Mężczyzna wszedł do swojej kajuty, czując jak wcześniej odczuwalny ziąb ulatnia się na rzecz ciepła panującego wewnątrz statku. Prawdopodobnie powinien się postarać o cieplejszą koszulę, czuł że obecna z dnia na dzień przestaje wystarczać o coraz wcześniejszej porze. Możliwe że miało to też związek ze zmianą pór roku na tej planecie, jednak nie był tego pewnym, podobnie jak wielu rzeczy. Mimo tego nie chciał zadręczać swoją osobą reszty załogi. Każde z nich miało własne problemy i obowiązki, a ostatnie wydarzenia wcale w tym nie pomogły. Nadal nie mógł się pogodzić z myślą, że już nigdy nie usłyszy śmiechu swojego krnąbrnego padawana, czy nawet tych wcześniej irytujących przekomarzanek z Zebem i Chopperem.
Próbując dojść do swojej koi wpadł na szafkę. Nie miał pojęcia skąd ta wzięła się na jego drodze, nie pamiętaj żeby była tam gdy rano wychodził. Zbadał dłońmi jej krawędzie chcąc ominąć ją bez dalszych komplikacji, prawdopodobnie przy tym dotykając także kilku rzeczy na niej umieszczonych. Po wymięciu przeszkody chciał się położyć na swoim posłaniu, jednak wtedy usłyszał odgłos uruchamianego odtwarzacza. Zirytowany swoją niedołężnością doszedł do wniosku, że musiał go niechcący uruchomić podczas badania krawędzi przeszkody. Odwrócił się na pięcie i ruszył przed siebie aby go wyłączyć, ostatnim czego teraz potrzebował było obudzenie reszty załogi. I tak był już wystarczającym ciężarem. Jednak wędrówkę przerwał mu znajomy głos. Głos który po chwili sam utwierdził go w przekonaniu odnośnie tego, do kogo należy.
-Hej tu Ezra, Ezra Bridger. Zgadza się, nie regulujcie odbiorników. To ja, na żywo i w stereo.
Kanan zadrżał na te słowa, jednak tym razem nie miało to nic wspólnego z temperaturą. Nie był na to w najmniejszym stopniu przygotowany, zresztą kto by był? Czuł gule, która ugrzęzła mu w gardle i dopiero w tym momencie zdał sobie sprawę że wstrzymał oddech. Wypuścił go głośniej niż zamierzał, próbując doprowadzić do powrotu do wcześniejszego rytmu. Jednak nagranie nie zamierzało czekać aż ten się ustabilizuje, tylko nieubłaganie leciało dalej. Jarrus czuł że nogi się pod nim ugięły i prowadzony sugestia byłego ucznia zrobił kilka chwiejnych kroków w stronę koi, po czym na nią opadł, po chwili sztywno siadając. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że z nagrania wyłapuje tylko pojedyncze słowa i zganił się za to. To był list samobójczy Ezry, ostatnią wiadomość od osoby na której tak mu zależało. Powinien wysłuchać jej z największą możliwą uwagą, mimo że rozdzierała mu serce.
Z największym skupieniem na jakie było go w tym momencie stać wsłuchiwał się w coraz to kolejne powody, które doprowadziły do śmierci nastolatka. Czuł jakby poruszał się po tamtej historii wraz z głosem Bridgera: Kallus, Wielki Inkwizytor, Tseboo, Senator Travis, jego rodzice. Ujawnienie kolejnej osoby która przyczyniła się do śmierci Ezry było powodem dla którego ponownie wstrzymał oddech. Zeb. Przyznając szczerze nie spodziewał się tu kogokolwiek z Załogi Ducha i do jego serca natychmiast wkradł się niepokój. Czy on także pojawi się w dalszej części nagrania?
Dopiero przesłuchując kolejne minuty zdał sobie sprawę jak wiele bólu i żalu nosił w sobie chłopak. Jak mógł tego wcześniej nie zauważyć? Może nie rozmawiali wiele o uczuciach, ale wierzył że Ezra przyszedłby do niego z każdym problemem. Był przekonany że ten mu ufa.
Oczywiście po Orelliosie przyszła kolej na kolejnych członków załogi. Z bólem serca wysłuchiwał monologu o jednostronnej miłości do Sabine, o tym jak niebieskowłosy czuł się tym gorszym dzieckiem. Nigdy nie sądził że chłopak może się tak poczuć, nie było to w zamyśle ani jego ani Hery. Nie spodziewał się także że samoocena młodego Bridgera jest na tak niskim poziomie, przecież jeszcze pamiętał go jako pewnego siebie, jako osobę chodzącą z wiecznie wypiętą piersią i podniesioną głową.
Moment, gdy po tym powodzie nie nastąpiło imię ani jego, ani Syndulli dał mu chwilę nadziei oraz szansę na kolejny oddech. Może jednak go tu nie będzie, może to nagranie znalazło się u niego tylko po to, żeby nie obwiniał się o tą śmierć? Jednak nadzieja ta została rozwiana zaledwie kilka chwil później. Był pewien, że na chwilę stanęło mu serce gdy tylko usłyszał swoje imię. Więc jednak także miał niechlubny wkład w tą historię.
Nawet nie zorientował się, gdy Ezra przeszedł do powodu Hery, zresztą wyłapał z niego zaledwie pojedyncze wyrazy. W głowie miał ciągle słowa byłego padawana na swój temat. Jego uczeń go potrzebował, podczas gdy Jarrus skupiony był wyłącznie na własnym bólu i nieszczęściu. Zignorował go gdy tamten najbardziej potrzebował jego wsparcia, przecież nie tylko brunet ucierpiał na Malachor. To tylko dzieciak, jak mógł oczekiwać że poradzi sobie sam? Był okropnym mistrzem i mentorem, w tamtym momencie żałował że nie dał rady przekazać Bridgera w ręce kogoś, kto lepiej by nim pokierował, kto pokonałby własny ból i zajął się uczniem. W jego głowie mimowolnie pojawił się obraz mistrzyni Billaby. Poświęciła się za niego, oddała życie żeby go ochronić. W umyśle nadal słyszał głos każący mu biec. A co robił w zamian Dume? Jak wykorzystał tą ofiarę? Zamknął się we własnej głowie pełnej bólu oraz nieszczęścia i całe dnie się nad sobą użalał, odpychając osoby które go potrzebowały. Czy za takiego człowieka poświęciła się jego mistrzyni? Był rozczarowaniem.
W tym momencie Kanan podjął ważną decyzję. Musi się wziąć w garść. Mimo, że po byłym padawanie pozostała mu ziejąca w sercu pusta nadal ma resztę rodziny którą musi chronić. Nie może dopuścić do tego, żeby także i im stała się krzywda. Nie przez jego niekompetencję. Czuł że Ezra by tego chciał, musiał to zrobić. Dla niego. Dla osoby która w końcu otworzyła mu oczy.================================
Takim oto sposobem dobrnęliśmy do ostatniej reakcji, tej najważniejsze i najbardziej oczekiwanej według waszych komentarzy. Mam nadzieję że nie zawiedliście się.
Moim nieskromnym zadaniem to najlepszy rozdział tej opowieści. Wydaje mi się, że udało mi się dokonać trafnego studium postaci Kanana w tamtym momencie jego życia. Także po zakończeniu widać że jest to przełom historii, więc tak, możecie spodziewać się kolejnych części. Precyzując planuje wypuścić jeszcze jedną, druga część epilogiu i na tym zakończyć ten fanfick. Co do terminu nic nie obiecuję, zresztą jak można zauważyć niezbyt wychodzi mi dotrzymywanie terminów i regularne wypuszczenie rozdziałów. Mam nadzieję, że wyrobie się do końca ferii, ta opowieść potrzebuje zakończenia po tylu latach pisania jej.Trzymajcie się zdrowo
Anakin2137
CZYTASZ
13 Powodów | Ezra Bridger |
Fanfiction|Na podstawie książki Jaya Ashera ,,Trzynaście Powodów"| Samobójstwo Ezry Bridgera rozniosło się szerokim echem po bazie Rebelii. Nagle, gdy wydawać by się mogło, że wszystko zaczyna wracać do normy każdy z członków załogi Ducha dostaje identyczny...