biorę koc. Przebieram się również w dres i duży t-shirt. Umyłam zęby i pośpiesznie wróciłam do Dracona. Miałam nadzieję że już usnął i po prostu przykryje go kocem i wrócę. No cóż ewidentnie na mnie czekał.

Rozłożył się już na kanapie, zdjął krawat i rzucił go na podłogę. Przy okazji rozpiął dwa pierwsze guziki koszuli. Gdy tylko mnie zauważył bez silnie rozłożył ramiona. Ostrożnie położyłam się obok niego, jest strasznie poobijany, a ja nie chce zrobić mu krzywdy. Odrazu się we mnie wtulił. Czułam ciepło bijące od niego, jego bicie serca. To naprawdę przyjemne uczucie.

Draco usnął po paru minutach, a ja chwilkę później.

~~~

Obudziłam się bardzo wcześnie. Jest może koło godziny 5.30.

- Draco, chyba musimy iść do dormitoriów. Jesteś cały poobijany będziemy zwracać uwagę. - Wybełkotałam, na wpół śpiąc. Malfoy delikatnie uchylił powieki.

- Dziękuję, że ze mną zostałaś Y/N. - Jego głos jest śpiący i zachrypnięty. - Przepraszam że sprawiłem Ci kłopot.

- Wiesz że jestem prefektem i będę musiała później z tobą porozmawiać o tym co się stało?

- Wiem...

Wygramoliłam się z kanapy i ruszyłam do dormitorium. Wzięłam szaty szkolne, jedne z moich ulubionych par butów. Uczesałam włosy, przemyłam twarz i zrobiłam swój typowy makijaż.

To już jutro, jutro idę z Draco do Hogsmade. Może wtedy uda mi się z nim o tym porozmawiać? Mam nadzieję.

Pakuję książki na dzisiejsze lekcje i swoje odrobione pracę domowe. Reszta dziewczyn już wstała. Wyciągłam z pół łóżka pudełeczko, mam ogromną ochotę zapalić.

Spakowana, wyślizguje się z dormitorium. Przechodząc przez pokój wspólny, zauważam że Dracon zniknął. Na kanapie została tylko mała plamka krwi.

Na dziś to tyle.
Znowu długo nie było rozdziałów, ale już zaczęłam pisać następny.
Muszę popracować nad moją regularnością bo jest TRAGICZNA.

Do następnego ~

°Zakazana° (Severus Snape x Reader) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz