Capitulum XIX

377 40 118
                                    

— Widzimy się za dziesięć minut. Ubierz się ładnie. — to jedyne słowa jakie usłyszałam od Lilith, gdy odebrałam od niej telefon.

Było późne popołudnie, a ja właśnie byłam po świątecznym obiedzie z moją rodziną. Oczywiście nic specjalnego się nie działo. Ofiarowanie prezentów, rozmowa, jedzenie i ukradkowe spojrzenia na moją osobę, które pełne były nienawiści. Jednak z czasem człowiek jest w stanie się do tego przywyczaić.

Niechętnie zwlekłam się z łóżka w moim rodzinnym domu, gdyż właśnie tu miałam w planach spędzić tą świąteczną przerwę, która wcale taka magiczna dla mnie nie była. Podeszłam do szafy i wzięłam rzeczy na przebranie, gdyż wyjście w za luźnym dresie, koszulce ubrudzonej od bitej śmietany i skarpetkach w renifery, nie było dobrym pomysłem. Szczególnie, gdy miałam spotkać się z Lilith, która miała fioła na punkcie ładnego ubioru i mody. Udałam się do łazienki i tam przebrałam się w białą bluzkę z dekoltem w serek, czarne jeansy i białe skarpetki. Włosy puściłam luźno i zeszłam na dół, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Mojej rodziny nie było, gdyż zaraz po obiedzie udali się do kuzynostwa, za którym ja nie przepadałam. Otworzyłam drzwi i już na starcie widziałam szeroki uśmiech Lilith, który nigdy nie zwiastował niczego dobrego.

— Po co przyjechałaś? — zapytałam, opierając się o framugę drzwi i mrużąc oczy na Forest.

Dziewczyna jak zwykle ubrana była elegancko i modnie. Miała na sobie brązowy komplet, który składał się z brązowych, szerszych spodni, białej koszulki na ramiączka i również brązowej marynarki. Na stopach miała czarne szpilki, a ja przy niej wyglądałam jak menel. Swoje ciemne włosy spięła w wysokiego koka, z którego wypadały pojedyncze pasma.

— Lydia Forest zaprasza cię na świąteczny obiadek z naszą rodzinką, niestety nie masz wyjścia i musisz ze mną iść. Oczywiście wejdziemy tam, a ty będziesz jako moja osoba towarzysząca. — oznajmiła z niewinnym uśmieszkiem i wiedziałam, że cały ten plan był od dawna omawiany.

Sprawa z osobą towarzyszącą, wydawało się, jakby miała większe znaczenie. Najprawdopodobniej Lilith chciała z kogoś zażartować i przy okazji popsuć komuś nerwy. Oczywiście brała to zapewne jako świąteczny prezent dla rodziny. Uwielbiałam Lilith i to, jak nie bała się robić na złość swoim bliskim. Śmiałam twierdzić, że była w tym po prostu mistrzynią, a jej rodzice już do tego przywykli.

— Czyli nie mam wolnego wyboru? — zapytałam, ubierając botki i czarny płaszcz, gdyż wiedziałam, że się z tego obiadu nie wywiążę.

— Nie, nie masz. — odpowiedziała, uśmiechając się i rzucając mi się na szyję.

— To ruszajmy. — powiedziałam, gdy dziewczyna przestała mnie dusić i ruszyła w kierunku białego audi, który prawdopodobnie należał właśnie do niej.

Gdy wsiedliśmy do ekskluzywnego wnętrza auta, niemal wszystko w nim krzyczało „bogactwo!". Skórzana tapicerka, duży kokpit i ledy pod fotelami. Niemal ten luksus mnie wręcz przytłaczał. Spytałam po drodze Lilith, czy będzie Dennis. W sumie bez niego, nie było zabawy. Dziewczyna oznajmiła mi, że tak i przewidziała, iż będę chciała mu kupić prezent, dlatego na tylnich siedzeniach znajdowało się duże sterowane auto. Dosłownie była to mini wersja samochodu Lilith. Po kilku minutowej drodze, dotarliśmy do domu, który również krzyczał, iż wszystko w nim jest drogie. W sumie wcześniej też tak było, ale liczne świąteczne dodatki podkreślały to jeszcze bardziej. Weszłyśmy do środka, gdzie panował totalny gwar. Z każdej strony było słychać głosy, a gdy my znalazłyśmy się w jadalni, zapadła cisza.

— Lilith, chcesz nam coś oznajmić? — zapytała ciocia Gertrude, która wachlowała się ręka, jakby zaraz miała zemdleć.

Dziewczyna złapała mnie za rękę, a ja już wiedziałam w jakim celu tu jestem. Chciała pożartować ze swojej cioci, a ta natomiast wyglądała, jakby zaraz miała zemdleć. W Lilith czasami odzywała się ta zła strona i denerwowała swoich bliskich. Nie wiem czemu, chciała dopiec Gertrude, ale to wszystko było warte tego widoku. Wszyscy mieli szeroko otwarte oczy i chyba nie dowierzali temu, co widzą. Ojciec bliźniaków patrzył na to z morderczym spojrzeniem i miał nadzieję, że zgrywanie przez nas lesbijki okaże się zwykłą zabawą. Adam, miał zapewne nadzieje na zobaczenie pierworodnych dzieci Lilith, które krzyczałyby do niego „dziadku". Jednak jego córka chciała mu trochę poniszczyć dzisiaj psychikę.

Dark AcademyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz