Panno Evans... Twój świat właśnie runął w drobny mak a serce pękło na milion kawałków? Znam twój ból lepiej niż ktokolwiek na tym świecie, jednak mówisz powstać i iść dalej. W końcu jesteś Julią Evans... Dasz radę wszystkiemu!
[Tu jest wklejony nasz słynny opening ale jako, że akcja tej książki nie dzieje się w fabule anime wstawcie tutaj jakąś swoją ulubioną piosenkę w to miejsce]
Julia
- Jesteś pewna, że nie chcesz bym pojechał z tobą? - Jude spytał mnie patrząc na mnie porozumiewawczo - Wiesz że to nie problem
- I wtedy przegapisz swoją randkę - zmrużyłam oczy kiwając głową na nie - Nawet o tym nie myśl tchórzu!
Uśmiechnęłam się delikatnie mimo, że wewnętrznie nie czułam żadnej emocji... Jude'owi udało się wyznać uczucia Kyouko i czekała ich pierwsza randka...
- Może ty sobie odpuść ten wyjazd... - zaczął delikatnie.
- I mam zawieść dosłownie każdą możliwą osobę? Drużynę? Szkołę? Miasto? Nie ma mowy...
Wiedziałam o co się martwi mój przyjaciel, ale musiałam chociaż udawać, że nic mi nie jest dla dobra wszystkich. Starczyło tylko to, że ostatnie dni nie wychyliłam nosa z domu, odpuściłam ostatnie najważniejsze treningi i kilka sprawdzianów w szkole...
Mogli się tylko domyślać, że pod korektorem, znajdują się nie małe sińce pod oczami z powodu nie spania, że lekko zaczerwienione oczy są od ciągłego płaczu, a nie alergii którą uparcie próbowałam wmówić. To że mówiłam, że wcale mnie nie ruszyło i, że dam radę w Korei i to że tam chce jechać. Miałam ochotę odłożyć ten wyjazd na nigdy...
Utkwiłam wzrok w moim przyjacielu zastanawiając się co mogę mu jeszcze powiedzieć by przekonać i jego oraz i siebie samą, a potem zetknęłam za niego na drzwi, uparcie licząc, że wychyli się z nich moje serce...
- Wiem o czym myślisz Julia... - dredowaty położył obie dłonie na moje ramiona - Ale on nie przyjdzie...
Nie odpowiedziałam mu, tylko spowrotem utkwiłam w nim pełne bólu spojrzenie...
Trwało to dobrą chwilę po czym chwyciłam za walizkę która mi towarzyszyła podczas spotkania z moim przyjacielem.
- Muszę iść bo inaczej nie zdążę na samolot...
- Pamiętaj że zawsze będę blisko ciebie o tu - wskazał palcem w miejsce gdzie biło moje serce - nie ważne jak daleko wyjedziesz
~*~
- Weź ją ze sobą
- Ale Mark to jest twoja ulubiona i szczęśliwa piłka, ja nie mogę...
- Chce by chodź część domu była z tobą siostrzyczko.
Niepewnie chwyciłam footballowkę, którą podał mi mój brat. Wiedziałam doskonale ile ta piłka doświadczyła i ilu rzeczy świadkiem byłam ja sama... Obróciłam ją lekko i dostrzegłam że mój brat przykleił do fotografię... Przyjrzałam się i momentalnie rozpoznałam to zdjęcie. Byłam tam ja, Mark, Jude oraz Axel... Uśmiechaliśmy się obejmując się wzajemnie. W moich oczach zabłysły łzy. Mark doskonale wiedział, że to jest jedno z moich ulubionych zdjęć. Z głośników rozległ się komunikat, że pasażerowie samolotu do Korei mają już się udawać na pokład a ja zamiast tego wpadłam w bratu w ramiona wybuchając cichym płaczem. Pierwszy raz od tych kilku dni pokazałam światu zapłakaną twarz, że jednak wcale nie jest w porządku...
- Ja sobie nie poradzę - wyszlochałam w ramię mojego bliźniaka, a ten zaczął głaskać mnie po plecach by mnie uspokoić - Nie dam rady bez Axela...
- On wróci Jules - powiedział spokojnie - Tylko potrzebuje czasu...
- Nie wróci - zaprzeczyłam - Za bardzo go skrzywdziłam... Jestem potworem
Mark chwycił nie za oba ramiona odsuwając się lekko by spojrzeć na mnie ze złością.
- Julio Evans - zaczął groźnie - zakazuje ci mówienia takich głupot. To nie była twoja wina
- Ale...
- Nie ma żadnego ale! Albo zaraz wytrzesz mokre oczy i powiesz ze szczerym uśmiechem, że wszystko będzie dobrze albo wracamy do domu i nigdzie nie lecisz
- A co jeśli nie będzie dobrze...? - wyszeptałam niepewnie
- To dopiero wtedy się będziemy martwić - przytulił mnie jeszcze raz - Ale teraz musimy myśleć pozytywnie pamiętasz? Zawsze wszystko się kończy dobrze jeśli wystarczająco w to wierzymy
- Zagramy w piłkę? - nie wiedząc czemu nagle miałam potrzebę zadania tego pytania mimo, że było totalnie wyjęte spod czapy.
- Jak tylko wrócisz z wyjazdu to będzie pierwsza rzecz jaką zrobimy
- Obiecujesz?
- Oczywiście, że obiecuje!
- Cieszę się że mam tak cudownego brata - uśmiechnęłam się przez łzy.
Chciałam powiedzieć coś więcej, jednak przerwało mnie nawoływanie mojej drużyny i komunikat, że jeśli zaraz nie ruszymy to odlecą bez naszej drużyny. Szybko przytuliłam brata poraz ostatni i mówiąc krótkie do zobaczenia po czym szybko pobiegłam do drużyny by razem wsiąść do samolotu i polecieć daleko od domu. Czułam podekscytowanie nowymi miejscami a jednocześnie się bałam i czułam pustkę w sercu, że miejsce które miało być koło mnie pozostało puste
CZYTASZ
Młoda Gwiazda | Inazuma Eleven
FanfictionTrzecia część przygód Panny Evans oraz spółki... Co czeka tym razem młodą piłkarkę oraz hokeistkę w jednym? Jakie przeciwności losu tym razem dostanie pod swoje nogi Julia? Czy to, że właśnie zaczyna naukę w liceum będzie miało wpływ na jej znajomoś...