Rozdział 2

66 15 2
                                    


 Powóz wykonany był z mocnych, pancernych materiałów, obitych drogimi tkaninami, złotem oraz kamieniami szlachetnymi. Cały prezentował się cudnie tak na zewnątrz jak i wewnątrz. Nawet kanapa, na której siedział szatyn, była zapewne droższa od niego samego, gdyby został sprzedany komuś jako niewolnik. W końcu w despotycznym kraju handel ludźmi jest podstawą. Pieprzona arystokracja, mają rzeczy cenniejsze niż ludzkie życie, a to wszystko z podatków -pomyślał porywacz. Powóz podskoczył lekko na nierównościach.

-Książę... - w tym momencie blondyn odskoczył jak poparzony i wydał z siebie piskliwy krzyk. Pi po raz kolejny obdarzył go uśmiechem.

-Ciszej, książę. Chyba nie chcemy by ktoś dowiedział się o naszym małym przedsięwzięciu.- szatyn nie uzyskał odpowiedzi.

***

Książę wraz z przestępcą, powoli przemierzali pałacowe korytarze. W szatyna uderzył wielki przepych, jaki się tam znajdował. Drogie gobeliny, złote rzeźby, obrazy sprowadzone ze wszystkich stron świata, podłoga z marmuru, listwy ze srebra, sufity zdobione freskami, niewolnicy i służba ubrani lepiej niż niejeden mieszczanin. To wszystko gotowało w nim krew ale i wzbudzało zachwyt. Powoli docierali do wielkich, wysadzanych drogimi kamieniami, złotych wrót prowadzących do sali tronowej o podłużnym kształcie, z jeszcze większą ilością złota i ogólnego przepychu niż w korytarzach. Strażnicy otworzyli przed nimi drzwi. Dwaj mężczyźni weszli do środka stając przed obliczem króla. Dość wysoki mężczyzna w podeszłym wieku miał siwe, przydługie włosy które zdobiła ciężka złota korona. Na barkach miał futro prawdopodobnie z Zakry polarnej, a jego szaty były wykonane z najlepszego jedwabiu przyozdobionego klejnotami i drogimi metalami. Siedział zaś na licznych poduszkach umieszczonych na szczerozłotym tronie.

-Wasza wysokość. - obaj ukłonili się przed królem. Nagle blondyn zerwał się na równe nogi i podbiegł do podnóża tronu. Król nieufnie popatrzył na swego wnuka. Zazwyczaj chłopak od niego uciekał. Szatyn wiedząc, co zaraz zrobi dziedzic, udał próbę ucieczki.

-Pojmać go! - wykrzyknął rozemocjonowany książę, jednak strażnicy wykonali jego polecenie dopiero, gdy król skinął na nich głową. Funkcjonariusze siłą zaciągnęli uciekiniera na poprzednie miejsce. Królowi zostało szybko wyłożone, co zaszło.

***

Szatyn został brutalnie zaciągnięty do celi lecz uśmiechnął się pod nosem.

***

Dziewczyna usłyszawszy hałas odwróciła głowę w stronę, z którego dobiegał. Mam nadzieję, że nie popełniłeś błędu Pi -pomyślała.

*** Siedziba główna Reet's Blood***

-Po raz kolejny zawiedli. Dali się złapać jak leszcze, lecz my, szczurze dzieci nie dajemy drugich szans oraz nie wybaczamy pomyłek! Niszczymy każdą niedoskonałość, pozbywamy się wszystkich dowodów, nie ufamy nikomu, a co najważniejsze, pozbywamy się zdrajców! - Zakończył przesadnie sztuczne przemówienie. Tłum składający się głównie z morderców i złodziei, kobiet i mężczyzn z marginesu społecznego, zaczął radośnie skandować na wieść o polowaniu na kolejne ofiary.

-Ależ George, to dzieci, szczury slamsów, nikt nie będzie ich szukał. Nawet nie musimy zacierać śladów - Na te słowa pewnej szarej kobiety tłum roześmiał się głośno.

-M i l c z. Mało wiesz starucho - cicho warknął George.

W cieniu ukrywała się mała postać która przymierzała się do opuszczenia siedziby gangsterów. - Tak jak podejrzewałem - pomyślał chłopiec. 

Gdy śmierć zaczyna zabawęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz