Panno Evans, pora na wielkie spotkanie drużyny Raimon nie sądzisz?
[Nasz słynny opening, jednak akcja tej książki dzieje się poza fabułą więc wybierzcie sobie piosenkę, którą lubicie w to miejsce]
Julia
- Pośpiesz się Axel - krzyknęłam wraz z Markiem śmiejąc.
- Słynne rodzeństwo Evans, które zawsze się spóźnia próbuje być na czas?
- A żebyś wiedział - odparłam przytulając do piersi ubrania, które były niczym innym niż strojem piłkarskim drużyny Ramion.
Zmierzaliśmy pospiesznym krokiem do domu Axela. Lokum moje i Marka było dużo bliżej od tamtego parku więc przebrany już w swój strój bramkarski, dostarczył mi mój strój i wspólnie kierowaliśmy się do naszego towarzysza bym ja mogła się przebrać a on włożyć na siebie swój drużynowy strój.
Przebrani i weseli pozwoliliśmy jeszcze wziąć sobie po ciepłej maślanej bułeczce, które młodsza siostrzyczka Axela nam wciskała wręcz na siłę.
Odmawialiśmy, bo byliśmy po obiedzie, nawet i deserze, ale młoda Blaze była nie ugięta, dlatego wychodząc z mieszkania każde z nas zajadało się ciepłą bułeczką. Z automatu ruszyłam na autobus, by podjechać sobie do naszego celu lecz zostałam w tym momencie wstrzymana przez mojego brata, który na mnie patrzył w tym momencie rozczarowany
- A co ty robisz? - spytał z pełnymi ustami, wyglądał tak dosłownie, jak chomiczek, przez co uśmiechnęłam się głupawo
- No podjedziemy sobie autobusem by było szybciej - podsunęłam mu, chwytając za rękę Axela jako znak, że on stoi w tej kwestii po mojej stronie.
- Nie ma mowy ty leniu! - przełknął bułkę wskazując na mnie oskarżycielko palcem - na treningi zawsze szliśmy z buta
- Ale wtedy możemy nie zdążyć na czas - zetknęłam na zegarek w telefonie stwierdzając, że nawet jakbyśmy pobiegli to byśmy byli na styk, jednak nie przyznałam się do tego głośno
- Przynosisz wstyd Jules - zmrużył oczy wiedząc, że w tym momencie wygrał tę mini sprzeczkę i będziemy rezygnować z wygody autobusu...
- Axeeel - jęknęłam i zamiast trzymać jego dłoń teraz przytulałam się do jego całej ręki mając nadzieję, że mnie w końcu poprze - zrób no coś z nim - wymarudziłam
- Myślę, że spacer dobrze nam zrobi - mój chłopak wzruszył ramionami - spalimy chociaż te kalorie, które są od tej gorącej czekolady
- I ty Brutusie przeciwko mnie? - westchnęłam zrezygnowana patrząc jak Axel wysuwa swoją dłoń z mojego uścisku i staje po stronie Marka. - Taki z ciebie chłopak...
- Ale za to najlepszy przyjaciel - Mark zaśmiał się zbijając z blond włosym piątkę.
Mark się śmiał, a Axel uśmiechał. Nie umiałam się nigdy na nich gniewać, więc z każdą chwilą moje obrażone spojrzenie łagodniało przez co chłopcy zaczęli się śmiać. Nie potrzebowali chwili i także ja wybuchłam śmiechem. Tak właśnie było między nami, od kiedy tylko się znamy, co nie było niestety od zawsze. W tym momencie na dosłownie sekundę wróciłam myślami do Darka i tym wszystkim, co było i się stało... Nie chciałam jednak martwić najbliższych uśmiechając się najszerzej jak tylko się da
- Chodźmy panowie - powiedziałam naprawdę wesoło, mimo że wewnątrz siebie właśnie zaczęłam płakać - czeka nas mały mecz
- Wiadomka - Mark podbiegł do mnie i wzięliśmy się pod ręce zostawiając Axela w tyle
- Choć płomyczku - zawołaliśmy jednocześnie zanosząc się śmiechem. Jednak ja wiedziałam, że on się zorientował, że coś jest ze mną nie tak jednak przemilczy to do momentu kiedy zostanę z nim sam na sam.
~*~
Gdy tylko dotarliśmy okazało się, że wszyscy na nas czekali. Widać też było, że wcale nie byli zdziwieni, że stało się tak, a nie inaczej
- Kto by się spodziewał - powiedział ze śmiechem Nathan
- Nie moglibyście choć raz być na czas? - wymarudził Kevin
- Zdecydowanie nie - wykrzyknęliśmy zgodnie z Markiem, a ja mu podałam piłkę w dłonie.
- Wygodniej by wam było podjechać autobusem - zauważył nagle Jude, który wyszedł przed chłopaków, by się z nami przywitać.
- Widzicie?! - wykrzyknęłam odrazu idąc przytulić mojego przyjaciela. - Mówiłam im to a te małpy nie chciały nawet mnie posłuchać - zaczęłam mu marudzić w ramię
Wiedziałam w tym momencie, że Jude wymienia z moim bratem i chłopakiem spojrzenia i po chwili wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
- A czemu jesteście niepoprzebierani? - zauważyłam nagle, że tak naprawdę poza tylko naszą trójką, Jude siedzi w Raimomowym stroju. - Przecież mieliśmy sobie zrobić trening i zabrać w piłkę...
- A jaki to ma sens, skoro już nie przynależymy do jednej drużyny?
- Właśnie teraz jesteśmy przeciwnikami nie możemy razem zagrać!
- Jak mogliście pomyśleć o czymś takim!
Z każdym kolejnym słowem mój dobry humor ulatniał się a w jego miejsce szła ogromna irytacja. Jak oni tak mogą? Zerknęłam na Marka stojącego obok mnie i już wiedziałam, że zaraz wybuchnie. Dokładnie za 3... 2... 1...
- Co jest z wami nie tak co?! - zaczął krzyczeć cały rozzłoszczony - I co z tego, że będziemy w innych drużynach teraz?! Przecież to nie wymazuje tych wszystkich lat, które razem graliśmy w jednej drużynie!
- Znamy doskonale swoje zagrywki czy tego chcecie, czy nie - dodał Jude stając po lewej mojego brata
- Co wam w ogóle do głowy strzeliło? - stanęłam po drugiej stronie patrząc na nich spod byka
- I tak nie będę ryzykować - mruknął Kevin
- Dragonfly ma rację - poparł go Steve - ty to w ogóle nie powinnaś się odzywać w tej kwestii Evans.
- Bo...? - podniosłam brew do góry nie rozumiejąc, o czym on mówi.
- Ty się nawet nie zainteresowałaś drużyną piłkarską w swojej szkole! - wykrzyczał mi prosto w twarz - Nie było twojego nazwiska w liście osób chętnych do drużyny piłkarskiej, do której trzeba było się zapisać!
- Na stówę olała całkowicie piłkę na rzecz Hokeja - stwierdził Willy, poprawiając okulary.
Już miałam odszczeknąć, ale wyprzedził mnie Axel stając tuż obok mnie. Zmierzył wszystkich, którzy w tym momencie posyłali mi krzywe spojrzenia.
- A jakie to ma znaczenie co? Nagle już nie jest jedną z was? Bo nie ma jej na durnej liście?
- Axel nie warto - wymruczałam - I tak będą mieć mnie za zdrajcę, bo zabrakło tej jednej dodatkowej pustej rubryki, by się zapisać.
Znudziło mi się to przedstawienie do takiego stopnia, że spojrzałam ostatni raz po twarzach osób, którzy chyba niedawno byli moimi tak zwanymi przyjaciółmi i odbiegłam od nich, biegnąc jak najdalej stamtąd.
- Julia! - rozległy się za mną krzyki, jednak je totalnie zignorowałam biegnąc dalej w miejsce, do którego jeszcze nie wiedziałam gdzie chce się udać.
Usłyszałam za sobą kroki, byłam pewna, że to albo Mark, albo Jude, albo Axel, albo cała trójka biegną za mną. Jednak nie zwalniałam...
__________________________________
CZYTASZ
Młoda Gwiazda | Inazuma Eleven
FanfictionTrzecia część przygód Panny Evans oraz spółki... Co czeka tym razem młodą piłkarkę oraz hokeistkę w jednym? Jakie przeciwności losu tym razem dostanie pod swoje nogi Julia? Czy to, że właśnie zaczyna naukę w liceum będzie miało wpływ na jej znajomoś...