Dziś był ten dzień. Dzień, w którym Akaashi miał dowiedzieć się o moich uczuciach.
Boje się jak cholera, to mogę przyznać. Jestem też pewny że chłopak nie odwzajemnia moich uczuć. Przecież nie jest gejem. Ale czułem, że musiał się o tym dowiedzieć, inaczej byłoby to niesprawiedliwe.
Godzina na którą się umówiliśmy u mnie w domu była coraz bliżej, a stres nie ustawał. Nie mogłem sobie z nim poradzić. W momencie, w którym już chciałem wyciągnąć żyletkę powstrzymałem się.
- nie dziś - powiedziałem sam do siebie -to zepsuje moje szczęście.
Chociaż przyznam, kiedy tak na nią patrzyłem ciężko było tego nie zrobić.
~
Usłyszałem pukanie do drzwi. Jestem pewny, że to Akaashi. Szybko zbiegłem na dół, żeby mu otworzyć. Niestety rodzicielka mnie wyprzedziła.
-dzień dobry- usłyszałem piękny głos chłopaka
-dzień dobry Akaashi- odpowiedziała mu moja matka z uśmiechem
-cześć! - krzyknąłem
- witaj Bokuto-san
Gdy chłopak zdjął buty i kurtke udaliśmy się w ciszy do mojego pokoju
- chcesz w coś zagrać? - zapytałem
- jasne. możemy zagrać w raymana?
kiwnąłem głową w odpowiedzi i szybko włączyłem gre. Wiedziałem, że to jego ulubiona gra więc musiałem się zgodzić żeby zobaczyć jego uśmiech, który mimo wszystko starał się ukryć. Czasami zastanawiam się czemu, przecież jest taki piękny.
Gdy już wybraliśmy postacie nie mogłem skupić się na grze. Nie, kiedy obok mnie siedział taki anioł jak on.
Co chwile zerkałem na niego, żeby zobaczyć jak cieszy się grą. Wszyscy mogliby powiedzieć, że wygląda jak zwykle, ma tą samą obojętna mine i nie widać by był szczęśliwy. Ja jednak to widze. Widzę kiedy jest smutny, kiedy szczęśliwy, a kiedy przerażony, mimo że cały czas ma ten sam wyraz twarzy.Akaashi widział, że się nie skupiam na grze co go trochę zdenerwowało, ale na szczęście chyba nie zauważył, że mój brak skupienia był spowodowany jego osobą.
I pomyśleć, że kiedy wyznam mu uczucia to wszystko może się skończyć. Wcale nie zdziwiłbym się gdyby po wszystkim mnie zwyzywał i zostawił. W pełni bym go rozumiał. Też bym nie chciał być z osobą taką jak ja
~
Robiło się coraz później. Byłem pewny, że spędziliśmy grając 5 minut. Popatrzyłem na zegarek i jak zwykle okazało się że graliśmy kilka godzin.
- Bokuto-san muszę już wracać - powiedział chłopak sprawdzając godzinę- eh... no dobrze - odpowiedziałem, chwile później przypomniało mi się co miałem dziś mu wyznać
-Akaashi czekaj- powiedziałem nieśmiale gdy chłopak miał zamiar wyjść z mojego pokoju- bo wiesz...- zająkałem się - c-chciałem ci powiedzieć, że wiesz... - w tym momencie stracilem całą swoją pewność - jesteś moim najlepszym przyjacielem! - czemu? czemu to powiedziałem?! czemu jak zwykle muszę wszystko zjebać?!
-ty moim też Bokuto-san- odpowiedział, a ja poczułem jak łzy napływają mi do oczu- ale wiesz naprawdę muszę już iść, pa bokuto-san
Drzwi mojego pokoju się zamknęły. Położyłem się na łóżko i poczułem łzy spływające po moich policzkach. Już nawet nie próbowałem ich zatrzymać. Czemu? Czemu nie umiem wyznać nawet jebanych uczuć?! Czemu muszę być tak kurwa słaby?!
Moje myśli ogarnął okropny chaos. Chaos, z którym nie potrafie sobie poradzić. Cóż to kolejny dowód na to, że jestem słaby. Nie zasługuje na to żeby tutaj być. Nie zasługuje na życie. A co najważniejsze nie zasługuje na Akaashiego.
Wyciągnąłem żyletkę z szafki. Znów to zrobiłem. Znów się tnę. Ale to jest jedyna rzecz która odciąga mnie od bólu psychicznego który jest dużo gorszy od fizycznego. To pomagało mi sie uspokoić. Poczułem krew spływająca z moich nadgarstków, przyjemne uczucie, pomyślałem. Jestem naprawdę żałosny.
CZYTASZ
Mr. Loverman || BokuAka
أدب الهواةTW: SAMOOKALECZANIE, DEPRESJA Wszystko dzieje się z perspektywy Bokuto, który ma myśli samobójcze i się samookalecza