Opowieści się rozpoczęły

61 9 4
                                    

Szybko dostrzegł przedłużającą się nieobecność Kato. Zresztą, nie on jedyny rzucał spojrzenia na jego stanowisko. Starszy detektyw wprost słynął z tego, że w pracy zjawiał się jako pierwszy, po czym witał uśmiechem wszystkich współpracowników. Bez jego obecności w biurze atmosfera zdawała się jakaś przygaszona. Owszem Haru nie zawsze zachowywał się racjonalnie, czasami był dziecinnie uparty, wybuchowy i dosyć szybko można go wyprowadzić z równowagi. Mimo to zdążył się już do tego przyzwyczaić. W końcu byli partnerami od jakiegoś czasu, a między nimi zrodziła się  nić sympatii.

Jego rozmyślania przerwało pojawienie się pliku dokumentów, które zostawił mu na biurku Shinnosuke. Mając na uwadze, że wczorajsze spóźnienie Kato może się powtórzyć, zajął się w końcu swoimi sprawami.

Jednak kilkuminutowe spóźnienie zaczęło przeradzać się w dłuższą nieobecność. Kiedy minęły już ponad trzy godziny dziwne uczucie zaczęło gnieździć się w jego piersi. Z tego co zauważył nie tylko on czuł się nieswojo. Widział jak Saeki rzuca Shinnosuke spojrzenie, na co ten jedynie wzruszył ramionami.

Po upływie kolejnych kilkudziesięciu minut mocno zaniepokojona Mahoro wstała.

- Czy wiadomo co z Kato, szefie? - zapytała.

- Wziął tydzień urlopu, jego matka miała wypadek, ale nie wdawał się szczegóły - odpowiedział Kiyomizu segregując papiery na biurku.

- Biedactwo! Mam nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży - powiedziała z przejęciem.

- Z tego co mówił to nic poważnego.

Po biurze rozniosły się pomruki i szepty pełne współczucia. W końcu Haru cieszył się powszechną sympatią w biurze.

Odchylił się na krześle i w myślach przywołał obraz kobiety, którą widział na zdjęciach w domu starszego detektywa. Kiedy przeglądał jego rodzinny album od razu dostrzegł podobieństwa. Ten sam uśmiech, kolor włosów i błysk w oku.

Złapał się na tym, że nieświadomie zakładał, że w przeciwieństwie do niego, Kato musi mieć dobre stosunki z rodzicami. Lub z rodzicem. Bo przecież nie wiedział, czy jego ojciec żyje. Tak naprawdę nie wiele wiedział o swoim partnerze, jedynie skrawki informacji, które czasem zaoferował mu w trakcie rozmowy. Większość rzeczy na temat Kato stwierdził na podstawie obserwacji lub przy pomocy HEUSC'a. Choć starszy inspektor był towarzyski i otwarty, niechętnie dzielił się informacjami na swój temat. Daisuke wprawdzie, doskonale zdawał sobie sprawę, że bez trudu mógłby znaleźć interesujące go aspekty z życia jego kolegi. Jednak wolał uniknąć nieprzyjemności i kłótni, które mogłyby wyniknąć z takiej sytuacji.

Przez chwilę zastanawiał się czy powinien w jakiś sposób zareagować. Wysłać kwiaty bądź upewnić, czy ze stanem zdrowia matki Kato wszystko w porządku. Chociaż po dłuższym namyśle, doszedł do wniosku, że skoro to nic poważnego, nie ma sensu reagować. Miał nadzieję, że jeśli jednak nie wszystko będzie w porządku jego starszy kolega da mu w jakiś sposób znać. Po chwili się zreflektował. Miał przecież na myśli najbardziej upartego detektywa w całym budynku. Postanowił, że pojutrze wyśle kontrolną wiadomość. Tak na wszelki wypadek.

***

Wybudził go odgłos klaksonu. Przestraszony i zamroczony aż podskoczył. I dopiero wtedy do jego zaspanego umysłu zaczęły przebijać się informacje. Po pierwsze, był w samochodzie. W końcu usłyszał głośnie trąbienie, a on sam siedział na tylnej kanapie. Po drugie nie był sam. Z przodu siedział mężczyzna, którego nie rozpoznawał oraz Lord Jim, natomiast na tylnej kanapie po obu jego stronach stłoczona była dwójka drabów.

- Oo! Śpiąca Królewna raczyła się obudzić! - zarechotał jeden z nich widocznie zadowolony ze swojego żartu.

- Nieźle kopie. Co, laleczko? - zapytał blondwłosy nawet nie odwracając się w jego stronę.

Szczerze mówiąc nie wiedział co konkretnie i w jaki sposób miało go kopnąć, bo szybko urwał mu się film. Nie miał pojęcia co się z nim działo przez cały ten czas. Czy był nieprzytomny? Czy może bredził bez sensu podczas halucynacji? Wiedział natomiast, że czuje się paskudnie. Głowa pulsowała mu tępym bólem w rytm bicia jego serca. Paskudne zmęczenie odczuwał nawet w kończynach, które zdawały się być zrobione z ołowiu. A do tego był piekielnie spragniony. Nie zamierzał jednak dawać im satysfakcji, dlatego zbył pytanie milczeniem.

- Dajcie chłopakowi pić! Chyba w ustach mu zaschło - zaśmiał się Lord Jim.

Już po chwili do jego ust została przyłożona butelka z chłodną wodą. Pilnował się by nie pić zbyt łapczywie. Jednak woda była taka ożywcza, a jego gardło takie wyschnięte.

- No i jak? Lepiej laleczko? - ponownie odezwał lider gangu.

- Dokąd jedziemy? - zapytał Kato, ignorując jego pytanie.

Grube palce mocno zacisnęły się na jego brodzie.

- Odpowiadaj, kiedy cię pytają - warknął drugi z drabów.

- Dajcie mu spokój chłopcy - rzucił pojednawczo Lord Jim odwracając się w ich stronę. - Nasz nowy nabytek jest po prostu piekielnie ciekawski.

Po tych słowach oprych niechętnie rozluźnił ucisk.

- A odpowiadając na twoje pytanie, właśnie jedziemy w miejsce, w którym będziesz miał śmiertelny wypadek samochodowy.

- Jasne! - prychnął inspektor. - Wsadzicie mnie do auta, przywiążecie do fotela i dociśniecie gaz cegłą?

- Ależ laleczko! Zapominasz o jednej, ważnej rzeczy i to naprawdę mnie martwi - wtrącił Lord Jim obracając się w jego stronę. - Na razie zostawimy Cię przy życiu. A przynajmniej dopóki się nam nie znudzisz.

Haru nie mógł powstrzymać zdradzieckiego dreszczu, który przebiegł mu po plecach.
Nie wiedział, dlaczego nadal pozwalali mu żyć. Równie dobrze mogliby pozbyć się go już dawno temu, a jego ciało porzucić w jakimś miejscu, gdzie nikt by go już nie znalazł. Czyżby Lord Jim bał się, że cała policja zacznie szukać potencjalnego mordercy mało znaczącego detektywa z  oddziału walki z przestępczością? Szczerze wątpił w tę możliwość. I chociaż nie śpieszyło mu się aż tak bardzo na tamten świat, nie był w stanie zrozumieć postępowania narkotykowego barona. Podejrzewał, że mniejszych od niego blondyn posyłał do piachu.

- Pewnie zastanawiasz się jakim cudem sfingujemy twoją śmierć - ponownie odezwał się siedzący z przodu mężczyzna. - Normalnie, pewnie musiałbym się nieźle przy tym nagimnastykować, ale tak się składa, że wiem kto będzie prowadził tę sprawę. Być może znam również jednego czy dwóch patalogów, może jakiegoś technika.

Detektyw nie wątpił w jego słowa. Pewnie znał wielu pośród pracujących w policji. Kilku pewnie wisiało mu przysługę, a niektórych przecież zawsze da się przekupić. Stróże sprawiedliwości! Psiakrew!

- Ale, wiesz. To nie tak, że możemy odwalić sobie kompletną fuszerkę. W końcu muszą tam być jakieś twoje ślady. Odciski palców, skrawek ubrania, jakiś włos, kawałek naskórka i pożegnalny list napisany twoją ręką - ciągnął blondyn. - Co prawda większość samochodu włącznie z ciałem spłonie. Ale pozory trzeba zachować.

Miał wrażenie, że przyśpieszone bicie jego serca słychać w całym samochodzie. Wpadł w niezłe bagno i prawdopodobnie już z niego wylezie.

Pochowają go za życia.

***
A więc jest kolejny rozdział! Bo jednak zdecydowałam się skończyć tę historię. Szkoda, że zdecydowałam się akurat teraz, kiedy muszę wrócić do nauki. No ale raz się żyje!

A teraz powiedźcie mi:
1. Czy Wam się podoba?
2. Czy idzie to zrozumieć?
3. Czy znaleźliście jakieś błędy?

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Sep 16, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Narkotyczny sen | Fugou Keiji Balance UnlimitedWhere stories live. Discover now