Alicja
-Dlaczego akurat to miasto? - zapytał Zoria zrównując się krokiem z Michaiłem, który błądził myślami tak daleko, że nie zwrócił uwagi ani na pominięcie jego stopnia wojskowego w wypowiedzi, ani na irytację w głosie rozmówcy.
-Leży w linii prostej od miejsca skoku.
-Co miała zrobić Regina przed swoim zaginięciem? - zapytałam obecnych. Podziałało. Michaił i Zoria nagle stanęli , Emilian też się zatrzymał. Kiedy ja stanęłam Lucek zderzył się z moimi plecami.
-Podpinam się pod pytanie Alicji. - poparł mnie Emilian. -Zaginięcia naszych stały się ostatnio plagą.
Lucek pokiwał głową i zrobił mądrą minę, jakby coś rozumiał. Michaił posłał mi ostre spojrzenie.
-Jak cię przydzielimy do tego zadania to się dowiesz. - wycedził, a na jego policzkach pojawiły się zaróżowione plamy gniewu.
-Acha! Czyli będziecie wysyłać ludzi, aż całe niebo opustoszeje. Dobrze wiedzieć, gdzie się trafiło. -prowokowałam go, z satysfakcją zauważając, że połknął haczyk. Zacisnął dłonie w pięści. Siląc się jednak na spokój, odpowiedział mi nieprzyjemnie niskim, przyciszonym głosem:
-Tak, czas najwyższy, żebyś się zorientowała, gdzie trafiłaś! I że jestem twoim przełożonym!
-I myślisz, że to już jest powód do chwały?- zapytałam, czując jak powoli przesiąkam gęstą, mroczną aurą. – Widywałam już takich za życia. Byli zarozumiali, samolubni i za nic mieli ludzkie życie. Myślisz, że co tu robię?
Michaił bez słowa odwrócił się plecami i odszedł, a ja ruszyłam w przeciwną stronę. Regina miała być moją przewodniczką, nawet jeśli była tu tylko,, za pozwoleniem" czy raczej z rozkazu i zdążyła trochę mnie wkurzyć. Przede wszystkim była moją koleżanką. Za życia także omijały mnie ważne informacje, ponieważ ci którzy powinni byli je przekazać lubili wchodzić w rolę Pana Boga i decydować za innych. To jest groźne. Chodziłam na grób krewnej – nikt mi nie powiedział, że odchodzi. Nie zdążyłam porozmawiać...Znajomych odciągano ode mnie na wszystkie sposoby, bo ktoś uznał że nie zasługuję na przyjaźń. Zastrzelono mnie, bo znowu ktoś uznał, że skoro może to ma prawo... A teraz być może tracę Reginę. Z mojego otoczenia gubi się koleżanka i nie mam prawa wiedzieć co się dzieje? Śmierć nie oznacza amnezji, a postępowanie Michaiła bardzo mi się nie spodobało. Ponadto to głęboko nie w porządku, kiedy życie powoli obraca się w krainę czarów. Znajomi okazują się być duchami, ludzie zwierzętami, a przedmioty artefaktami. To materiał do książek, a nie normalne życie. Przy moim szczęściu, niedługo okaże się, że do listy dołączą Zoria i Emilian i nic nie będę mogła na to poradzić. Trzeba to przerwać, zanim zrobi się domino. Nagle ktoś położył mi rękę na ramieniu. Zoria.
-Nieczęsto trafia na taki opór. - powiedział cicho.
-Czemu o nią nie pytasz? - zapytałam z wyrzutem.
-Bo to tajemnica.- przyznał –Miała pomóc w pokonaniu generała Esposito, zamieniając go miejscami z Izą.
-Ze śmiercią? - zapytałam ze zdumieniem. – No ale co byłoby potem z Izą?
-Poszłaby do piekła. - W końcu bycie śmiercią to nie nagroda. -wzruszył ramionami.
-Ale pojawił się problem. - dopowiedziałam sobie sama, mijając panie Zdzisławę i Annę, ubrane od stóp do głów na czarno. - Nie podzielili waszego chcenia.
-Otóż to. - potwierdził. Minęliśmy kościół i szpaler latarni. To była bardzo znajoma droga -przez chwilę oczyma wyobraźni dostrzegłam rozsypane na chodniku kotyliony.Lucek
Emilian poszedł za Michaiłem, ponieważ pozostawianie kogokolwiek bez obstawy w obecnej sytuacji, faktycznie było niebezpieczne. Wróg okazał wielką zuchwałość atakując niebo od strony bloku wojskowego i bram Wergiliusza. Wymknąłem się za Zorią i Alicją. Pomyślałem, że grupa szybciej się zejdzie, jeśli Michaił zacznie mnie szukać, a Emilian mu pomoże. Osobno mogliśmy tak krążyć jeszcze długo.
-Wiem, jak najprościej znaleźć Izę i myślę, że wy też. - powiedziałem głośno, ujawniając swoją obecność i wyrywając ich z zamyślenia.
-Gdzie masz Emiliana? - zapytał Zoria, posyłając mi karcące spojrzenie.
-Najpierw go zostawiasz, a potem chcesz go znaleźć. – celowo przeinaczyłem znaczenie jego słów, a potem zrobiłem w tył zwrot i rzuciłem się do biegu. Ponieważ ważę tyle co powietrze, po dwóch i pół sekundzie byłem już w recepcji szpitala. Zoria i Alicja dogonili mnie za kolejne pół sekundy. Białe korytarze, zielona podłoga, nieprzyjemnie ostre światło i zapach płynów do dezynfekcji. Fuj! Dyskretnie omijając rejestratorkę (bardziej z przyzwyczajenia , bo przecież nie mogła nas zobaczyć), omawiającą ze swoją koleżanką jakieś 'frapujące' je szczegóły życia prywatnego, ruszyliśmy na oddział paliatywny, który śmierć, bądź co bądź, często odwiedzała. Usiedliśmy w pobliżu łóżka jakiegoś starszego pana, który czytał gazetę. Miał oczy pana Józka i grymas pana Eryka i w ogóle fizjonomię wszystkich starszych panów jakich widziałem w życiu, a jednak go nie znałem.
-Chcieliście mnie uratować wtedy w piwnicy.- powiedziała cicho Alicja, zupełnie jakby bała się zakłócić spokój pacjenta.
-Tak, ale nie mogliśmy. Nie można zatrzymać śmierci, kiedy działa za pozwoleniem. - westchnął Zoria i spojrzał na zegarek.
-Gdzie był Emilian? - zapytałem słabo, chociaż właściwie domyślałem się odpowiedzi.
-Czekał na ciebie w domu. Wiesz, on ma o wiele zdrowszy dystans do pewnych spraw niż ja i Regina razem wzięci. - odpowiedział Zoria i zaśmiał się, jakby coś sobie przypomniał, po czym dodał: - Wie kiedy naginać zasady, a kiedy się nie mieszać. Ale on naprawdę na ciebie czekał.
-Jak zamienić miejscami Izę i Esposito? - zapytała Alicja poprawiając warkocz i spinając go niebieską gumką.
-Zamieniając ich atrybutami. - usłyszałem głos Michaiła, a zaraz obok pojawił się Emilian z obnażoną szablą i rozpostartymi złotymi skrzydłami. Chyba mieli po drodze przygody. Michaił szybkim krokiem ruszył w stronę Alicji, po czym złapał ją za rękę i pociągnął, zmuszając tym samym do wstania. Wyglądała na zaskoczoną, a on na zdeterminowanego. Utkwił w niej spojrzenie swoich zielonych oczu i powiedział pewnym głosem:
- Ja też wiem co znaczą kiepskie decyzje przełożonych. Odczułem na własnej skórze poczynania ludzi, którzy mieli za zadanie opiekować się , a zamiast tego niszczyli powierzone im osoby i sprawy. Widziałem radość i pogardę w oczach własnego dowódcy, kiedy wysyłał mnie z meldunkiem do okrążonego oddziału – jego treść wrogowie odczytali nad moim ciałem.
Zaległa chwila ciszy, którą przecinało tylko miarowe tykanie zegara. Pojęłam - Michaił dostał niepotrzebną samobójczą misję - pretekstem było dostarczenia oczywistej wiadomości. Zrobiło mi się przykro i trochę wstyd. – inni też miewają trudne sprawy.
-Rocznik 1944. –Nie dziwi mnie, że ty i Alicja macie duży dystans do otoczenia i przy okazji do mnie. Wciąż jeszcze pamiętacie co was spotkało na ziemi. Przed oczami przemknęła mi bibliotekarka i jej dwulicowe postępowanie. Potem nauczycielka, która, żeby się podlizać Zalewskim, ostentacyjnie 'umilała' mi życie w klasie. Ksiądz Jan, który w ogóle nie dostrzegał naszego niepokoju, a pewnie nawet ucieczki z obchodów Jedenastego. Aż było za późno...
To płacz mojej siostrzyczki wtedy słyszałem, ten sam, który prześladował mnie aż do bram nieba.
CZYTASZ
Mroki poświęcenia
ФэнтезиW małym polskim miasteczku przecinają się drogi ludzi i aniołów. Alicja i Lucek starają się uporać z wyzwaniami życia codziennego, w którym coraz trudniej nie zadawać sobie pytań o istnienie klątw, przeznaczenia i niewidzialnej wojny. Kiedy na ich...