Rozdział 4- Zadanie domowe

27 5 2
                                    

Alicja

Język polski jest moją mocną stroną, jednak i tak monologi o Mickiewiczu i Słowackim potrafią zmęczyć. Przy okazji okazało się, że zyskałam sąsiadkę w ławce. Regina usiadła ze mną, a Zoria przesiadł się przed nas. Czułam się trochę nieswojo tą zmianą, mimo, że wcześniej marzyłam o tym by nie siedzieć już sama. To pierwszy dzień dla Zorii -dopiero musi odnaleźć swoje miejsce w tej klasie. Regina należała w zasadzie już do innej klasy, więc była tu tylko epizodem. Znowu zachciało mi się spać. W klasie było tak zimno, że zaczęłam się zastanawiać czy kaloryfery w naszej szkole nie były przypadkiem tylko elementem dekoracyjnym. Nie ważne czy były odkręcone, czy zakręcone, zawsze miały temperaturę kostki lodu. - Chociaż za życia się nie lubili, po śmierci spoczęli w tej samej krypcie na Wawelu- słyszałam monotonny głos polonistki. Nauczycielka przechadzała się po klasie i zaglądała do zeszytów uczniów z ostatnich ławek.-Dobrze moi drodzy, a teraz trochę praktyki. Dobierzcie się w grupy i wyznaczę wam tematy do naszego przedstawienia na Dni Literatury w naszej szkole, czyli dwunastego listopada. Myślałam, że zaraz dostanę zawału. Praca w grupach? Znowu? Jeszcze nie zdążyłam strząsnąć z siebie tego niemiłego odczucia, które wyrwało mnie z polonistycznego letargu, a już znalazłam się w zorganizowanej grupie, która poza murami szkoły nazywana jest mafią, a u nas zespołem. Tym razem zadziałała Regina i zgłosiła nas dwie do przygotowania „Niewoli tatarskiej" Sienkiewicza. Wstrzeliła się w temat. –To jedno z najpiękniejszych dzieł jakie czytałam – powiedziała nauczycielka spoglądając na zegarek i zaczęła pakować książki do teczki.
-To chyba wcześniej czytała same książki telefoniczne. - wymamrotał Damian.
-Grupa druga przygotuje,, Lalkę" Prusa, trzecia,, Starą Baśń" Kraszewskiego, a czwarta,, Nad Niemnem" Orzeszkowej. Macie przybliżyć temat w ciekawy sposób. Nie przynudzać. Najlepszej grupie wstawię szóstki, a najgorszej poprowadzenie lekcji na ocenę.
W klasie momentalnie zapanowało poruszenie. - Ale jak mamy to zrobić?! - krzyknęła Oliwia wstając z krzesła.
-Przecież nie wolno tak karać. - marudził Kuba.
-Oni mają krótki temat, a nam pani przydzieliła cegłę! – oburzyła się Edyta, żywo gestykulując, żeby oddać ciężar tej literatury. Słuchałam ich ględzenia bez nadziei, że coś wskórają. Nie dostalibyśmy takiej nieprzyjemnej zachęty do czytania, gdyby Damian jej nie podpadł grając pod ławką w League of Legends. Jak to mówią? Kowal zawinił, powiesili cały tabor. Tymczasem nauczycielka kontynuowała:
- Dziś jest wtorek? No, to w czwartek chcę usłyszeć pierwsze pomysły. Skoro macie się za elitę intelektualną, dostaniecie poprzeczkę godną elity. A my Damianie widzimy się na poprawie sprawdzianu i bynajmniej nie z książki telefonicznej. Do widzenia! Damian i tak nie spoci się przy literaturze – w czwartek okaże się zapewne, że ma bardzo ważny mecz wyjazdowy...
Kiedy wyszła z klasy, popatrzyłam na Reginę, która tylko wzruszyła ramionami i spakowała książki do plecaka. Poszłam za jej przykładem, a po chwili usłyszałam przyciszony głos Zorii -Mamy czterdzieści stron do przeczytania, a oni czterysta.
-Mamy szczęście. - przyznałam i razem wyszliśmy z klasy. Tak, mieliśmy szczęście, że Regina była na tyle ogarnięta, że zgłosiła nas najszybciej że wszystkich. Ten dzień jednak nie był taki zły na jaki się zapowiadał.

Lucek

A jednak o mnie zapomniała. Kiedy tylko nie patrzyła, czmychnąłem za kartonowe pudła pod schodami i wcisnąłem się w zakurzony kąt. Serce biło mi jak oszalałe, mimo że w zasadzie nic się jeszcze nie działo. Po chwili przez szczelinę między kartonami zobaczyłem jak wybiera numer w komórce. Mamrotała jakieś cyfry, jednak nie siliłem się specjalnie, by je zapamiętać. Za chwilę i tak wszystkiego się dowiem. Nie pomyliłem się.
-Halo? Jola? Tak... Oczywiście, że przyjdę na urodziny Kuby. Tylko nie wiem, czy Zalewscy puszczą Marcjana na naszą imprezę. Wiesz jacy oni są, do byle lokalu nie przychodzą. Tak, ale słuchaj. Matka chłopca z klasy Kuby skarżyła się na złe traktowanie syna. Tak! Ona! Wiem, że unikanie ich to najlepsze rozwiązanie w tej chwili, ale to się może źle skończyć dla Kuby. Wiesz, jakie są te nienormalne dzieci.
Czułem się tak, jakby mnie naraz przeniknęło tysiąc lodowych igiełek. Miałem ochotę stąd uciec, jednak postanowiłem, że należy poprowadzić tę grę do końca. Niech myśli, że jest sprytna. Tego dnia dowiedziałem się znacznie więcej, niż chciałem. Wystarczyło zamiast do szkoły pójść na miasto. Nieświadoma obecności Lucka bibliotekarka kontynuowała judaszową rozmowę. - Powiedz o tym wychowawczyni, niech utemperuje dzieciaka. Orłem w klasie pewnie nie jest. Coś się znajdzie na niego. A Kubusiowi przekaż, żeby trzymał się od niego z daleka. Tak... Tak... no to pa, Jolu!
Wstrzymałem oddech, kiedy odłożyła telefon i ruszyła w stronę schodów. Na szczęście dla mnie, tylko po to by na nie wejść. Odczekałem chwilę, aż jej kroki ucichną i wyszedłem z ukrycia. Na stoliku ze stosem oddanych książek, u samej góry, dostrzegłem ,, Depresja u dzieci". Hm. Ciekawe. Zerknąłem na biurko i zauważyłem, że zostawiła włączony komputer. Tuż obok stał kubek parującej herbaty. Rozejrzałem się na boki i nawet po suficie, ale nie dostrzegłem ani kamer ani bibliotekarki . Wyciągnąłem rękę po kubek i zdecydowanym ruchem wylałem zawartość na klawiaturę, opróżniając go w całości. Usłyszałem cichy syk. Szybkim krokiem ulotniłem się z sali. Po chwili byłem już na zewnątrz. Zimowe powietrze podziałało na mnie orzeźwiająco, a moje ślady na śniegu szybko utonęły wśród śladów innych przechodniów. Ciekaw byłem, czy teraz sobie o mnie przypomni. Swoją drogą, jak wytłumaczyć takim zepsutym osobom, że pewnych rzeczy nie powinno się robić. Bo to złe? Bo jakby każdy tak postępował to Ziemia obróciłaby się w piekło? Czy jest sens w ogóle otwierać buzię ?Sam nie wiem.

Alicja

Na przerwie wypożyczyłam z biblioteki szkolnej,, Niewolę Tatarską" i po przejrzeniu książki przyznałam Zorii rację. Czterdzieści stron faktycznie dało się bez zmęczenia opracować do czwartku. Przy okazji okazało się, że jest tu wi-fi, ponieważ przyszło mi powiadomienie, że Regina dodała mnie do grupy na messenger. I Zorię też. Spodobał mi się jego nick: ZzZz. Weszłam między regały i zaczęłam przeglądać półkę z książkami hobbystycznymi, kiedy otwarły się drzwi i do pomieszczenia weszli Damian i Kuba. Poznałam ich po głosach.
- Panowie pewnie po,, Starą baśń". - przywitała ich bibliotekarka unosząc brew i wyciągając spod lady dwa opasłe tomiszcza. Trzecie pewnie już czekało na Oliwię. Powinna też wręczyć Damianowi książkę telefoniczną z pozdrowieniami od polonistki na pierwszej stronie. Po chwili przyszedł również Zoria. Zobaczyłam go przez szparę między książkami na regale.
-Dzień dobry. - powiedział i lekko skinął głową. Z ulgą odnotowałam, że jego życzenia, jak mojego wcześniej nie przewidziała. To znaczyło tyle, że nie podpadliśmy aż tak bardzo - Dzień dobry, szukasz czegoś? - zapytała łagodnie i włączyła na komputerze katalog książek.
-Tak, czy znajdzie pani dla mnie ,, Niewolę tatarską" Henryka Sienkiewicza? - zapytał , patrząc na bibliotekarkę tym swoim zagadkowym, nieco świdrującym spojrzeniem. Ale nie niegrzecznym czy agresywnym, raczej... spojrzeniem czujnego obserwatora. W pewnym momencie zaczęłam mieć wątpliwości, czy aby na pewno regał mnie zasłania.
-Oczywiście. Kilka osób już ją wypożyczyło ale znajdę ci jeszcze jeden egzemplarz.-Dostaliście piękną opowieść.
-Nie wątpię....
Zobaczyłam, że Damian i Kuba wychodzą z biblioteki - nie pożegnali, tylko szybko wyszli.
-.... jednak musimy ją przedstawić w ciekawy sposób na Dniu Literatury. - dokończył Zoria.
-Wysiłek zwykle ujmuje romantyzmu w wielkim przedsięwzięciu, ale jeśli zrobicie krótkie przedstawienie, na pewno zostanie to docenione. - powiedziała i puściła do niego oko. Lekko się uśmiechnął i zapytał: - Czy były tu Alicja albo Regina?
Szybko wyjęłam książkę o akwarystyce i otwarłam na losowo wybranej stronie stronie. - A pewnie! Tam.
-Dziękuję. – powiedział, po czym ruszył w stronę regału, za którym stałam. Oparłam się tyłem do miejsca obserwacji i wlepiłam wzrok w książkę. Podniosłam go dopiero, kiedy stanął obok.
-Jesteś. - zauważył.
-Jestem. - potwierdziłam.
-Jesteś jakaś spięta. Czy ma to związek z tym, że usiadłem z tobą na angielskim ?
Zaskoczył mnie tym pytaniem na tyle, że omal nie oblała mnie fala gorąca ze wstydu.
- Jestem tu nowy – może strzeliłem jakąś gafę ? Nie znam was i waszych układów.
-Nie... nie chodzi o ciebie, Zoria. – powiedziałam, szukając odpowiednich słów - Ja mam taki dzień. Po prostu nie lubię wtorku. I naprawdę nie przeszkadza mi, że siedzisz ze mną w ławce.
-Tu jesteście. - usłyszałam głos Reginy i po chwili wyszła zza pleców Zorii ze stosem książek w rękach. - Niby wszyscy was widzieli, a i tak ciężko was namierzyć.
Całkiem trafne spostrzeżenie. Jestem, a jakby mnie nie było.
-Co tam masz? - zapytałam i wskazałam na książki. Regina podeszła do najbliższego stołu, z hukiem położyła je na blacie i powiedziała:- Naszą pomoc. Skoro mamy tylko czterdzieści stron, to nie mamy prawa tego nie zaliczyć.

Lucek

Poszedłem do parku. Być może rozsądniej byłoby pójść do domu. Śnieg sypał coraz mocniej i śmierdziało zimą. W tej chwili jednak rozpaczliwie potrzebowałem miejsca, gdzie mógłbym zebrać myśli. Mam jedenaście lat i jestem bardzo zmęczony.
-„Ilu ludzi odejdzie przedwcześnie, tyle iskier padnie na to miasto..." – usłyszałem jakby coś zaszeleściło. Rozejrzałem się po parku. Przecież ten cichy szept to nie moje myśli! Śnieg powoli przestawał padać, a wokoło nie było żywej duszy. Biały puch przykrył czarne gałęzie drzew i rozjaśnił bielą pnie. Zobaczyłem ją dopiero po chwili. Wysoką, kwitnącą i soczyście zieloną brzozę. Jej listki i cienkie końcówki gałązek falowały lekko na wietrze. Była piękna i wyglądała niezwykle na tle zaśnieżonych drzew. Zupełnie, jakby była jedynym drzewem w parku, którego nie dotyczyły ziemskie prawa. Ławka cicho zaskrzypiała, kiedy wstałem. To był piękny widok i coś mi wygrzebywał w pamięci. Na razie nie potrafiłem sobie przypomnieć co.

Mroki poświęceniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz