Kiedy wszedłem do domu od razu poszłem do pokoju. Nawet nie pamiętam kiedy zasnąłem.
Obudziłem się dość rano jak na sobotę. Pierwsze co zrobiłem to wziąłem telefon do ręki. Zauważyłem 5 nieodebranych połączeń od Akaashiego. Co dziwne dzwonił o 1, a chodzi wcześnie spać więc to musiało być coś ważnego. Jak zwykle miałem wyciszony telefon, dlatego nie słyszałem gdy dzwonił. Postanowiłem jak najszybciej do niego zadzwonić.
Kurwa. Nie odbiera. Co jeśli coś mu się stało? Dzwonił do mnie, a ja nie odebrałem. Jeśli coś mu się stało nie wybaczę tego sobie. To przeze mnie. To wszystko przez to, że nie odebrałem tego telefonu.
Gdy chciałem zadzwonić drugi raz, zobaczyłem przychodzące połączenie od chlopaka. Odebrałem najszybciej jak mogłem.
- Halo Akaashi! Coś się stało?! Czemu dzwoniłeś tak późno? Wszystko okej?! - Wykrzyknąłem do telefonu
- Spokojnie. Już wszystko w porządku. Mogę do ciebie przyjść?
- Jasne, ale masz mi powiedzieć co się stało!
- Dobrze, dobrze nie martw się. Będę za jakieś pół godziny.
- Okej! Paa!
Rozłączył się. Mimo tego, że mówił że wszystko w porządku wiem, że coś się stało. Jego głos jakby drżał.
Chłopak miał „małe" problemy rodzinne. Jego ojciec jest alkoholikiem. Rzadko przychodzi do domu, a kiedy już w nim jest Akaashi przychodził do mnie. Nigdy nie chciał mi mówić szczegółów na temat jego ojca. Boję się, że to przez niego Akaashi mógł do mnie dzwonić.
Minęło 30 minut, a jego dalej nie ma. Boje się, że coś się stało. Normalnie zadzwoniłby do mnie, że się spóźni. Zadzwoniłem, bo co innego mógłbym zrobić. Akaashi znów nie odebrał. Miałem już wyjść żeby do niego pójść, ale usłyszałem dzwonek do drzwi. W drzwiach stał Akaashi. Szybkim cześć, przywitał się i zdjął buty. W drodze do mojego pokoju zadawałem mu pytania typu czy coś się stało, lub czy wszystko w porządku. Nie odpowiedział mi na żadne.
W pokoju była dość spięta atmosfera. Nie wiedziałem co powiedzieć, żeby nie zranić i nie przestraszyć chłopaka, bo mimo tego, że wygląda na spokojnego bardzo szybko się denerwuje i stresuje. Postanowiłem zadać kolejny raz to same pytanie.
— Hej wszystko okej? Coś się stało? — Nie odpowiadał. To wyglądało jakby zastanawiał się nad odpowiedzią. Jakby zastanawiał się czy powiedzieć prawdę, czy skłamać. W końcu postanowił się odezwać.
— Tak jest w porządku, to tylko... mój ojciec przyjechał. — Tak myślałem, że to o niego chodzi. Zawsze gdy przyjeżdżał Akaashi zachowywał się inaczej.
— Ale nic ci nie zrobił? Napewno wszystko okej?
— Tak, nie musisz się o mnie martwić — Odpowiedział mi, tym razem usłyszałem spokój w jego głosie. Chyba naprawdę nic się nie stało. Przynajmniej mam taką nadzieję.
Chwilę później atmosfera rozluźniła się. Wszystko było jak zawsze. Graliśmy w gry, jak gdyby nigdy nic. Chciałbym tak zostać na zawsze.
Kiedy skończyliśmy grać i odkładaliśmy kontrolery dla czarnowłosego podwinął się rękaw od bluzy. Na jego rękach dostrzegłem siniaki. Strasznie się przeraziłem i nie wiedziałem co robić. Podeszłem do niego i złapałem go za rękę. Akaashi drgnął ale po chwili zorientował się o co chodzi i szybko zakrył siniaka. Siedziałem chwilę trzymając jego rękę w przerażeniu. Jego ojciec mu to zrobił? Czemu mi o tym nie powiedział? Nie ufa mi na tyle? Do głowy przychodziło mi tyle pytań, na które nie dostałem odpowiedzi. Sam nie do końca kontrolując co robię, podwinąłem rękaw bluzy chłopaka. Siniaków było więcej. Akaashi siedział nic nie mówiąc, a ja widziałem jak stara sie powstrzymać łzy. Ani mu, ani mi się nie udało. Oboje się rozpłakaliśmy, a ja po chwili przytuliłem chłopaka. Ku mojemu zdziwieniu, chłopak odwzajemnił uścisk. Siedzieliśmy wtuleni w siebie. Niby idealny scenariusz, siedzimy przytulając się, ale jednak nie tym razem, nie w takiej sytuacji...
Hej wszystkim, jeszcze żyje :))
![](https://img.wattpad.com/cover/253878668-288-k841705.jpg)
CZYTASZ
Mr. Loverman || BokuAka
FanficTW: SAMOOKALECZANIE, DEPRESJA Wszystko dzieje się z perspektywy Bokuto, który ma myśli samobójcze i się samookalecza