ʀᴏᴢᴅᴢɪᴀᴌ ᴛʀᴢᴇᴄɪ: ᴋᴏʟᴇᴊɴʏ ʀᴏᴢᴅᴢɪᴀᴌ ᴡ ᴢ̇ʏᴄɪᴜ

327 22 18
                                    

Panno Evans nic nie pozostaje takie samo jak zawsze... Nawet najbliżsi nam się zmieniają jednak czego ty nie przeszłaś? Dasz radę!

[akcja tej książki dzieje się poza fabułą więc wybierzcie sobie piosenkę, którą lubicie w to miejsce]

Julia

- Mamo! - krzyknęłam przebierając kolejne ubrania irytując się coraz bardziej - Nie mogę znaleźć mojego krawata.

- Na kaloryferze w łazience jest kochanie.

- Dzięki - odkrzyknęłam i od razu pobiegłam do łazienki po moją zgubę.

- Mamo - Mark zawołał z drugiego końca domu - Nie ma nigdzie mojej białej koszuli.

- Właśnie ją prasuje - Mama westchnęła w momencie kiedy poprawiałam już zawiązany krawat na mojej szyi.

- Oj bliźniaki bliźniaki co ja z wami mam? - spytała bardziej do siebie niż do nas, ale i tak postanowiłam odpowiedzieć:

- Jedno wielkie wariatkowo! - odkrzyknęłam identyczne słowa co mój bliźniak idealnie w tej samej chwili.

Nasza synchronizacja była tak piękna, że po chwili każdy ze zgromadzonych w salonie siedział i zwijał się ze śmiechu. Uwielbiałam takie poranki w naszym domu. Miały w sobie coś magicznego.

Dzień dzisiejszy był bardzo wyczekiwany zarówno przeze mnie, jak i Marka. Był też jednym z najistotniejszych w naszych życiach, a było to mianowicie rozpoczęcie nauki w szkole średniej!

Czasy gimnazjum odeszły bezpowrotnie... Jednak to nie jest koniec, tylko nowy początek w naszej drodze. Nowi znajomi, nowi nauczyciele, nowe zwyczaje, tradycje, nowa drużyna? Nad ostatnim punktem zaczęłam się zastanawiać głębiej. W teorii w mojej drużynie hokejowej najprawdopodobniej nic się nie zmieni, chyba że dołączy do nas jakiś nowy członek zespołu. A drużyna piłki nożnej? Na chwilę obecną nie wiedziałam, czy chciałabym w ogóle tam się znaleźć. Nie chciałam rywalizować z kolegami, z którymi razem byłam w drużynie za czasów gimnazjum. Plus i tak nie wiadomo czemu mieli mnie za zdrajczynię więc jaki był sens? Jeszcze ten wrogo nastawiony do mnie Steve... Nie chciałabym mieć wrogów we własnej drużynie dlatego kontynuacja kariery piłkarskiej stała pod wielkim znakiem zapytania.. Miałam jeszcze czas prawda? Teraz tylko miałam następujące cele:

Przeżyć rozpoczęcie roku i w sumie tyle. O znajomości w nowej klasie się nie przejmowałam, gdyż nawet jak nikogo nie znajdę to przecież wszyscy moi hokeiści są tutaj w szkole więc nie muszę się przejmować.

- Gotowe moje dzieciaki? - spytała mama czule poprawiając mój krawat mimo, że był idealnie zawiązany.

- Oczywiście - odparłam pewnie, rozglądając się po pomieszczeniu z zastanowieniem czy mam wszystko, co potrzebuję.

- Chciałabym być z wami w tak ważnym momencie..

- Mamo daj spokój jesteśmy już duże dzieci i nie musimy chodzić z rodzicami na rozpoczęcie roku szkolnego - stwierdził Mark, a ja szturchnęłam go z łokcia by przestał mówić - Ała, za co to?

- Profilaktycznie - mruknęłam i podeszłam przytulić mamę. Domyślałam się czemu by chciała być tak blisko z nami w tej chwili.

- A co ty mamo na to, by zrobić pamiątkowe zdjęcie? - podsunęłam nagle, patrząc na moją rodzicielkę - Oprawisz sobie w ramkę i będzie na szafce.

- Doskonały pomysł kochanie - zobaczyłam w tym momencie jak moja mama lekko się rozpromienia i pędzi po aparat fotograficzny.

- Dalej nie wiem, za co to - Mark rozmasowywał dalej ramię, w które oberwał - Coś powiedziałem nie tak?

- Wytłumaczę ci jak będziemy szli do szkoły - odpowiedziałam szeptem - Szykuj lepiej zęby do szerokiego uśmiechu.

W tym momencie mama wróciła z aparatem prosząc byśmy się uśmiechnęli do zdjęcia, co automatycznie wykonaliśmy. Po chwili każde z nas stało w dziwnej pozycji z głupią miną. Po zrobieniu kilku zdjęć zorientowaliśmy się, że nie mamy już tak naprawdę wcale czasu, więc szybko pospieszyliśmy do wyjścia machając Mamie na pożegnanie.

Tym razem Mark nie dyskutował i zgodził się podjechać autobusem. Zdziwiło mnie to trochę, ale z drugiej strony miło, że nie chciał się spóźnić, chociaż na rozpoczęcie roku szkolnego.

- Chodzi o to z mamą - zaczęłam w pewnym momencie - Że tak naprawdę nigdy nie była na żadnym rozpoczęciu roku naszej dwójki jednocześnie. Tylko na twoich.

- A rozpoczęcie trzeciej klasy?

- Rozchorowała się przecież - westchnęłam - Pamiętaj, że ona do tamtego dnia była pewna, że ja nie żyję...

- No masz rację - Mark spojrzał w szybę i obserwował widoki miejskie zza niej. - Nie pamiętam szczerze jak to było przed naszymi piętnastymi urodzinami, jak nie było cię w pokoju obok.

- Dziwnie z myślą, że było kiedyś inaczej prawda? - uśmiechnęłam się sztucznie licząc, że się nie zorientuje.

Mimo wszystko ja pamiętałam, moje wcześniejsze, życie tak jakby było wczoraj. Nie chciałam pamiętać, bo nawiedzały mnie te wszystkie przykrości i momenty kiedy nie było kolorowo. Po chwili temat się zmienił i dyskutowaliśmy, o jakiego tym koloru będzie jego strój bramkarski i jaka będzie jego drużyna. Kiedy zszedł temat na moją piłkę zawahałam się. Nie powiedziałam do tej pory bratu, że nie wiem, czy chce być dalej piłkarką. Nie powiedziałam tego tak naprawdę nikomu. Wszyscy pamiętali jak robiłam wszystko byleby nią zostać. Kiedy to było moim największym marzeniem.. A teraz? Nie wiedziałam już tego, czego byłam pewna te dwa lata temu. Obiecałam sobie w myślach, że porozmawiam z Axelem albo Jude'm o tym wszystkim. Oni na pewno zrozumieją to wszystko prawda?

- Dobra Jules - Mark podniósł się z sąsiadującego mi siedzenia - Muszę tu wysiąść.

- Powodzenia - wydusiłam z siebie i patrzałam tylko jak zostaje sama z moim nowym doświadczeniem.

~*~

- W tym roku do naszej szkoły dostali się sami zdolni uczniowie - mówił z dumą dyrektor do kilku tysięcy oczu patrzących się wprost na niego - kluby są wręcz już przepełniony nowymi chętnymi, jednak w naszej szkole oficjalnie powstaje kolejny, który mam nadzieję przyniesie nam wiele sukcesów tak jak i przynosił poprzedniej szkole, do której przynależał. Zapraszam nowo powstały klub Hokeja na lodzie na podium po oficjalny odbiór drużynowych strojów.

Automatycznie podniosłam się z krzesła na ten komunikat i ruszyłam w kierunku sceny wcale się nie spiesząc. Czułam na swoich plecach wiele spojrzeń, a nieliczni szeptali między sobą pokazując na mnie palcem. Nie czułam się jednak najgorzej, gdyż chłopaków też tak pokazywali palcami i szeptali. No cóż, poradzę, że większość sportowców to po prostu przystojniacy? Ustawiliśmy się w równym szeregu obserwując, uczniów, z którymi dane nam będzie spędzić najbliższe lata w jednym budynku...

Co nas czeka dalej? Nie mogłam się doczekać, by się przekonać i zasmakować już tej najbliższej przyszłości, która była już jak ja wyciągnięcie ręki.

__________________________________





Młoda Gwiazda | Inazuma Eleven Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz