Capitulum XII

406 41 117
                                    

— Czy Heather i Gabriel mają już gotową piosenkę? — spytała Pani Hopkins. Młoda kobieta, której rude włosy sięgały prawie do pasa. Błękitne oczy patrzyły zza oprawy czarnych okularów. Spojrzałam na Gabriela, którego wzrok również skierowany był na mnie. Zostało nam bardzo mało czasu, a my nie mieliśmy nawet wybranej piosenki.

— Jeszcze nad nią pracujemy. — odpowiedziałam i przeniosłam wzrok na Katherine Hopkins, która patrzyła na nas ze złością. Nauczycielka śpiewu miała świra na punkcie bycia punktualnym i perfekcyjnym. Niestety żadne, z tych dwóch określeń nie pasowało do naszej dwójki.

— Moi drodzy. Jest już trzeci grudnia, a wy mi mówicie, że jeszcze nic nie macie? — podeszła do mojej ławki i patrzyła na mnie z góry.

— Wcale tak nie powiedzieliśmy. — odpowiedział Gabriel, a Hopkins przeniosła na niego swój zbulwersowany wzrok. Widziałam błyskawice cisnące się z jej błękitnych oczu.

— Na jedno wychodzi. Macie dwa tygodnie na jej zaprezentowanie, gdy ten czas minie dostajecie naganę. — odpowiedziała poważnie, odchodząc od mojej ławki i rozpoczynając monolog do wszystkich uczniów.

W tym momencie czułam stres. Paniczne uczucie, które niszczyło psychikę. Nie mogłam za nic zostać zawieszona. Moi rodzice prawdopodobnie mieliby mnie wtedy za nic. Cynthia gdyby żyła, to najprawdopodobniej wygłosiłaby mi przemowę roku i wreszcie bym się ogarnęła. Jednak pojawiały się schodki, w postaci Gabriela, z którym pracowanie było wręcz niemożliwe. Nierealne na ten krótki moment, przed zmianą wszystkiego.

— Gabriel! — krzyknęłam, gdy wyszliśmy z klasy, a on stawiał duże kroki, że z ledwością dogoniłąm jego osobę. Zatrzymałam się tuż przed nim, a on spojrzał na mnie z góry z obojętnym spojrzeniem i perfidnym uśmieszkiem na twarzy, który prawdodpodobnie zarezerwowany był tylko dla mnie.

— Czego? — zapytał, a ja założyłam ręce pod piersiami. Nienawidziłam arogancji, a ta ze strony Gabriela wprowadzała mnie w jeszcze większe zdenerowanie.

Mimo wszystko musiałam przyznać, że lubiłam jego osobę. Uśmiech, który przesiąkał arogancją, prowokacją, bezczelnością oraz pewnością siebie. Lubiłam także jego osobę i ciężko było mi przyznać, że jako jeden z nielicznych umiał sprawić, że śmiałam się z błahostek. Cieszyłam się nawet wtedy, gdy wymienialiśmy się ciętmi ripostami i zdaniami, które przesiąknięte były sarkazmem. Lubiłam to wszystko, a za nic nie powinnam.

— Grzeczniej trochę. Ja do ciebie miło, a tobie jak zwykle odpierdala. — powiedziałam, przewracając oczami i podrygując nogą, która świadczyła o moim zniecierpliwnieniu.

— Przejdziesz do rzeczy i powiesz o co ci chodzi, czy będziesz gadać jak jakaś upośledzona katarynka? — zapytał, a ja zamarłam przenosząc na niego swoje mordercze spojrzenie, które jeszcze przed chwilą utkwione było w moich paznokciach. Przejechałam językiem po wardze i odetchnęłam głęboko. Byle kto nie wyprowadzi mnie z równowagi, na pewno nie Gabriel Forest.

— Pragnę zaznaczyć, że to ty gadasz teraz jak pierdolnięty i powiedziałeś więcej słów ode mnie. Wracając. Musimy ogarnąć piosenkę. Nie widzi mi się wizja zawieszenia, tym bardziej przez takiego menela jak ty. — powiedziałam prosto z mostu i przybliżyłam się do niego, wbijając palec w jego umięśnioną klatkę piersiową. Gabriel spojrzał na to rozbawiony i pochylił sie tuż, koło mojego ucha.

— Lubię pewne siebie dziewczyny, Heather. Ale twoja odwaga zaskoczyła także i ciebie, oczywiście w negatywnym znaczeniu. Jakbyś nie wiedziała, to oprócz wspólnej piosenki, trzeba jeszcze przygotować własną. — szepnął do mojego ucha i z prędkością światła się wyprostował i ponownie patrzył na mnie z góry.

Dark AcademyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz