- Julia Evans - mężczyzna w podeszłym wieku stał w małym uroczym salonie zamieszkanym przez rodzinę nastolatki której imię i nazwisko przeczytał na liście którą dzierżył w swojej dłoni. - Przepisuję na nią cały mój dotychczasowy dobytek oraz budynek zwany Akademią Królewską, w nadzieji, że zagospodaruje to lepiej niż ja w trakcie swojego życia.
Młoda brunetka o delikatnych rysach twarzy patrzyła na mężczyznę który właśnie przeczytał testament człowieka, który mimo złych czynów wiele znaczył w jej młodym siedemnastoletnim życiu. To właśnie on uczył jej pierwszych słów, on pomagał stawiać pierwsze kroki to właśnie ten człowiek wychował ją tak, że jest taką a nie inną osobą.
Po młodej Julii Evans nie było wiele widać jednak wewnątrz niej bardzo głęboko jej dusza cierpiała. Żałowała, że człowiek przez którego przez czternaście lat swojego życia była oddzielona od własnej rodziny, że poprostu nie ma go wśród ludzi żywych, ponieważ pół roku wcześniej zginął na miejscu przez wypadek z udziałem ciężarówki.- Rozumiem - tylko tyle udało się wydusić nastolatce. Julia totalnie nie wiedziała jak ma się zachować na spadek ani sam fakt że Ray Dark poprostu nie żyje...
- No cóż Panno Evans - mężczyzna pozostawił kartkę na stole po czym wyciągnął dłoń, którą brązowooka ścisnęła bez chwili wachania - Jedyne co mogę złożyć to szczere wyrazy współczucia co do straty przyszywanego ojca.
Jedyne z czym mu dane było się spotkać po wypowiedzeniu takich słów to pełnym bólu spojrzeniem. Nie wytrzymała na słowa ,,przyszywany ojciec" czy tak powinna nazywać zmarłego? Ojcem? Po tym wszystkim?
Spojrzenie było tak przeszywające, że człowiek przybywający w domu rodziny Evans tylko puścił dłoń młodej dziewczyny, kiwnął głową na znak pożegnania i opuścił budynek, będąc cały czas odprowadzany bystrą parą brązowych tęczówek.- Julia!!! - gdy tylko drzwi się zamknęły za panem, po schodach zbiegł energicznie Mark Evans będący bratem bliźniakiem Julii. Oczy jego były identyczne jak dziewczyny jednak na chwilę obecną tryskały one szczęściem i pozytywnością w porównaniu do przybitego spojrzenia siostry - Zagrajmy w piłkę!
Oboje kochali grać w piłkę nożną, tak jak ich dziadek. W czasach gimnazjum razem grali w jednej drużynie piłkarskiej oraz mierzyli się wspólnie z różnymi rozmaitymi drużynami w celu wygrywania kolejnych meczy, jednak ta przygoda dobiegła końca kiedy tylko rodzeństwo musiało wejść wejść w kolejny poziom edukacji a mianowicie liceum. Drogi każdego piłkarza rozdzielone zostały przez to, że każde z nich podostawało się do innych szkół.
- Mark - dziewczyna spojrzała na swojego brata czule - Wiesz że zaraz idę na badania lekarskie bo są potrzebne bym mogła zagrać kolejnym meczu hokeja.
- Ale zagramy jak wrócisz tak?!
Julia nie mogła odmówić bratu więc uśmiechnęła się promiennie kiwajac tylko głową.- Obiecuję, że zagramy, a teraz serio muszę iść, do zobaczenia później Mark!
- Pa Jules - odpowiedział robiąc głupią minę bo wiedział, że nie lubiła jak tak do niej mówił. Jednak rodzeństwo Evans nie wiedziało, że już za niedługo poraz kolejny spotka ich rozłąka...
_____________
Hej hej hej
Witam was w kolejnym już prologu, tęskniliście? A może wręcz przeciwnie? Wyczekiwaliście tego prologu? Zaskoczyłam was? Umiliłam choć trochę końcówkę tego beznadziejnego roku?
Mam taką nadzieję...
Wyczekujcie kolejnego rozdziału ;*
Buziaczki
Panna Evans
CZYTASZ
Młoda Gwiazda | Inazuma Eleven
FanfictionTrzecia część przygód Panny Evans oraz spółki... Co czeka tym razem młodą piłkarkę oraz hokeistkę w jednym? Jakie przeciwności losu tym razem dostanie pod swoje nogi Julia? Czy to, że właśnie zaczyna naukę w liceum będzie miało wpływ na jej znajomoś...